Reklama

Biznes

Nie polityka a odpowiedzialność przy unijnych pieniądzach

Aneta Gieroń
Dodano: 27.03.2014
11526_Parlament_Europejski_103
Share
Udostępnij
Elżbieta Łukacijewska, posłanka PO do Parlamentu Europejskiego oraz Tomasz Poręba, europoseł PiS byli gośćmi debaty, w ramach cyklu spotkań BIZNESiSTYL.pl “Na Żywo”, która w środę odbyła się  w restauracji Oranżeria w Hotelu Rzeszów w Rzeszowie. Obecność Unii Europejskiej oraz znaczenie Parlamentu Europejskiego w naszej polskiej, a przede wszystkim podkarpackiej rzeczywistości zdominowały dyskusję. Trudno jednak o inny scenariusz, w sytuacji, kiedy za kilka tygodni obchodzić będziemy 10. rocznicę wejścia Polski do Unii Europejskiej, a już 25 maja Polacy po raz trzeci w historii wybiorą swoich reprezentantów do Parlamentu Europejskiego.
 
W trakcie spotkania z udziałem Elżbiety Łukacijewskiej i Tomasza Poręby próbowaliśmy dociec, co, mówiąc kolokwialnie, Polska, a w szczególności Podkarpacie, ma ze swoich europosłów? Jak ważne jest z punktu widzenia interesów naszego województwa, by w Parlamencie Europejskim reprezentowały nas osoby skuteczne oraz silne merytorycznie i politycznie?! A przede wszystkim, jak istotne jest, by w eurowyborach brać udział.  
 
– Ma to ogromne znaczenie, dla mnie oczywiste – mówiła Elżbieta Łukacijewska, europosłanka PO. – Jestem pokoleniem, które przed laty marzyło o Europie, ale nie mogliśmy jej dotknąć. Dziś Europa stoi przed nami otworem. Unijne programy jak choćby Erasmus jeszcze kilkanaście lat temu nierealne, teraz dzięki obecności Polski w Unii Europejskiej są na wyciągnięcie ręki dla młodzieży. Jest wiele szans i możliwości, wiele projektów, programów, po które można sięgać. Nie mam wątpliwości, że plusów naszej obecności w Unii Europejskiej jest znacznie więcej niż minusów. Te z pewnością też są, jak choćby kuriozalna krzywizna banana, czy nazywanie ślimaka rybą, jednak gdy zrobimy bilans zysków i strat, to korzyści wynikających z naszej obecności w Unii jest bezsprzecznie więcej niż strat.
 
Także dla Tomasza Poręby, europosła PiS, jest oczywiste, że wybieranie członków Parlamentu Europejskiego, to realne wpływanie na rzeczywistość. Dlaczego nie warto z tego rezygnować?
– Choćby dlatego, że w Parlamencie Europejskim powstaje 85 procent prawa stanowionego później w Unii Europejskiej. Parlament decyduje o bardzo istotnych programach i rozwiązaniach, które są stosowane w Unii. Parlament jest instytucją, która po traktacie w Lizbonie zyskał duże kompetencje, jeśli chodzi o zatwierdzanie prawa unijnego. Właściwie nie ma dziedziny, aktywności Unii Europejskiej, która byłaby wolna od decyzji lub akceptacji Parlamentu Europejskiego. To wszystko przekłada się na to, co dziej się w krajach członkowskich, bo jakość stanowionego prawa wpływa na życie obywateli państw członkowskich Unii Europejskiej, także na życie na Podkarpaciu – wyliczał Tomasz Poręba.  Wszystkie decyzje związane z polityką spójności, czyli rzeczy ważne z punktu widzenia rozwoju Polski, bo związane z pieniędzmi na drogi, autostrady, innowacyjność, czy też związane z polityką rolną, albo określające programy wymiany dla młodzieży i studentów, zapadają właśnie w Parlamencie Europejskim. 
 
Europosłowie przyznali, że zdają sobie sprawę, że wielu obywateli, także mieszkańców Podkarpacia, nie traktuje wyborów do Parlamentu Europejskiego w sposób poważny, co trochę niezrozumiałe, bo to właśnie w Parlamencie Europejskim i poprzez decyzje tam podejmowane, decydują się sprawy, które mają bezpośredni wpływ na nasze losy i życie codzienne. 
 
O Parlamencie i Unii, ale też o Ukrainie
 
W debacie nie dało się nie nawiązać do tematu Ukrainy. Bo z jednej strony europosłowie podkreślali rangę i znaczenie Parlamentu Europejskiego oraz Unii, ale z drugiej strony nie da się nie zauważyć, że te instytucje w ostatnich tygodniach mogły budzić nasze wątpliwości, co do szybkości i skuteczności swoich działań, co dało się zauważyć w związku z konfliktem rosyjsko-ukraińskim. Można odnieść wrażenie, ze wygodna i bogata Unia nie kwapi się do brania sobie na głowę kłopotów związanych z sąsiedztwem z Ukrainą.
 
– Musimy pamiętać, że Unia to konglomerat różnych państw i interesów, także jeśli chodzi o relacje z Moskwą. Chociażby Niemcy, które maja mocne powiązania gospodarcze z Rosją, także Francja, która ma duży kontrakt na okręty wojenne, w końcu Austria, która próbuje poza Unią realizować swoje interesy na rosyjskim rynku mięsnym. Biorąc to wszystko pod uwagę, nie ukrywam, że bardzo trudno jest Unii Europejskiej wypracować szybkie i radykalne sankcje – tłumaczył Tomasz Poręba. – Mówiąc otwarcie i szczerze, ja nie spodziewam się zbyt wiele po Unii Europejskiej, bo jest zbyt wiele realnych interesów gospodarczych wiążących ją z Rosją. Mówienie jednym głosem Unii Europejskiej będzie bardzo trudne. Jednocześnie musimy pamiętać, że w interesie Polski leży demokratyczna, wolna i suwerenna Ukraina. W interesie Polski leży wyrwanie jej z kręgu wpływów Moskwy, bo im bardziej demokratyczna Ukraina, tym bezpieczniejsza Polska. My jako Parlament Europejski postulujemy i apelujemy, ale realne decyzje podejmują szefowie rządów na szczytach europejskich i to tam dochodzi do zderzenia się interesów poszczególnych krajów.
 
 
Elżbieta Łukacijewska wyjaśniała, że po pierwsze musimy zadać sobie pytanie, jakie działania chcielibyśmy, aby Polska i Unia Europejska podejmowała w sprawie Ukrainy. 
– Jeśli ktoś odpowiedzialnie podchodzi do tematu Rosji, Ukrainy i Unia Europejska, to wie, że Polska najlepiej diagnozuje to, co dzieje się na Ukrainie – mówiła Łukacijewska. – Dlatego zgadzam się z tymi politykami, obserwatorami i dziennikarzami, którzy mówią, że tylko spokojne, wyważone ruchy oraz jednym głosem mówiąca Unia Europejska dają pozytywne efekty w polityce dotyczącej Ukrainy. Natomiast sankcje, które podejmuje Unia, mówienie o uniezależnieniu się energetycznym od Rosji, to są wszystko działania, które mają wpływ na Rosję i jej dalsze poczynania. W Unii może nie ma radykalnych działań, ale czy oczekujemy, by brakiem rozwagi doprowadzić nas wszystkich na krawędź III wojny światowej? Chyba nie. Unia może czasem działała zbyt opieszale, ale proszę pamiętać, że Unia nie jest jednym państwem federalnym, ale wspólnotą państw, czyli jednością w różnorodności. Jestem jednak pewna, że działania Unii idą w dobrym kierunku.
 
W Parlamencie Europejskim bez ważnej dla nas Via Carpathia

Polityka międzynarodowa choć ważna, to jednak nie przysłaniająca tego, co dzieje się na Podkarpaciu. A nam Parlament Europejski w ostatnim roku najbardziej kojarzył się z Via Carpathia, trasą, która miała połączyć kraje nadbałtyckie z południem Europy. W Polsce pokrywałaby się z drogą ekspresową S19. Podkarpacie było nią tym bardziej zainteresowane, bo dawałaby nam ona połączenie z Lublinem, a na południe z Barwinkiem i dalej z południem Europy. Niestety, nie udało się jej wpisać do Trans-Europejskiej Sieci Transportowej TEN-T, a tym samym szanse na zdobycie na nią ewentualnego dofinansowania unijnego są żadne. I choć w teorii  polska, także podkarpacka reprezentacja jest w europarlamencie po to, by głos z Polski był słyszalny w Europie, to w rzeczywistości ze skutecznością tego głosu bywa już różnie. 
 
 
– Projekt Via Carpathia jest kluczowy z punktu widzenia Podkarpacia i na pewno powinien być wspierany w przyszłości przez wszystkie kolejne rządy – mówił Tomasz Poręba. – Jak się spojrzy na mapę infrastrukturalną Polski do 2030 roku, to priorytetem transportowym rządu jest dobrze skomunikowany zachód Polski. We wschodniej części naszego kraju nie ma w planach do 2030 roku połączenia drogowego np. Rzeszowa z Warszawą, czy Białegostoku z Warszawą, dlatego tak ważna dla rozwoju naszego regionu, oraz rozwoju Wschodniej Polski była S 19 jako fragment Via Carpathia finansowanej z pieniędzy europejskich. W 2013 roku możliwość wpisania tej drogi do TEN-T przepadła, ale za około 8 lat ten temat w Parlamencie Europejskim powróci, dlatego nie ważne, kto w kolejnych latach będzie rządził w Polsce, najważniejsze, by już od teraz pracować i zabiegać, byśmy za kilka lat ten zapis mogli zmienić na korzystny dla nas, tak byśmy całego odcinka S19 doczekali się przed 2030 rokiem.  W tej chwili plany są takie, że fragment tej drogi z Rzeszowa do Lublina ma być gotowy do 2030 roku, ale już z Barwinka do Rzeszowa oraz z Lublina do Białegostoku nie wcześniej niż do 2050 roku.  Dlatego już dziś musimy o to walczyć w Parlamencie Europejskim, musi o to zabiegać nasz rząd, tym bardziej, że jest to inwestycja symbolizująca wyrównywanie szans między unijnymi regionami, co jest podstawą filozofii Unii Europejskiej.
 
Zdaniem Elżbiety Łukacijewskiej rozwój infrastrukturalny jest bardzo ważny. – I ja i Tomasz Poręba zabiegaliśmy o tę inwestycję, ale musimy też pamiętać, że nawet Niemcy, kraj z bogatą siatką autostrad, nie rozwiązał wszystkich swoich problemów infrastrukturalnych – argumentowała Łukacijewska. – Dlatego patrząc na Podkarpacie warto też wiedzieć, że w przypadku S19 nasz odcinek dobiegający do Barwinka, w kolejnych latach nie miałby ciągu dalszego, bo Słowacy zamiast  budowy fragmentu Via Carpathia wybrali budowę odcinka drogi do Bielska Białej. Dla mnie każda inwestycja infrastrukturalna jest ważna; drogowa, lotnicza, kolejowa, dlatego bardzo ważne, byśmy umieli docenić to, co udało się już zrobić na Podkarpaciu i w Polsce w ostatnich latach. Zwłaszcza, że autostrada z zachodu na wschód Polski jest już coraz bliżej ukończenia.
 
Ważne i ważniejsze unijne inwestycje
 
Co jednak rozpaliło największe emocje w naszej debacie? Łatwo się domyśleć – pieniądze! A właściwie podsumowanie, jak udało się spożytkować pieniądze unijne z perspektywy 2007-2013.
– Na pieniądze unijne patrzę jak na coś, co powinno służyć skokowi cywilizacyjnemu Polski – przyznał Tomasz Poręba.  – Pieniądze z lat 2007- 2013 i 2014 – 2020 powinny nam dać taki właśnie duży skok cywilizacyjny, a ja mam duże zastrzyżenia, co do wydawania pieniędzy unijnych w Polsce, abstrahując od bardzo wielu pozytywnych przykładów. Zbyt wiele środków idzie na estetyzację miast, wsi i miasteczek, czyli fontanny, chodniki, ogrodzenia. To może jest ładne i potrzebne, ale z punktu widzenia interesów Polski nie przynosi większego impulsu pro rozwojowego. Natomiast obszary, które dają szanse na taki rozwój, czyli Internet szerokopasmowy, innowacje i transport w latach 2007-2013 były naszą pietą Achillesową. Przykłady? Jeśli Polska na rozwój kolei otrzymała w latach 2007 -2013 blisko 4,5 mld euro, z czego na tą chwilę zakontraktowanych środków jest 70 proc., ale realnie wydanych ok. 30 proc., to mamy spory problem. Kolejna rzecz, jeśli Polska otrzymała 1 mld zł na Internet szerokopasmowy, a z tego wykorzystaliśmy 10-12 proc. to też jest problem. Jeśli na innowacyjność otrzymaliśmy 8 mld euro, a spożytkowaliśmy to tak „efektywnie”, że w rankingach krajów innowacyjnych znajdujemy się na szarym końcu w unijnym zestawieniu, to także jest dla mnie problem. 
 
 
Estetyka też jest ważna – broniła pewnych inwestycji Elżbieta Łukacijewska. – Przyciąga turystów, a oni też zostawiają pieniądze. Ładne miasta przyciągają też inwestorów, infrastruktura jest bardzo ważna, ale nie możemy mieć tylko infrastruktury, bo inne rzeczy też są ważne.
 
Łukacijewska dodała też, że ona jako polityk, samorządowiec, czy teraz jako europosłanka zawsze myślała o inwestycjach w sposób perspektywiczny. Dlatego ważne jest, by myśleć o inwestowaniu unijnych pieniędzy w perspektywie co najmniej 20 lat, z czego te inwestycje będą utrzymywane, jak pobudzą gospodarczo region, jakie korzyści przyniosą mieszkańcom. Według europosłanki PO podkarpaccy samorządowcy dobrze wykorzystują środki unijne i Polska jest liderem wśród unijnych beneficjentów.  Od strony wizualnej w Polsce w ostatnich lata zmieniło się absolutnie wszystko. – I chyba tylko ślepy tego nie zauważa – stwierdziła Łukacijewska. – W kolejnych latach chciałabym jak najwięcej inwestycji, które uczynią nasz region atrakcyjny dla biznesu.  Marzę o takim podejściu do nauki, gdzie edukacja będzie łączyć się z biznesem. Co już się dzieje, gdy patrzę, jak wspaniale podkarpackie uczelnie, rzeszowskie zwłaszcza, wykorzystały unijne dotacje na swój rozwój. 
 
– Chciałbym, abyśmy mieli piękne miasta, ale jeśli nie będzie infrastruktury transportowej, szerokopasmowego Internetu i innowacyjnej gospodarki, to kto za kilkadziesiąt lat będzie w tych miastach mieszkał, skoro dziś młodzież wyjeżdża z  naszego kraju, bo nie ma pracy. Skok cywilizacyjny dzięki unijnym pieniądzom jest dla nas ogromną szansą, by właśnie w Polsce kolejne pokolenia mogły tu mieszkać, żyć i pracować – mówił Poręba. Jaki z tego więc wniosek? Mniej polityki więcej odpowiedzialności w wydawaniu unijnych pieniędzy – zgodnie przyznali Elżbieta Łukacijewska i Tomasz Poręba.
 
Pełna relacja z debaty, która odbyła się w Restauracji Oranżeria w Hotelu Rzeszów, ukaże się w kwietniowym numerze magazynu VIP Biznes&Styl.


Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy