Reklama

Biznes

Polityczni liderzy Podkarpacia. Stanisław Ożóg

Aneta Gieroń
Dodano: 02.03.2014
11192_Ozog_1
Share
Udostępnij

Rok 2013 podkarpaccy politycy zapamiętają na długo, ale Stanisława Ożoga, posła z PiS i szefa rzeszowskich struktur tej partii zapamiętają być może najdłużej. To on był autorem scenariusza, który w maju 2013 roku pozwolił Prawu i Sprawiedliwości przejąć władzę w Urzędzie Marszałkowskim, a Władysławowi Ortylowi, dotychczas senatorowi z PiS zostać marszałkiem województwa. Tylko, czy to wystarcza, by Stanisława Ożoga, polityka bez wątpienia bardzo pracowitego, otwartego na dialog, nazwać najbardziej skutecznym politykiem PiS w regionie?

Wielu uważa, że zbyt często pozostaje w cieniu Marka Kuchcińskiego, szefa Podkarpackiego PiS-u i wicemarszałka Sejmu. Czy te role się odwrócą, jeśli Stanisław Ożóg zostanie europosłem w najbliższych wyborach do Parlamentu Europejskiego? Zwłaszcza, że mówi się, że na pewno będzie numerem 2 na liście Prawa i Sprawiedliwości. Albo?! No właśnie! Niewykluczone, że zostanie marszałkiem województwa po jesiennych wyborach samorządowych.

Skuteczny samorządowiec, który nie ma mentalności polityka sejmowego. Nad polityczne gierki i ideologiczne spory od zawsze przedkłada racjonalne i spokojne debaty o inwestycjach, rozwoju Podkarpacia, gospodarce, finansach, konkretach – mówiąc najkrócej. To w jakimś stopniu wpisuje się w jego polityczny życiorys i drogę, jaką przeszedł. 61-letni Ożóg pochodzi z Sokołowa Małopolskiego, którego przez sześć lat od 1992 do 1998 roku był burmistrzem. Absolwent Wydziału Geodezji i Urządzeń Rolnych na Akademii Rolniczej w Krakowie w młodości miał swój pracowniczy epizod w Wojewódzkim Biurze Geodezji i Terenów Rolnych w Rzeszowie. Dużą rozpoznawalność zawdzięcza stanowisku starosty rzeszowskiego, którym był od 1998 do 2005 roku, a od trzech kadencji, czyli od 2005 roku  jako poseł Prawa i Sprawiedliwości zasiada w Sejmie.

– Odradzałem mu przejście z samorządu do Sejmu. Uważałem i nadal uważam, że jego żywiołem jest samorząd – przyznaje Jan Walenty Tomaka, polityk PO. – Znamy się od kilkunastu lat, w 2001 roku namawiałem go nawet do startu w wyborach do Sejmu z listy PO, ale odmówił. W 2005 roku zmienił zdanie i wystartował z listy PiS.

– To prawda – przyznaje Ożóg. – Dlaczego w 2005 roku porzuciłem samorząd i wystartowałem w wyborach parlamentarnych? To była naturalna konsekwencja mojej działalność w sferze publicznej. Uważam też, że nadszedł czas, by rozpocząć dyskusję nad wydłużeniem kadencji do 5 lat i ograniczeniem możliwości sprawowania jej maksymalnie do dwóch razy. Dotyczy to wszystkich funkcji pochodzących z wyboru, również parlamentarzysty. Po 10 latach następuje wypalenie i zmęczenie materii, trudno już wtedy o bardzo efektywną pracę na rzecz samorządu. Po czasie, kiedy byłem burmistrzem i starostą chciałem swoje doświadczenie wykorzystać także w Sejmie. 

I rzeczywiście od 9 lat konsekwentnie jest członkiem sejmowej Komisji Finansów Publicznych, przez dwa lata od 2005 do 2007 był nawet jej wiceprzewodniczącym i z pewnością w tematach finansów publicznych jest jednym z nielicznych, merytorycznie przygotowanych posłów z Podkarpacia.

Pomiędzy realną władzą samorządowca a sejmową skutecznością

Nie jest jednak tajemnicą, że poseł Ożóg ma temperament samorządowca i na pewno realna władza, jaka jest w samorządzie pociąga go bardzo, tym bardziej, że już wcześniej jej zasmakował.

– Jest znaczącą postacią polityczną, a wydarzenia z maja 2013 roku, kiedy Ożogowi udało się wypracować scenariusz przejęcia władzy po byłym marszałku Mirosławie Karapycie i koalicji PO-PSL-SLD, na pewno go wzmocniły. Wzrosła też jego ranga w centrali PiS w Warszawie – uważa dr Paweł Kuca, politolog z Uniwersytetu Rzeszowskiego.

Co potwierdza wejście Stanisława Ożoga do Komitetu Politycznego PiS, w którym od listopada 2013 zasiada obok Marka Kuchcińskiego, wicemarszałka Sejmu, eurodeputowanego Tomasza Poręby oraz kilkunastu innych najważniejszych w kraju polityków Prawa i Sprawiedliwości. Komitet zajmuje się prowadzeniem bieżącej działalności partii, sprawuje też nadzór nad działaniami prowadzonymi przez Klub Parlamentarny oraz zatwierdza kandydatów PiS w wyborach do Sejmu RP i do Parlamentu Europejskiego. 

– Trzeba jednak mieć świadomość, że w partiach o tym, kto zostaje kandydatem danego ugrupowania na marszałka, prezydenta miasta, czy wojewodę decyduje nie tylko siła i znaczenie kandydata w regionie, ale też polityczna strategia ugrupowania i zdanie centrali partii w Warszawie – dodaje Paweł Kuca.

O tyle to istotna uwaga, że już dwukrotnie mówiło się o Stanisławie Ożogu jako o pewnym kandydacie na marszałka województwa, a dotychczas nim nie został,  mimo swojego samorządowego talentu i gotowości zamienienia fotelu parlamentarzysty na fotel znaczącego samorządowca. Po raz pierwszy mówiono o nim jako pewnym kandydacie na marszałka w 2006 roku, ale na czele województwa stanął Zygmunt Cholewiński. Po raz drugi wymieniano go w maju 2013 roku, ale marszałkiem wybrany został  Władysław Ortyl.

– Może do trzech razy sztuka, a może znaczenie polityczne posła Ożoga nie jest wystarczające, by w przyszłości został marszałkiem województwa? – zastanawia się Jan Tomaka.

Stanisław Ożóg nie zaprzecza, że już dwukrotnie był wymieniany jako pewny kandydat na marszałka, ale trudno mu komentować spekulacje innych.

– W 2006 roku było pewne, że nie zostanę marszałkiem, bo miało to związek z moimi ówczesnymi kłopotami zdrowotnymi, w maju 2013 roku moim celem było doprowadzenie do zmiany osób rządzących województwem podkarpackim i to się udało. Byłem też zwolennikiem, by marszałkiem województwa został Władysław Ortyl i tak też się stało, co uważam za dobre rozwiązanie dla województwa – mówi Ożóg.

W 2014 roku scenariusz zostania europosłem albo marszałkiem?

Czy to oznacza, iż po wyborach samorządowych w 2014 roku, jeśli PiS miałby większość w Sejmiku Województwa, Stanisław Ożóg mógłby zostać marszałkiem? – Nigdy niczego w życiu nie wykluczam – stwierdza Ożóg. – I na pewno zależy mi na rozwoju regionu.

Zanim jednak w listopadzie 2014 roku  dojdzie do wyborów samorządowych, już w maju tego roku wybierać będziemy posłów do Parlamentu Europejskiego. Raczej nie ma wątpliwości, co do jedynki na listach PiS, która przypadnie Tomaszowi Porębie, ale coraz częściej pojawiają się głosy, że numer dwa na liście przypadnie Stanisławowi Ożogowi. Tym bardziej, że należy on do parlamentarzystów zdobywających olbrzymią liczbę głosów wyborców, a to dawałoby jego ugrupowaniu realne szanse na zdobycie dwóch mandatów do Parlamentu Europejskiego. W ostatnich wyborach parlamentarnych Ożóg zdobył ponad 37 tys. głosów i było to o ponad 10 tys. głosów więcej niż Zbigniew Rynasiewicz, lider podkarpackiej PO i dwa razy więcej niż Jan Bury, szef podkarpackiego PSL-u.

– Od kilku miesięcy mówimy, że naszym celem są dwa mandaty do PE – przyznaje Stanisław Ożóg. – A co do nazwisk na liście wszystko będzie pewne najpóźniej do połowy marca.

– Jest otwarty na innych, chce rozmawiać i potrafi słuchać – to jego zalety – mówi o Stanisławie Ożogu, Jerzy Cypryś, szef klubu radnych PiS w Radzie Miasta Rzeszowa. – A wady? Za mało się uśmiecha, a szkoda. Choć z drugiej strony trudno okazywać wesołość, kiedy mówi się o trudnych i skomplikowanych, ale ważnych sprawach. To też sprawia, że w czasach politycznego celebrytyzmu i wszechobecnego  PR-u, Stanisław nie jest produktem politycznego marketingu, który bieg po telewizjach śniadaniowych, czy puszczał oko do słuchaczy lub widzów. Interesują go praca i efekty. Wyróżniają pragmatyzm i konsekwencja, co  nie jest tak powszechne u polityków.

Zdaniem dr. Pawła Kucy, m.in. te cechy sprawiają, że poseł Ożóg chętnie wróciłby do pracy w samorządzie, która wiąże się z konkretnym działaniem. Bycie posłem, zwłaszcza posłem opozycyjnym skazuje na niemoc w działaniu, bez względu na to jak bardzo chciałoby się być aktywnym parlamentarzystą. Dla byłego samorządowca na dłuższą metę może to być męczące i frustrujące.

Krąg zaufanych Jarosława Kaczyńskiego

Czy dla Stanisława Ożoga, frustrujący może być też fakt, że to zawsze Marek Kuchciński, a nie on wskazywany jest jako najbardziej zaufany człowiek Jarosława Kaczyńskiego na Podkarpaciu? Sam poseł temu zaprzecza i twierdzi, że nie ma mowy o wartościowaniu kogokolwiek, bo zarówno on jak i poseł Kuchciński realizują się w zupełnie innych, ale równie ważnych dla Prawa i Sprawiedliwości zadaniach. Nie ma też mowy o Zakonie Porozumienia Centrum, czyli medialnym określeniu na działaczy Prawa i Sprawiedliwości, którzy wywodzą się jeszcze z początku lat 90.  XX wieku z Porozumienia Centrum, a którzy dziś stanowią najbardziej zaufany krąg współpracowników Jarosława Kaczyńskiego. Przydomek członka Zakonu od zawsze ma Marek Kuchciński, stąd m.in. jego mocna pozycja w partii. – Mało kto wie, ale ja także w latach 90.  należałem do PC – kwituje poseł Ożóg. – O żadnej frustracji  nie ma więc mowy. Nie mam nawet na nią czasu, bo tak dużo  i często spotykam się z ludźmi. Pod moim biurem na spotkanie ze mną czeka zawsze co najmniej kilkadziesiąt osób.

Faktem też jest, że za posłem Ożogiem nie ciągną się skandale polityczne, czy obyczajowe, nie ma opinii politycznego fighter. Nie można mu jednak odmówić dużych ambicji politycznych. Te w dużym stopniu będzie musiał skonfrontować z rzeczywistością jeszcze w tym roku, zwłaszcza w jego drugiej połowie po wyborach samorządowych.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy