Reklama

Biznes

Co dalej z Autosanem?

Anna Olech
Dodano: 19.02.2014
11009_7537_3605_auto-san
Share
Udostępnij
Autosan przez całe dekady był wizytówką nie tylko Sanoka, ale i całego regionu. Dobre skojarzenia i sentyment nie pomogły firmie, która od października ub. r. jest w stanie upadłości. Dla miasta to spory problem, ponieważ przedsiębiorstwo zatrudniało ok. 600 osób i było jednym z większych pracodawców. Od kilku miesięcy trwają poszukiwania rozwiązania problemów Autosanu. Na razie wiadomo, że będzie wystawiony na sprzedaż, plany wydzierżawienia nie powiodły się.
 
Od pewnego czasu sanocka firma zamykała kolejne lata ze stratą, aż we wrześniu 2013 r. do wydziału gospodarczego Sądu Rejonowego w Krośnie wpłynął wniosek o upadłość Autosanu S.A.
 
Obecnie w Autosanie pracuje 330 osób z poprzedniej załogi. Zatrudnieni przez syndyka pracują przy produkcji autobusów oraz wagonów kolejowych i tramwajowych, a aktualnie realizuje zlecenie od krakowskiego MPK.
 
Ekonomista dr Krzysztof Kaszuba uważa, że historia firmy istniejącej w Sanoku od 1832 roku napawa smutkiem, tym większym, że Podkarpacie było dumne z Autosanu. – W Sanoku zawsze było dwie duże firmy: notowany na giełdzie Stomil Sanok, który jest firmą stabilną oraz Autosan. I niestety okazało się, że w historii rozwoju naszego podkarpackiego biznesu, przedsiębiorstwo, które miało wszelkie predyspozycje do tego, by działać na tym rynku, nie sprostało. A przecież tego typu produkcja ma szanse powodzenia, czego dowodem są prywatne przedsiębiorstwa np. Solaris, które eksportują swoje produkty np. na wymagający rynek niemiecki. Wydawało się, że w przypadku Autosanu również taka szansa była, a jednak nie powiodło się. I to jest bardzo smutne, że firmą, która miała szanse by zaistnieć nie tylko na rynku krajowym, ale też europejskim, dziś zarządza syndyk – twierdzi dr Kaszuba.
 
U podstaw problemów firmy leży m.in. sytuacja gospodarcza przełomu lat 80. i 90. XX wieku, gdy Autosanowi brakowało pieniędzy na inwestycje. Zdaniem ekonomisty w dużej mierze winę za to ponoszą ci, którzy zmieniali w tym czasie polską gospodarkę. Efektem tych poczynań wiele rodzimych przedsiębiorstw straciło swoje szanse rozwojowe. Ewidentnie brakowało wsparcia władz centralnych i regionalnych, które nie walczyły o tę firmę. – Ale wokół Autosanu przez lata była też dziwna aura niejasności – dodaje dr Kaszuba. – Przedsiębiorstwo nigdy nie pojawiało się na przygotowywanych przez nas listach największych firm Podkarpacia, ponieważ zarząd firmy nigdy nie ujawniał danych dotyczących przychodów. Wielokrotnie zapraszaliśmy tę firmę do przedstawienia tych danych, ale odpowiedź zawsze była „nie”. A to tylko potwierdza to, że ta sytuacja dobra nie była i nie robiono nic, by coś zmienić. 
 
Autosanami przez polskie miasta
 
A możliwości były. Przez lata polskie miasta wydawały ogromne pieniądze na transport, jednak większość autobusów kupowano u innych producentów, często zagranicznych. I tu zdaniem dr. Kaszuby pokutuje brak szerszego myślenia – w skali kraju, by mocniej wspierać producentów rodzimych. Autosan produkuje dobre pojazdy, czego dowodem są sanockie autobusy jeżdżące ulicami Rzeszowa. Niestety obecna sytuacja firmy to efekt zaniechań z lat poprzednich, zarówno ze strony władz firmy, jak i skutek zaniedbań polityczno-gospodarcze na poziomie lokalnym i centralnym. 
 
Co zatem czeka Autosan? Na rynku działa kilka podmiotów prywatnych produkujących autobusy, które sobie całkiem nieźle radzą. Konkurencja jest duża, ale najlepszymi potencjalnymi kupcami pojazdów z Sanoka, są samorządy miast. – Więc może gdyby popatrzyły one łaskawszym okiem na produkt polski, pamiętając o tym, że przynosi on dużo więcej miejsc pracy niż może się to wydawać, to byłaby to pewna szansa dla Sanoka – mówi dr Krzysztof Kaszuba. 
 
Na taką szansę liczą też władze miasta. – Cały czas współpracuję z syndykiem i służbami Autosanu. Chcemy przedstawić Autosan jako zakład, który w zmienionej strukturze właścicielskiej może być dalej producentem – pod tą samą marką – autobusów, sprzętu dla wojska i kolejnictwa. Podpisane są listy intencyjne z kilkoma zainteresowanymi podmiotami krajowymi i zagranicznymi, które widzą w fabryce zakład z wielkimi możliwościami i perspektywami. Finał rozmów na pewno zaskutkuje konkretem w postaci zamówień, zmiany właścicielskiej, stabilizacji zatrudnienia i jego wzrostu, jednym słowem nowym otwarciem dla Autosanu i polskiej motoryzacji, a póki co – cierpliwości – mówi dr Wojciech Blecharczyk, burmistrz Sanoka.
 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy