Reklama

Biznes

Do “elektrycznej rewolucji” ciągle daleko. Na przykładzie auta z Mielca

Jaromir Kwiatkowski
Dodano: 28.09.2016
29421_ELV0001
Share
Udostępnij

W Mielcu wyprodukowano elektryczne auto, które rozpędza się do 100 km/godz. w sześć sekund, a przejechanie nim stukilometrowej trasy kosztuje 4 zł – poinformowała we wtorek "Gazeta Polska Codziennie". Po niej tę informację powtórzyły portale, w tym tak popularne jak Wirtualna Polska, Onet Biznes czy www.fakt.pl. Nie zająknięto się ani słowem, że autko wyprodukowano kilka lat temu i że nigdy nie wyszło z etapu prototypu.

Tekst z „GPC” to „typowa kaczka dziennikarska”. Czas jego publikacji też jest dziwny. Rozumiem, że mógłby on wspierać – na zasadzie: zobaczcie, Polak potrafi – prezentację przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego i ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego „Planu Rozwoju Elektromobilności w Polsce”, ale ta prezentacja miała miejsce w czerwcu br.!

Ale nic to. Przypomnijmy, że głównym założeniem tego planu jest to, by do 2025 r. mieć  w Polsce 1 mln samochodów elektrycznych (dotychczas po polskich drogach jeździ zaledwie 200 takich pojazdów). Byłaby to rzecz wielce istotna dla ochrony zdrowia i środowiska. Miałaby też przynieść polskim spółkom energetycznym przychody liczone w miliardach złotych z tytułu ogromnego dodatkowego zbytu na wyprodukowaną przez siebie energię.

Jak podało Ministerstwo Energii, aby zachęcić kierowców do zakupu samochodów elektrycznych, rząd chce dofinansować zakup pierwszych 100 tys. tego typu aut.

Fakt.pl połaczył jednak plany wicepremiera z pojazdem z Mielca. „Być może plan Morawieckiego się uda, bo w Mielcu wyprodukowano elektryczny samochód” – czytamy na tym portalu.

Brzmi dobrze. Problem w tym, że mieleckie auto elektryczne ELV001 zostało wyprodukowane jako prototyp już kilka lat temu przez konsorcjum pięciu firm koordynowanych przez Agencję Rozwoju Regionalnego MARR S.A. w Mielcu i zaprezentowane po raz pierwszy w 2011 r. Zrobiło furorę na różnych targach motoryzacyjnych, ale nie znaleziono inwestora skłonnego do sfinansowania uruchomienia produkcji.

– Istnieje w jednym egzemplarzu i nigdy nie wyszło z etapu prototypu do produkcji – potwierdza Józef Twardowski, prezes Zarządu MARR S.A.

Swój pomysł na auto elektryczne – w postaci pojazdu Romet 4E, przeznaczonego do jazdy po mieście – miała także poddębicka firma Arkus&Romet Gruup. Jego prototyp zaprezentowano w 2010 r. – Wprowadziliśmy go  jako model pilotażowy. Chcieliśmy zbadać zapotrzebowanie rynku na tego typu pojazd – podkreśla Wiesław Grzyb, prezes Arkus&Romet Group.

Firma wypuściła kilkadziesiąt sztuk Rometa 4E, lecz do uruchomienia seryjnej produkcji nie doszło.  – Rynek nie zaakceptował jego ceny, która wynosiła ponad 30 tys. zł – przyznaje Grzyb. Akceptowalny poziom ceny był znacznie niższy, na poziomie poniżej 20 tys. Firma jednak nie składa broni. – Chcemy wprowadzić autko na rynek poprzez uruchomienie sieci wypożyczalni działających na podobnych zasadach, jak wypożyczalnie rowerów – informuje prezes Grzyb. Wierzy, że w czasach ekologii przyjdzie jeszcze boom na pojazdy elektryczne i wtedy jego cena spadnie, a pojazd stanie się powszechnym środkiem lokomocji.

W boom na pojazdy elektryczne wierzy także wicepremier Mateusz Morawiecki. Ale droga do tego boomu wydaje się dziś bardzo długa.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy