Reklama

Biznes

Eurowybory: kto zdobędzie mandat na Podkarpaciu?

Jaromir Kwiatkowski
Dodano: 09.04.2014
11786_11492_10656_IMG_1014
Share
Udostępnij
Niewykluczone, że w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego czeka nas „powtórka z rozrywki”, czyli sprzed 5 lat, kiedy to po jednym mandacie zdobyły PiS i PO. Kampania jest, jak na razie, słaba i mało merytoryczna, i na pewno nie pomogą jej święta, kanonizacja Jana Pawła II i długi weekend majowy. Można przypuszczać, że rozkręci się na dobre dopiero po 4 maja, a więc będzie bardzo krótka.
 
Swoje poglądy na wynik wyborów do europarlamentu na Podkarpaciu skonfrontowałem ze zdaniem dr. Pawła Kucy, politologa z Uniwersytetu Rzeszowskiego.  Właściwie nie była to konfrontacja, bo w wielu kwestiach nasze punkty widzenia okazały się dość zbieżne. Ale po kolei.
 
Dwa czy trzy mandaty
 
Raczej dwa.  Podkarpacie miałoby szansę na trzeci mandat, gdyby frekwencja w naszym województwie była bardzo wysoka i… gdybyśmy mieli trochę szczęścia przy ogólnopolskim rozdziale mandatów. Nic jednak nie wskazuje na to, by w tym roku stało się inaczej niż 5 lat temu, kiedy Podkarpaciu przypadły dwa mandaty. – To nie są wybory, które cieszą się wysoką frekwencją, bo ludzie nie widzą związku pomiędzy tymi wyborami a ich życiem – przypomina Paweł Kuca. Jego zdaniem, niesłusznie, bo w Parlamencie Europejskim dzieje się wiele rzeczy ważnych dla zwykłego Kowalskiego, tyle tylko, że – zdaniem politologa z UR – w Polsce w ogóle nie ma sensownej dyskusji, dlaczego wybory do europarlamentu są takie ważne. Tę dyskusję próbuje się sprowadzić jedynie do roztrząsania kwestii wysokich wynagrodzeń europosłów.
Biorąc to wszystko pod uwagę, raczej nie należy oczekiwać „cudu”, czyli trzeciego mandatu, skoro wcześniej to się nie udało.
 
Dla kogo drugi mandat
 
A skoro zatem zakładamy, że mandaty będą dwa, to pojawia się pytanie, kto je weźmie. Pewniakiem do jednego z nich jest PiS, co przyznają nawet polityczni konkurenci tej partii.
Komu zatem może przypaść drugi mandat? Tu sprawa się komplikuje. Przedstawiciele PiS powtarzają, że liczą na zdobycie obu mandatów. Jeszcze niedawno wydawało się całkiem prawdopodobne, że PiS weźmie komplet mandatów, a Platforma straci swój.  – Teraz jednak – przypomina Paweł Kuca – sondaże ogólnopolskie się zmieniły i Platforma dogoniła PiS. Dlatego powtórka z poprzednich wyborów, czyli po jednym mandacie dla PiS i PO, wydaje się rozstrzygnięciem możliwym.
Osobną kwestią jest, kto z obu ugrupowań ma szansę te mandaty zdobyć. Liderzy obu list – obecni europosłowie: Tomasz Poręba (PiS) i Elżbieta Łukacijewska (PO) – mają na „swoich” listach mocnych rywali (tak to trzeba określić, bo w momencie, kiedy do jednego mandatu aspiruje więcej niż jeden mocny kandydat, to wybory stają się rywalizacją w obrębie listy). Porębie może  zagrozić poseł Stanisław Ożóg, a Łukacijewskiej – posłanka Krystyna Skowrońska. Wynik ich rywalizacji jest, moim zdaniem, trudny do przewidzenia.
Obie partie wystawiły listy mocne personalnie – uważa Paweł Kuca. – Wydaje się, że i Poręba, i Skowrońska są faworytami, ale można zakładać, że – zwłaszcza poseł Ożóg – może osiągnąć dobry wynik i może być groźnym rywalem dla Tomasza Poręby. To samo, choć w mniejszym stopniu, dotyczy rywalizacji Elżbiety Łukacijewskiej i Krystyny Skowrońskiej.

Czy środowiska katolickie poprą Jaworskiego
 
Niewykluczone, że indywidualnie dobry wynik osiągnie senator Kazimierz Jaworski, lider listy Polski Razem Jarosława Gowina, który w 2011 r. w wyborach do Senatu pokonał popularnego prezydenta Rzeszowa, Tadeusza Ferenca. Na jego niekorzyść mogą działać dwie okoliczności. Po pierwsze, Jaworski okazał się politycznym „Jasiem wędrowniczkiem”. Polska Razem to jego trzecia partia w tej kadencji, po PiS-ie i Solidarnej Polsce, a elektorat generalnie nie lubi polityków często zmieniających partyjne barwy. Po drugie, nie wiadomo, czy Polska Razem w ogóle wprowadzi posłów do europarlamentu (na razie, sądząc po wynikach sondaży, niewiele na to wskazuje). Wtedy spora liczba głosów oddanych na Jaworskiego to byłyby głosy zmarnowane, ale jednocześnie odebrane komuś innemu. Zdaniem Pawła Kucy, Jaworski – kojarzony z poglądami ultrakatolickimi – będzie zabierał głosy raczej PiS-owi niż Platformie. I będą na niego głosować przede wszystkim ci, którzy go z tymi poglądami kojarzą. – Bo nie wiem, czy klasyczny wyborca partii Jarosława Gowina poprze poglądy Jaworskiego – zwraca uwagę politolog z UR.
W odniesieniu do Jaworskiego jest jeszcze jedna kwestia. – Kazimierz Jaworski opierał swoje dotychczasowe kampanie przede wszystkim na dobrych kontaktach z Kościołem: parafiami, stowarzyszeniami katolickimi – zauważa Paweł Kuca. – Pytanie, czy teraz te środowiska go poprą.
Może się więc okazać, że Jaworski osiągnie indywidualnie wynik niezły, choć poniżej oczekiwań i mandatu nie zdobędzie.
 
Pozostali bez szans
 
Pozostałe partie wydają się nie mieć większej szansy na mandat. – Gdyby PSL miał mocnego kandydata, to by nie sięgał po ministra Władysława Kosiniaka-Kamysza – uważa Paweł Kuca. A tak, w sytuacji, gdy afera korupcyjna zmiotła ze sceny politycznej Mirosława Karapytę, Jan Bury nie chce kandydować, Mariusz Kawa chyba nie chce ryzykować kolejnej porażki, a Mieczysław Kasprzak jest pozbawiony charyzmy, okazuje się, że ławka kandydatów na lidera listy ludowców na Podkarpaciu jest pusta i trzeba sięgać po „spadochroniarza”. 
Politolog z UR zauważa, że najbardziej widoczną kampanię, i to kampanię „na bogato”,  z zaangażowaniem sporych pieniędzy, prowadzi jak na razie Twój Ruch – Europa Plus.  Można dodać: a konkretnie liderka listy, Marta Niewczas, widoczna w Rzeszowie z wielu billboardów. Zdaniem Pawła Kucy, jest to jednak kampania czysto wizerunkowa.- Nie sądzę, by Marta Niewczas wierzyła w zdobycie mandatu – mówi politolog. Jest to, jego zdaniem, kampania robiona „pod” najbliższe wybory parlamentarne i samorządowe, mająca przyczynić się do wypromowania ugrupowania, które na podkarpackiej mapie politycznej nie ma większego znaczenia.
Zdaniem Pawła Kucy, poseł Tomasz Kamiński, lider SLD na Podkarpaciu, kandyduje jako lider listy Sojuszu nie dlatego, że wierzy w mandat. Chce raczej, zdaniem politologa, przypilnować, by w partii nie wyrósł mu żaden konkurent. 
Nie jest też powiedziane, czy zarysowany tu układ sił utrzyma się do wyborów. Będziemy to na bieżąco śledzić.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy