Reklama

Biznes

Debiuty w Sejmie. Joanna Frydrych

Z Joanną Frydrych, posłanką PO z Podkarpacia, rozmawia Jaromir Kwiatkowski
Dodano: 23.02.2016
24983_0K3A0587
Share
Udostępnij
Jaromir Kwiatkowski: Ta kadencja to Pani poselski debiut. Jak pierwsze wrażenia?
 
Joanna Frydrych: Jestem „zadaniowcem”. Lubię mieć wszystko zaplanowane i zrealizowane zgodnie z planem. Na początku w Sejmie zabrakło mi np. ustalenia, w którym tygodniu odbędą się posiedzenia. To uniemożliwiało spotykanie się z wyborcami w terenie. Dostawaliśmy SMS-em informację, że jest posiedzenie i trzeba było szybko pojawić się w Warszawie. Należy dodać, że to się już zmieniło; mamy podany plan sesji do lipca.
 
Jak odebrała Pani zachowanie parlamentarzystów, ich sposoby uprawiania polityki?
 
Na początku byłam zaskoczona „wrzucaniem” projektów ustaw, które dostawaliśmy na tablety tuż przed pierwszym czytaniem. Było zbyt mało czasu, aby się z nimi zapoznać. Wyobrażałam sobie, że dostanę pakiet projektów ustaw, przeczytam je, przygotuję się do dyskusji. A tu „galopka”. W przypadku procedowania ustawy o Trybunale Konstytucyjnym nie podobało mi się wyłączanie mikrofonów posłom biorącym udział w dyskusji. Wiadomo, że gdy ktoś chce zaprezentować swoje argumenty, to czasu może mu zabraknąć.

Pewne obyczaje parlamentarne się nie zmieniają. „Mistrzem” wyłączania mikrofonów był wicemarszałek Stefan Niesiołowski, co można prześledzić na kanale YouTube.
 
Wcześniej byłam radną powiatu krośnieńskiego i sejmiku wojewódzkiego, i to radną opozycji, ale zawsze była możliwość wypowiedzenia się. Rozumiem, że gdyby wszyscy posłowie chcieli wyjść i zabierać głos przez 5-10 minut, to obrady trwałyby non stop. Ale po to zapisujemy się na listę, żeby móc wypowiedzieć własne wnioski i przemyślenia.
 
Czas wypowiedzi posłów jest określony. Kiedy poseł go przekracza, może się zdarzyć, że marszałek wyłączy mu mikrofon. Pytanie, czy robi to w sposób kulturalny, czy nie.
 
Zgadzam się. 

Platforma Obywatelska jest Pani pierwszą partią. Jest Pani przewodniczącą struktur PO w powiecie krośnieńskim i wiceprzewodniczącą Zarządu Regionalnego. Co pociągnęło Panią do działalności partyjnej? 
 
Zawsze lubiłam pomagać ludziom; angażowałam się w sprawy społeczne, np. w organizację koncertów charytatywnych. Kiedy kończyłam studia, zaczęłam się zastanawiać, co będę robić dodatkowo, oprócz pracy zawodowej. Połączyłam więc moje zainteresowanie polityką z działalnością społeczną. Wybrałam Platformę Obywatelską. Podobał mi się jej program, konserwatywno-liberalne oblicze tej partii.
 
Nie przeszkadza Pani, że PO od tego oblicza w ostatnich latach odeszła?
 
Być może Platforma jest odbierana jako partia, która odeszła od swoich konserwatywnych poglądów przez to, że mając większość w Sejmie, stanowiła prawo dla każdego polskiego obywatela. Wiele się przez te lata zmieniło. Polska pod rządami Platformy Obywatelskiej rozwinęła się. Staliśmy się bardziej nowocześni, nastawieni na zmiany. PO rządziła 8 lat. Wiadomo, że nie każdy będzie z tych rządów zadowolony, niektórzy odczuwają znudzenie Platformą. Wiadomo też, że ludzie oczekują poprawy bytu indywidualnego. Ale można spojrzeć na sytuację w Polsce inaczej: kraj przez te lata pięknie się rozwinął, gospodarka jest stabilna. To nie stało się w ciągu kilku tygodni rządów PiS, bo z ekonomicznego punktu widzenia jest to proces.
 
Wspomniała Pani o swoim doświadczeniu w samorządach. Podobno samorządowcy są bardziej niż politycy skłonni do merytorycznej pracy, a nie politycznych bijatyk.  Na ile doświadczenie samorządowe może się przydać w pracy parlamentarnej, która jest często teatralną grą prowadzoną na wysokim poziomie emocji, a poseł, który zajmuje się konkretami, jest często mało widoczny i elektorat może pomyśleć, że on nic nie robi? 
 
W samorządzie nie bardzo da się walczyć politycznie. Gdy do wykonania jest konkretna praca, np. odcinek drogi czy zabezpieczenie środków na dane zadanie, trzeba iść na kompromis, rozmawiać ze sobą, nawet jeżeli wójt czy starosta są z innych obozów politycznych.
 
A aktywność poselska nie polega na tym, by wychodzić na sejmową mównicę i wykrzykiwać populistyczne hasła. 
 
Tylko,  że media – to pewnie ich słabość – łatwiej zauważają posłów wyrazistych, którzy potrafią powiedzieć coś mocnego, niż posłów-pracusiów.
 
Można łączyć jedno z drugim. To kwestia predyspozycji wewnętrznych. Jeśli chodzi o mnie, to – jak wspominałam wcześniej – jestem typowym „zadaniowcem”, który jak się weźmie za jakieś zadanie, to je musi doprowadzić do końca. 
 
Nie odkryła w sobie Pani natury politycznego „fightera”?
 
Nie. Politycznym „fighterem” nie jestem. Być może nabiorę jeszcze takich predyspozycji; moje doświadczenie w pracy parlamentarnej jest jednak dość krótkie. W ciągu 18 lat pracy zawodowej i ponad 10 – politycznej, skupiałam się zawsze na konkretnych zadaniach. Będę starała się wykorzystać to doświadczenie w pracy parlamentarnej. 

Jaki ma Pani pomysł na siebie jako posła, żeby Pani elektorat mógł na końcu kadencji powiedzieć, iż to był dobrze wykorzystany mandat?
 
Przede wszystkim nie zmieniać się. Chciałabym pozostać w dalszym ciągu osobą, dla której najważniejszy jest bezpośredni kontakt z drugim człowiekiem. Mój mandat poselski chciałabym wykorzystać do skutecznego przeprowadzania interwencji poselskich w okręgu wyborczym. Ponadto, moje interpelacje i zapytania poselskie będą odpowiedzią na zgłaszane problemy.  
 
Zawsze się zżymałem, gdy dziennikarze próbowali sprowadzić posła do roli „załatwiacza” różnych spraw dla regionu, podczas gdy najważniejszym jego zadaniem jest stanowienie dobrego prawa. Aczkolwiek na pewno posłowie mają możliwości kreowania dobrych rozwiązań dla regionu. Jak tu widzi Pani swoją rolę?
 
Nie sposób oddzielić posła od jego regionu. Znów odwołam się do konkretu. Jak Pan wcześniej wspominał, to elektorat rozlicza posła z jego aktywności i oczekuje efektów w regionie. Może wyjaśnię na przykładzie – w trakcie składania poprawek do budżetu na 2016 r. postulowaliśmy przesunięcie pewnych środków na kontynuację budowy drogi S19, czy na zjazd z autostrady na wysokości Pilzna w kierunku Jasła i Krosna. W południowej części Podkarpacia brakuje dobrych połączeń komunikacyjnych; mam tu na myśli szybką trasę. Autostrada A4 ze zjazdem w rejonie Pilzna, czy droga ekspresowa S-19 zaspokoiłyby potrzeby w tym zakresie. Dzięki temu te tereny stałyby się bardziej atrakcyjne dla inwestorów i turystów. 
 
To rozwiązanie, które pośrednio może przyczynić się do zwiększenia atrakcyjności terenów Krosna i Jasła. Ale ludzie często nie widzą takich związków przyczynowo-skutkowych; bywa, że myślą bardzo prosto: poseł  załatwił kasę na tę inwestycję, co spowodowało, że iluś ludzi ma pracę.
 
Poseł może mieć pomysł na rozwiązanie jakiegoś problemu i może starać się zainteresować nim prezydenta, burmistrza czy wójta. To do nich należą negocjacje z inwestorami i pozyskiwanie miejsc pracy. Poseł nie załatwia „kasy”, jedynie wspomaga pomysłami i interwencjami w konkretnych sprawach.

Czyli, puentując, potrzebna jest kreatywność posła, jego dobre pomysły dla regionu, zaangażowanie w urzeczywistnianie dobrych rozwiązań…
 
…i – dodałabym – wykorzystanie wcześniej zdobytego doświadczenia w pracy z ludźmi i dla ludzi.
 

 
 Joanna Frydrych, posłanka PO na Sejm VIII kadencji. 38 lat, pochodzi z Krosna. Ekonomistka; absolwentka Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. Ukończyła także studia podyplomowe na kierunku europeistyka na Wydziale Prawa Uniwersytetu Rzeszowskiego. Od 1997 r. pracowała w oddziale Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Jaśle, gdzie doszła do stanowiska zastępcy dyrektora oddziału ds. dochodów. W latach 2010-2014 radna powiatu krośnieńskiego, 2014-2015 – radna sejmiku podkarpackiego. Należy do Platformy Obywatelskiej. Przewodnicząca zarządu powiatowego PO w Krośnie, zastępca przewodniczącego regionu podkarpackiego partii. W wyborach parlamentarnych w 2015 r. kandydowała do Sejmu w okręgu wyborczym nr 22 (Krosno). Uzyskała mandat, otrzymując 5761 głosów. W Sejmie zasiada w Komisji Łączności z Polakami za Granicą oraz Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka.
 
 
 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy