Reklama

Biznes

Grzegorza Kołodki “Droga do teraz”

Aneta Gieroń
Dodano: 19.10.2014
15402_Kolodko_111
Share
Udostępnij
Profesor Grzegorz Kołodko, były minister finansów i wicepremier wpierw przebiegł w niedzielę rzeszowski maraton, a dopiero po południu spotkał się z czytelnikami w księgarni Empik. W jego przypadku trudno się jednak dziwić –  przez ostatnie 13 lat przebiegł 44 maratony, a tylko w tym roku już 4.  Ale nie o bieganiu, a o ekonomii, a przede wszystkim o procesie transformacji w Polsce w ostatnich 25 latach, było najwięcej w trakcie promocji ostatniej książki profesora Kołodko – „Droga do teraz”. 
 
Po bestsellerowej trylogii „Wędrujący świat”, „Świat na wyciągnięcie myśli” i „Dokąd zmierza świat”, prof. Grzegorz Kołodko, intelektualista i znakomity ekonomista wydał bardzo osobistą książkę „Droga do teraz”, w której najwięcej miejsca poświęcił temu, co działo się w Polskiej gospodarce po 1989 roku, a przede wszystkim własnym doświadczeniom jako wicepremier i minister finansów, a był nim aż czterokrotnie w rządach: Waldemara Pawlaka, Józefa Oleksego, Włodzimierza Cimoszewicza i Leszka Millera. Prof. Kołodko nie oszczędza swoich politycznych i ekonomicznych kolegów, ale nie oszczędza też samego siebie. Na pewno książką nie będą zachwyceni Leszek Balcerowicz i Lech Wałęsa, pod adresem których pada wiele krytycznych uwag, ale zaskakująco ciepło Kołodko wspomina śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
 
W trakcie niedzielnego spotkania bez ogródek wyjaśnił kulisy politycznego funkcjonowania.
 
– Do polityki powinno się wchodzić, gdy spełnione są dwa warunki. Ma się konkretny plan działania, po pierwsze, a po drugie, ma się możliwości i instrumenty jego zrealizowania – mówił Kołodko. – I ja jako profesor, intelektualista wchodząc po raz pierwszy do rządu, za czasów premiera Pawlaka, naiwnie sądziłem, że ja mam program, a oni jako zaplecze polityczne będą go realizować, skoro zabiegali o współpracę ze mną. Sądziłem, że 95 proc. czasu poświęcał będę ekonomii, a 5 proc. przepychankom politycznym. Było dokładnie odwrotnie.  I choć trochę przesadziłem, to niewiele. Szybko też jeden z koalicyjnych polityków uświadomił mi, że mogę mieć rację, ogromną wiedzę, doświadczenie, ale jak nie mam większość parlamentarnej, to nie mam nic – opowiadał prof. Kołodko.
 
Zdaniem profesora, to co zdarzyło się w ostatnich 25 latach można nazwać sukcesem Polski na 2/3. Jego zdaniem, ani nie żyjemy w złotym wieku Polski, jak to oceniają niektórzy ekonomiści, ani nie jesteśmy neokolonią mocarstw zachodnich, jak to opisuje prof. Witold Kieżun.
 
W swojej książce prof. Kołodko wspomina też o społecznej gospodarce rynkowej, o jakiej w expose w 1989 roku mówił premier Tadeusz Mazowiecki, a która właściwie natychmiast została przez Leszka Balcerowicza porzucona na rzecz neoliberalnego kapitalizmu i co po latach Tadeusz Mazowiecki uznał za błąd, bo w 2002 roku stwierdził: „ Społeczna gospodarka rynkowa na tym właśnie polega – że owszem, wzrost gospodarczy jest bardzo ważny, ale musi on dawać to poczucie wszystkim grupom społecznym, nie może się natomiast jedynie kończyć pogłębianiem podziałów i utrwalaniem zjawiska wyłączania się z tego procesu”. Kołodko przytacza to nie bez satysfakcji, bo sam od zawsze jest zwolennikiem zrównoważonego rozwoju.
 
Sporo emocji wzbudza i pewnie wzbudzać będą fragmenty książki poświęcone Chinom. Prof. Kołodko przytacza liczby dotyczące Polski, Rosji i Chin z ostatnich 25 lat. I tak, Polska ma dziś dwa razy większe PKB niż 1989 roku, Rosja bez zmian, a w Chinach jest 7- krotnie większe. Ale jakim kosztem?! Braku demokracji. Dlatego prof. Kołodko stanowczo ucina spekulacje, jakoby byłby zwolennikiem „zamordyzmu” gwarantującego dynamiczny wzrost gospodarczy. Nie ma złudzeń, że tego typu sukces nie jest możliwy nigdzie indziej na świcie, a w tym konkretnym przypadku ma związek z chińską kulturą, mocnym zakorzenieniem tamtejszego społeczeństwa w konfucjanizmie i taoizmie, oczywistej nadrzędności działań na rzecz wspólnoty kosztem jednostki.
 
Prof. Kołodko, o którym Leszek Miller mówił, że jest najlepszym specjalistą od rozkręcania polskiej gospodarki, bo rzeczywiście w czasach, gdy był ministrem finansów PKB sięgał 7 proc., przyznał, że obecnie takie rozkręcenie koniunktury nie jest możliwe. Brakuje do tego zarówno warunków wewnętrznych, jak i zewnętrznych.
 
Jego zdaniem jest jednak w Polsce potencjał, by gospodarka rozwijała się w tempie 4–5 proc. rocznie. Na pewno nie osiągniemy tego za pomocą rozwiązań neoliberalnych, ani tych stosowanych w tzw. kapitalizmie państwowym. Według Kołodki potrzeba czegoś, co on nazywa nowym pragmatyzmem. Obecnie w Polsce dynamikę gospodarczą ogranicza niski popyt. Moglibyśmy produkować więcej, ale potencjalnie możliwej do wytworzenia dodatkowej produkcji nie ma komu sprzedać. Aby zwiększyć sprzedaż, trzeba nie tylko zwiększać bezinflacyjnie strumień krajowego popytu, ale też agresywniej wychodzić na rynki zewnętrzne. Od tego jest rząd, żeby stwarzał odpowiednie warunki polityczne, które to umożliwią. 
 
Prywatnie Grzegorz Kołodko jest wielkim fanem podróżowania, odwiedził ponad 160 krajów, jest też entuzjastą bardzo zdrowego stylu życia, od kilkunastu lat nie pali, nie pije, nie je mięsa i systematycznie startuje w maratonach. Obecnie Grzegorz Kołodko, który jest absolwentem Szkoły Głównej Planowania i Statystyki, obecnie Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, wykłada w Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie, jest ekspertem i konsultantem międzynarodowych organizacji oraz członkiem Europejskiej Akademii Nauki, Sztuki i Literatury oraz Rady Naukowej Fundacji Europejskich Studiów Postępowych.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy