Reklama

Biznes

100 lat tradycji. Japońskie roboty i ręczna robota w Hucie Szkła w Jaśle

Alina Bosak
Dodano: 16.09.2018
40749_huta
Share
Udostępnij
Szkło jest lepsze od plastiku pod niemal każdym względem. Hartowana soczewka wytrzymuje obciążenie wielkości 25 dżuli. Można zrzucić na nią 2,5-kilogramowy odważnik z wysokości 1 metra i nie pęknie. Dlatego Huta Szkła w Jaśle, przedsiębiorstwo z niemal stuletnią historią, wciąż znajduje nabywców na swoje wyroby. Od lat cieszy się opinią zaufanego dostawcy szyb reflektorowych dla przemysłu motoryzacyjnego. W szybkiej realizacji krótkich serii nie ma sobie równych. Jest także jedynym w Polsce, i jednym z trzech w Europie, producentem szkła witrażowego. Hutnicy ręcznie je formują, tuż  obok prasujących reflektory japońskich robotów.
 
Huta Szkła w Jaśle – 250 pracowników i roczne obroty ok. 30 mln zł – jeszcze kilka lat temu była na sprzedaż. To polskie przedsiębiorstwo, działa w oparciu o ciekawy model biznesowy – 100-letnia tradycja produkcji ręcznej łączy się tu z nowoczesnością i robotyzacją – a firma, mimo ogromnej konkurencji i wszechobecnego poliwęglanu, utrzymuje produkcję na tym samym poziomie. 
 
Trochę historii
 
Tradycja sięga czasów przedwojennych i roku 1922, kiedy to Baruch Marguhes i Zygmunt Begleiter wydzierżawili działkę po wyeksploatowanej cegielni, by zbudować hutę szkła. Produkcja ruszyła dwa lata później. Był to pierwszy większy zakład przemysłowy w mieście. Na początku produkował wyroby szklane domowego użytku – szklanki, kieliszki, butelki itp., a później szkło okienne. Huta wielokrotnie zmieniała właścicieli. W 1934 roku wybudowano murowaną halę fabryczną, która przetrwała do dzisiaj. W 1938 roku w jasielskiej hucie wytworzono 280 tys. m kw. szkła okiennego. W czasie II wojny światowej nadal je produkowano, ale huta przeszła w ręce okupanta i pod rabunkowy zarząd nowej spółki. W 1942 roku za sprawą przydzielonego zakładowi komisarza Pawła Schleifera uruchomiono także produkcję butelek. Wycofujące się oddziały niemieckie niszczyły miasto, a pożar nie ominął także huty.
 
Podnoszący się z ruin kraj, na gwałt potrzebował szyb. Huta została więc szybko odbudowana i już 4 maja 1945 roku uruchomiona została produkcja szkła taflowego okiennego, a parę tygodni później hutnicy wysłali cały wagon szkła w prezencie dla Warszawy. Była teraz państwowym zakładem i skutkiem centralnego planowania przestała produkować szyby, zwiększając produkcję butelek monopolowych. W 1951 roku trafiła pod zarząd Centralnego Zarządu Przemysłu Szklarskiego w Sosnowcu, który przeprowadził szereg ważnych inwestycji – zakupiono dodatkowe działki, wybudowano nową halę produkcyjną i piec trzydonicowy, laboratorium. Wszystko po to, by uruchomić nową produkcję kolorowych szkieł sygnalizacyjnych. Proces ten nadzorował sławny w Polsce technolog szkła, Stanisław Burghardt.
 
 
Fot. Tadeusz Poźniak
 
Huta specjalizowała się w produkcji szkła technicznego. Wytwarzane tu szkło ochronne dla spawaczy było eksportowane do Bułgarii, Jugosławii i na Węgry. Wybudowano nowe piece i poszerzono produkcję o szkła sygnalizacyjne płaskie i prasowane. Na początku lat 60. w Jaśle produkowano szkło techniczne kolorowe dla sygnalizacji kolejowej, samochodowej, drogowej, morskiej i lotniczej. Był to jedyny tego typu zakład w Polsce. Jego wyroby podbijały rynki w Indiach, NRD, Brazylii i na Kubie. Nowy rozdział w historii przedsiębiorstwa rozpoczął się w 1967 roku – zostało ono włączone w skład Krośnieńskich Hut Szkła. Specjalizacja w szkle technicznym dawała hucie duże możliwości dalszego rozwoju. Zbudowano więc kolejne piece do wytopu szkła i w 1968 roku uruchomiono produkcję szyb reflektorowych dla przemysłu motoryzacyjnego.
 
Od tego momentu stało się ono najważniejszym wyrobem Jasła, a branża automotive – głównym odbiorcą. Zwiększono także ręczną produkcję szkła na witraże, które miało odbiorców w kraju i za granicą. Firma przeżywała złote lata. Jednak zmiana ustroju i rewolucje w polskiej gospodarce, także i tu przyniosły kłopoty, w tym utratę dotychczasowych rynków zbytu w dawnych demoludach. Mimo to, dzięki dużemu zaangażowaniu załogi i doświadczeniu kierującego nią od 1967 roku inż. Tadeusza Dziedzica, huta nie stanęła przed widmem upadłości, w latach 1993-2000 zwiększyła produkcję prawie czterokrotnie, z czego 40 proc. wysyłała na eksport. Za przynależność do grona najbardziej dynamicznie rozwijających się firm, w latach 2002-2004 otrzymała wyróżnienie Gazele Biznesu. Jeszcze 10 lat temu Huta Szkła w Jaśle działała w ramach Grupy Kapitałowej Krośnieńskie Huty Szkła „Krosno”, do której należały wtedy także: KHS, Zakład Włókna Szklanego w Krośnie i Huta Szkła w Tarnowie. 
 
Unikatowa produkcja pozwala przetrwać
 
W hucie jest gorąco. Szklarskich pieców się nie wygasza. Praca jest w systemie czterobrygadowym. Tylko na pierwszej zmianie robione jest ręcznie szkło witrażowe według starych, historycznych reguł. Część hali, w której hutnicy ze szklanej bańki formują taflę antycznego szkła, to najbardziej fascynujące miejsce w zakładzie i zarazem zaskakujące. Kiedy obok komputery odmierzają składniki do szklarskich pieców, elektroniczne systemy czuwają nad pracą maszyn, a włoskie i japońskie roboty wypuszczają automatycznie uformowane szyby reflektorowe, tu ludzie z niebywałą zręcznością rozdmuchują ponad 20-kilogramowe szklane bańki. Wydłużone rozcinają, prostują i wygładzają rozpalonym klocem drewna w witrażową szybę. W różnych kolorach. Na każdy kolor inna receptura.
 
– Skład, receptura szkła to największa tajemnica każdego producenta – zaznacza Bogdan Mrozek, prezes Huty Szkła w Jaśle. Zarządza nią od 2008 roku, w branży jest od 30 lat . – Przyszedłem w bardzo trudnym momencie – przyznaje. – To był sierpień, a już w 2009 roku nasza spółka-matka, Krośnieńskie Huty Szkła, ogłosiła upadłość. Pomagaliśmy  „matce” do samego końca. W pewnym momencie sami wpadliśmy w problemy finansowe, a ponadto w tym okresie dość znacznie skurczył nam się portfel zamówień ze względu na ogólną sytuację rynkową. Rok 2008, ze względu na zaległości płatnicze, jakie miało „Krosno” wobec naszej huty, zamknęliśmy stratą ok. 3 mln zł. 
 
W tamtym czasie problemy miały huty szkła w całej Polsce. Upadłość ogłaszała także spółka giełdowa „Irena” w Inowrocławiu. – Krośnieńskie Huty Szkła były największym eksporterem szkła gospodarczego w Polsce. 70-80 proc. produkcji szło za granicę. Tymczasem w2008 roku kursy walut spadły do horrendalnie niskiego poziomu. Dolar kosztował 2 złote, euro – 3 zł. Produkcja stała się mało opłacalna. To był jeden z głównych powodów upadłości KHS – tłumaczy prezes Mrozek. – W marcu 2009 roku do GK KHS wkroczył syndyk. Miał zgodę na kontynuowanie działalności i przyjął spółkę bez zaległości płatniczych. Jednocześnie euro i dolar wróciły do normalnego poziomu, a dla przemysłu szklarskiego znów zaczął się okres prosperity.

Huta Szkła w Jaśle także zaczęła powoli stawać na nogi. W 2010 roku przeprowadzona została restrukturyzacja zakładu. Musiałem zwolnić 25-30 proc. załogi. Stu z czterystu pracowników. Sytuacja była tak zła, że związki zawodowe dla ratowania zakładu zgodziły się, aby nie były to zwolnienia grupowe, bo na takie nie było zakładu stać. Profil produkcji nie zmienił się, ale drastycznie obniżyliśmy koszty funkcjonowania. Dzięki temu udało się uregulować wszystkie zobowiązania wobec banków i wierzycieli.  
 
Potem wyrokiem Sądu Gospodarczego w Krośnie 100-procentowym właścicielem Huty Szkła Jasło w miejsce KHS został syndyk i spółka została wystawiona na sprzedaż. Za ok. 13 mln zł. Zainteresowanych hutą było wielu, ale nikt nie kupował. Cenę więc co kilka miesięcy obniżano. W 2015 roku w 15. już przetargu hutę w Jaśle  kupił Wiesław Piwowar, biznesmen z Nowego Sącza. Wraz z żoną Anną są dziś jedynymi akcjonariuszami spółki. Na tym samym przetargu nabyli także Zakład Włókna Szklanego w Krośnie, obecnie Krosglass S.A.  
 
– Wcześniej w tej branży nie działał, ale postanowił zaryzykować – podkreśla prezes Mrozek. – Od momentu kupna inwestuje w hutę, firma jest więc systematycznie modernizowana i unowocześniana. Jednocześnie część procesu produkcyjnego odbywa się z wykorzystaniem dawnych technik. Udało nam się połączyć stuletnią tradycję z nowoczesnością. 
 
Huta Szkła w Jaśle jest jedynym w Polsce i jednym z trzech w Europie producentów szkła witrażowego, wytwarzanego metodą formowania ręcznego. Posiada ono certyfikat szkła antycznego. Etapy produkcji są wzorowane na średniowiecznych metodach wytwarzania. Wykorzystywane jest do tworzenia witraży, a także renowacji zabytkowych budynków. O wyjątkowych jasielskich witrażach mówiono m.in. w niemieckiej stacji telewizyjnej ARD (odpowiednik TVP Kultura), pokazując odrestaurowany i oszklony jasielskim szkłem dworzec kolejowy w Londynie i Zamek Królewski w Warszawie. 
   
– Szkło witrażowe sprzedajemy na cały świat, począwszy od Stanów Zjednoczonych, Japonii i Korei po Europę, gdzie największym odbiorcą jest Wielka Brytania, ale także Włosi, Holendrzy, do tego setki małych firm z Polski i zagranicy – wylicza Bogdan Mrozek. – Aczkolwiek jest to bardzo trudna gałąź produkcji. Konkurencją dla naszego szkła antycznego jest szkło wykonywane maszynowo, które dzięki rozwojowi technologii można malować, oklejać i zastępować nim tradycyjne. Katalog naszych kolorów obejmuje dziś ok. 140 pozycji w stałej ofercie, ale kiedyś było ich 200. Koszty pracy przy takiej produkcji są wysokie i brakuje młodych adeptów tej sztuki, którzy chcieliby zastąpić odchodzących hutników. Nie jesteśmy wyjątkiem. Dziś wszystkie firmy, w których jest jeszcze produkcja ręczną, mają problemy z uzupełnianiem kadry – przyznaje. 
 
Szkło witrażowe stanowi około 10 proc. wartości produkcji Huty Szkła w Jaśle. -Produkujemy ok. 12-13 tys. mkw. rocznie i całość sprzedajemy. Dlatego, chociaż w 2009 roku planowaliśmy zaniechanie produkcji w ciągu dwóch lat, wciąż ją utrzymujemy – mówi prezes Mrozek. 
 
Huta w łańcuchu dostawców branży automotive
 
Główną i przynoszącą największe dochody specjalnością jasielskiej huty jest szkło techniczne produkowane metodą prasowania (press), bezbarwne i barwione w masie, przede wszystkim dla branży automotive. – Produkujemy szyby reflektorowe do lamp pojazdów mechanicznych, wszelkiego rodzaju samochodów, maszyn rolniczych, pojazdów budowlanych, a także klosze do lamp i soczewki do świateł sygnalizacyjnych – wymienia prezes.- Szyby są poddawane dodatkowemu procesowi hartowania, w wyniku którego osiągają podwyższone parametry termiczne i mechaniczne. Jako jedna z nielicznych hut hartujemy szkło techniczne.
 
Rynek nie jest jednak łatwy. Jasielska huta zderza się z konkurencją i wszechobecnym poliwęglanem. Plastik jest gorszy od szyby pod względem odporności termicznej, mechanicznej i wieloma innymi, ale ma tę zaletę, że jest lżejszy, dlatego chętnie wykorzystują go producenci samochodów, którym zależy na zmniejszaniu wagi auta, ponieważ to z kolei przekłada się na mniejsze zużycie paliwa. 
 
 
Fot. Tadeusz Poźniak
 
– Szkło mocno się natomiast trzyma w reflektorach pojazdów budowlanych i rolniczych – mówi Bogdan Mrozek. – Utrzymujemy produkcję dla firm, które robią lampy na bazie szyb reflektorowych. Naszym największym odbiorcą w Polsce jest firma Wesem z Wieliczki, produkująca reflektory samochodowe, oraz spółka giełdowa Lena Lighting ze Środy Wielkopolskiej, oferująca systemy oświetleniowe do różnego rodzaju obiektów. Na zachodzie nasze szkło kupuje już przemysł automotive i tak duzi odbiorcy jak grupa Hella. Dla nich produkujemy szyby reflektorowe. Głównie na rynek części zamiennych. Ta nisza to część naszego rynku. 
 
Ważna nisza, skoro Hutę Szkła w Jaśle zna cała branża motoryzacyjna. Podkarpacka firma produkuje szyby reflektorowe niemal do wszystkich marek samochodów na świecie – od mercedesa, poprzez toyoty, volkswageny, zdarzyło się nawet do harleya. 
 
– Naszym największym atutem, który czyni nas bezkonkurencyjnymi, jest elastyczność i szybkość reakcji oraz możliwość wykonania krótkich serii produkcyjnej przy w miarę zbliżonej cenie rynkowej na dany asortyment. Nie mamy w tym sobie równych w Polsce i w Europie i to jest nasza siła. W ciągu jednego dnia potrafimy wyprodukować 20 różnych elementów, szyb reflektorowych, potrafimy przyjmować serie produkcyjne na poziomie 500 sztuk, 5 tys. albo 50 tys. Nie stanowi to dla nas problemu – stwierdza prezes Huty Szkła w Jaśle. – Robimy też produkty bardzo odpowiedzialne, jak części do samolotów, osprzęt do oświetlenia i wyposażenia lotnisk. Jakość naszej produkcji gwarantuje certyfikat ISO 9001 2015.

Trzecia noga
 
Trzecią grupę produktów wytwarzanych w Hucie Szkła w Jaśle stanowi szkło gospodarcze – szklanki, patery, miski. Stanowi ono ok. 20-30 proc. produkcji i trafia do największych graczy na polskim rynku. Stałymi odbiorcami są: Florentyna, Galicja, Dajar, Altom. Można je kupić w największych sieciach handlowych, hurtowniach i sklepach. 
 
– Zdecydowałem się na utrzymanie tej produkcji mimo, że szkło gospodarcze sprzedaje się z bardzo niską marżą. Cenę dyktuje rynek. Ta trzecia noga stanowi zabezpieczenie na wypadek wahań zamówień w dwóch pozostałych segmentach: witraży i szkła technicznego. Nasze wanny palą się 24 godziny na dobę. Kiedy braknie innych zamówień, bardziej opłaca się produkować szklanki, niż gasić piece – mówi Bogdan Mrozek.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy