Reklama

Biznes

Klęska Burego. Kogo nie zobaczymy w nowym Sejmie

Jaromir Kwiatkowski
Dodano: 27.10.2015
23146_22617_0K3A7296-Kopiowanie
Share
Udostępnij
Jan Bury, lider podkarpackiego PSL i szef Klubu Parlamentarnego tej partii, nie wejdzie do nowego Sejmu. To największa niespodzianka, a zarazem największa klęska na Podkarpaciu w tych wyborach. Partia ledwo-ledwo przeszła próg wyborczy (oficjalnie w skali kraju dostała 5,13 proc. głosów), lecz wynik Burego – 5293 głosy – był zbyt słaby, by myśleć o mandacie.
 
Zamiast poselskiego mandatu, Burego czekają teraz najprawdopodobniej kłopoty prokuratorsko-sądowe, tym bardziej, że już nie będzie chroniony immunitetem. Prokuratura chce mu postawić zarzuty z art. 231 kodeksu karnego, czyli przekroczenie uprawnień (chodzi o ustawianie konkursów na kierownicze stanowiska w NIK).
 
W nowym Sejmie zabraknie kilku dotychczasowych posłów: Antoniego Błądka (PiS); Renaty Butryn, Mirosława Pluty, Marka Poręby i Piotra Tomańskiego (PO) oraz Tomasza Kamińskiego (SLD). Błądek mandat poselski objął kilka miesięcy temu po Stanisławie Ożogu, który dostał się do europarlamentu; startował z bardzo wysokiego, trzeciego miejsca listy, a jego zalety mocno zachwalał na Uniwersytecie Rzeszowskim na dwa dni przed wyborami sam Jarosław Kaczyński. Na nic to się zdało.
 
Platforma Obywatelska osiągnęła słaby wynik na Podkarpaciu, stąd wzięła mniej mandatów niż 4 lata temu. Np. w okręgu rzeszowsko-tarnobrzeskim – dwa zamiast czterech. Wypadli więc w tym okręgu Renata Butryn, Marek Poręba i Mirosław Pluta, choć temu ostatniemu zabrakło niewiele ponad 300 głosów, by przeskoczyć wiceministra skarbu Zdzisława Gawlika, który zdobył mandat. W okręgu krośnieńsko-przemyskim na Piotra Tomańskiego głosowało niespełna 4,5 tys. wyborców – zbyt mało, by myśleć o mandacie. Nie zobaczymy też w Sejmie szefowej klubu radnych PO w Radzie Miasta Rzeszowa, Jolanty Kaźmierczak, startująca – tak jak Błądek – z trzeciego miejsca.
 
W Sejmie nie zasiądzie też lider podkarpackiego SLD, Tomasz Kamiński. 4 lata temu zdobył mandat „rzutem na taśmę”, w tym roku – mimo iż osiągnął lepszy wynik: 11.157 głosów – mandatu nie zdobędzie, bo Zjednoczona Lewica, z listy której startował, nie przekroczyła progu dla koalicji, wynoszącego 8 proc.
 
O sporej porażce może mówić niezwykle popularny prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc, któremu już drugi raz nie udała się „przeprowadzka” do Senatu. Ferenc „namaścił” już swego następcę w fotelu prezydenta miasta – Zdzisława Gawlika (PO), który miał się ubiegać o to stanowisko w wyborach bezpośrednich po objęciu przez Ferenca mandatu senatorskiego. Prezydent Rzeszowa przegrał o prawie 8 tys. głosów z kandydatem PiS, prof. Aleksandrem Bobko, rektorem Uniwersytetu  Rzeszowskiego. Tendencja w głosowaniu była bardzo wyraźna: Rzeszów zdecydowanie dla Ferenca, tereny poza Rzeszowem – zdecydowanie dla Bobki.
 
W wyborach nie wzięli udziału: poseł Tomasz Kulesza (PO), który 4 lata temu otrzymał mandat po wojewodzie Małgorzacie Chomycz-Śmigielskiej, która wtedy zdecydowała się zdobytego mandatu nie przyjmować i pozostać na urzędzie wojewody oraz senator Kazimierz Jaworski, który 4 lata temu nieznacznie wygrał z Tadeuszem Ferencem.
 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy