Reklama

Biznes

Studia lekarskie szansą rozwoju lokalnej kadry

Z dr. hab. n. med. Bartoszem Korczowskim, profesorem Uniwersytetu Rzeszowskiego, specjalistą chorób dzieci, ordynatorem Klinicznego Oddziału Pediatrii w Szpitalu Wojewódzkim nr 2 w Rzeszowie, rozmawia Anna Olech
Dodano: 07.07.2014
13467_Korczowski_1
Share
Udostępnij
Anna Olech: Panie doktorze, kilka dni temu Państwowa Komisja Akredytacyjna wydała pozytywną opinię dla utworzenia kierunku lekarskiego na Uniwersytecie Rzeszowskim. Jeśli zgoda będzie również ze strony ministerstwa, to wieloletnie starania zostaną zwieńczone sukcesem i na Podkarpaciu w końcu powstaną te prestiżowe studia.
 
Dr hab. n. med. Bartosz Korczowski: Podkarpacie, jako jedno z niewielu województw w Polsce, nie kształci lekarzy. Próby utworzenia takiego kierunku lekarskiego były prowadzone w końcówce ubiegłego wieku i nasze miasto było już wtedy na dobrej drodze. Wówczas w naszych szpitalach funkcjonował Instytut Medycyny Klinicznej krakowskiej Akademii Medycznej. Na kierunku lekarskim, w oparciu o tamtejszą uczelnię, były prowadzone szkolenia lekarzy w zakresie przedmiotów klinicznych, czyli odbywających się w szpitalach na 4., 5. i 6. roku. Jednak na przełomie lat 80. i 90. ub. w. krakowska uczelnia zakończyła współpracę z tutejszymi szpitalami i nie doszło do powstania, planowanego wówczas, zamiejscowego wydziału lekarskiego krakowskiej Akademii Medycznej. Od tego czasu władze lokalne starały się, aby w Rzeszowie była możliwość kształcenia lekarzy. 
 
To o tyle duże wyzwanie, że lekarz musi być dobrze wykształcony, więc poziom kształcenia musi być na odpowiednio wysokim poziomie. W momencie powstania Uniwersytetu Rzeszowskiego pojawiła się szansa na to, by takie szkolenie prowadzić na miejscu i młodzież, która jest zainteresowana tym kierunkiem, mogła te studia odbywać tutaj i niekoniecznie wyjeżdżać do Lublina, Krakowa, Warszawy czy Gdańska. Ze względów ekonomicznych i rodzinnych wiele osób wolałoby studiować bliżej domu, więc byłoby to korzystne dla tych, którzy taką drogę chcieliby obrać. W związku z tym na Uniwersytecie Rzeszowskim powstał wydział nauk o zdrowiu przekształcony w wydział medyczny, który kształci tzw. personel średni – pielęgniarki, położne, ratowników medycznych, fizjoterapeutów, dietetyków, ale nie lekarzy. W miarę rozwoju tego wydziału udało się pozyskać z zewnątrz kadrę naukową, co jest istotą sprawy i udało się wzmocnić kadrę miejscową. A zatem potencjał kadrowy jest na tyle dobry, że mogliśmy się starać o utworzenie w kierunku lekarskiego na wydziale medycznym. Byłby to kolejny kierunek studiów, ale najbardziej prestiżowy i wymagający. W tej chwili czekamy na zatwierdzenie tej decyzji przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Ministerstwo Zdrowia. 
 
Ale przygotowania ze strony uczelni i placówek medycznych wciąż trwają.
 
Tak, w dalszym ciągu realizowane są bardzo duże inwestycje. Pierwszą jest ogromny budynek za ok. 90 mln zł przy ul. Warzywnej, a w Szpitalu Wojewódzkim nr 2 jest budowane Centrum Nauki o Człowieku, gdzie będą odbywały się zajęcia ze studentami pierwszych lat. Będą tam prowadzone zajęcia z m.in. anatomii i histologii, które oczywiście są prowadzone na kierunkach już działających na wydziale medycznym, lecz na kierunku lekarskim muszą one być prowadzone na wyższym poziomie i bardziej szczegółowo. Te inwestycje będą zakończone w tym i przyszłym roku, więc jeśli ministerstwa wydadzą decyzję pozytywną, będziemy gotowi do rozpoczęcia rekrutacji na rok akademicki 2015/2016. 

Uruchomienie tego kierunku w Rzeszowie daje realną szansę, że wykształcona tu kadra pozostanie tutaj i będzie leczyć pacjentów z Podkarpacia?

Tak, choć oczywiście migracja w poszukiwaniu dobrej pracy wśród lekarzy jest dość powszechnym zjawiskiem. Jednak łatwiej będzie komuś, kto się urodził na Podkarpaciu, studiować tu na miejscu i tu w przyszłości też podjąć pracę. Po to również robimy wszystko, by taki kierunek prowadzić na miejscu. Dla osób, które podejmują takie wyzwanie i obierają taką właśnie drogę życiową, z pewnością byłoby to dużym ułatwieniem. Trzeba pamiętać, że nie wszystkie osoby, które nadają się, by skończyć studia lekarskie, są w stanie wyjechać na pięć lat i studiować poza domem, bo to przecież dość kosztowna inwestycja. 

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy