Reklama

Biznes

Albo prezydent, albo radny. “Podwójni zwycięzcy” będą musieli wybrać

Jaromir Kwiatkowski
Dodano: 17.10.2014
15288_Pulpit
Share
Udostępnij
Na listach wyborczych znajdują się kandydaci, który aspirują do objęcia dwóch stanowisk, których – zgodnie z prawem samorządowym – łączyć nie mogą. Co się stanie, gdy odniosą podwójne zwycięstwo? Dotyczy to np. prezydenta Rzeszowa Tadeusza Ferenca, członka zarządu województwa Tadeusza Pióry czy dyrektora w Urzędzie Marszałkowskim, Lucjusza Nadbereżnego. 
 
Ferenc ubiega się o zarówno o prezydenturę w Rzeszowie (byłaby to jego czwarta kadencja), jak i o miejsce w Radzie Miasta (z listy swojego komitetu Rozwój Rzeszowa) i jest wielce prawdopodobne, że zostanie wybrany zarówno prezydentem, jak i radnym. Jednak, zgodnie z przepisami, nie może łączyć obu tych funkcji. Pozostanie więc zapewne przy prezydenturze, a zrezygnuje z mandatu radnego – na jego miejsce wejdzie następny z listy z najlepszym wynikiem. 
 
Manewr z kandydowaniem Tadeusza Ferenca do Rady Miasta jest dość często spotykaną praktyką ściągania na daną listę – w tym przypadku listę Rozwoju Rzeszowa – dużej liczby głosów. Taka „lokomotywa wyborcza” jak Ferenc, jak wynika z doświadczeń z poprzednich wyborów samorządowych czy parlamentarnych, może zapewnić mandaty nawet 2-3 kandydatom ze słabszymi wynikami.
 
Podobnie, w razie podwójnego zwycięstwa (choć w tych przypadkach jest to o wiele mniej prawdopodobne) nie mogliby łączyć funkcji dwaj kandydaci PiS: Lucjusz Nadbereżny – radnego wojewódzkiego i prezydenta Stalowej Woli, zaś Tadeusz Pióro – radnego wojewódzkiego i burmistrza Sanoka. Musieliby wybrać jedną z nich i zapewne wybraliby stanowisko prezydenta i burmistrza.
 
W tym mechanizmie istnieje jednak dziura. Tak, zdaję sobie sprawę, że problem jest raczej teoretyczny, ale skoro jakaś możliwość istnieje, to nie należy jej uważać za niemożliwą, choćby nawet dotychczasowa praktyka nie potwierdzała, że ktokolwiek chce z niej skorzystać. Co mam na myśli? Jak już wspomniałem, pół biedy, gdy kandydat, który został jednocześnie wybrany na burmistrza i radnego, rezygnuje z tego drugiego mandatu – wchodzi wtedy, jak wspomnieliśmy, kandydat z następnym wynikiem. A gdyby stało się tak, że podwójny zwycięzca wybiera mandat radnego, a rezygnuje ze stanowiska burmistrza? Potrzebne by były nowe wybory włodarza miasta, co wiązałoby się z niemałymi kosztami itd. Nawet jeżeli prawdopodobieństwo wystąpienia takiej sytuacji zmierza ku zeru, to – jak napisałem – skoro taka możliwość istnieje, to to jednak oznacza, że mamy do czynienia z niedoróbką prawną.
 
Ciekawy jest też przypadek Mariusza Kawy, dotychczas szefa klubu radnych PSL w sejmiku. Postanowił on ubiegać się o fotel burmistrza Strzyżowa i w związku z tym zrezygnował z kandydowania do sejmiku. To była decyzja nie wymuszona względami prawa. Mój postulat jest taki, by taka decyzja była właśnie wymuszana prawem z powodów, o jakich pisałem przed chwilą. Ale na razie stan prawny jest jaki jest, więc – szczerze mówiąc – można się dziwić, że Kawa nie wystartował także do sejmiku. Czyżby był tak pewien zwycięstwa w wyborach na burmistrza? A co będzie, jeśli przegra? Polityczny aut, niechby tylko chwilowy?
 
Lecz akurat zachowanie Kawy trzeba publicznie pochwalić. Zdecydował się na polityczne ryzyko, z wszelkimi tego konsekwencjami. Niestety, niewielu polityków wybiera taką drogę. 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy