Reklama

Kultura

Olga i Natalia Pasiecznik na Muzycznym Festiwalu w Łańcucie

Elżbieta Lewicka
Dodano: 28.05.2015
19830_Olgapasiecznik_121
Share
Udostępnij
W środowy wieczór festiwalowy salę balową łańcuckiego zamku wypełniła muzyka spod znaku liryki wokalnej. Wystąpiły pochodzące z Ukrainy siostry: sopranistka Olga i pianistka Natalia Pasiecznik – światowej sławy artystki, współpracujące ze sobą od najmłodszych lat, tworzące niezwykle „organiczny” wręcz team wykonawczy.

Program wieczoru ułożony był perfekcyjnie. W pierwszej części zabrzmiała muzyka kompozytorów francuskich ( ulubiony repertuar Olgi Pasiecznik) – C. Debussy’ego, F. Poulenca i M. Ravela do tekstów poetów francuskich. To muzyka pozostająca w absolutnej harmonii ze słowem, szczytowy okres twórczości w/w kompozytorów. C. Debussy nazywany „malarzem fresków orkiestrowych” cyklem pieśni „Melodies de jeuness” wszedł w obszar muzycznej niedookreśloności, który genialnie dopowiedział dźwiękami swych kompozycji. Powstało najbardziej szlachetne połączenie poezji z muzyką. Zwłaszcza ostatnia kompozycja ‘Rondel chinois”, pełna dyskretnych ozdobników, o delikatnie orientalnym charakterze, zabrzmiała wyjątkowo delikatnie, wręcz zmysłowo. 
 
„La courte paille” – 7 pieśni do wierszy M. Careme  z muzyką F. Poulenca to gry słowno- muzyczne, lekkie, niuansowe, przeznaczone dla dzieci. Najkrótszą w tym cyklu była miniaturka „Ba, be, bi, bo, bu” zaśpiewana przez Olgę Pasiecznik ze swadą, i świetnym wyczuciem synkopy.

Zupełnie inny charakter miały „Clinq melodies populaires greques’ M. Ravela. To historie związane z ludową duszą i życiem Greków, gdzie przeplatają się motywy liryczne i dramatyczne. Podobnie, jak w poprzednich cyklach pieśni- tu również przekaz muzyczny Olgi Pasiecznik – zarówno pod względem wokalnym, jak i przekazu werbalnego był nadzwyczajny!

Po przerwie przyszedł czas na lirykę słowiańską inspirowaną muzyką ludową polską i ukraińską. Zabrzmiały więc wybrane „Pieśni kurpiowskie” z op. 58 K. Szymanowskiego – to muzyka piękna w swej surowości i archaiczności, opatrzona chropawymi współbrzmieniami, przejmująco oryginalna, wystylizowana z największym poczuciem estetyki muzycznej. Najbardziej przejmująco zabrzmiała pieśń „Ściani dumbek”.
 
Całość zakończyły pieśni ludowe w opracowaniach artystycznych kompozytorów ukraińskich, śpiewane oczywiście w formie zwrotkowej. Przy niezwykle melodyjnych, choć często mających szeroki ambitus kompozycjach, słuchaczom zagrała słowiańska dusza, co objawiło się w spontanicznych reakcjach publiczności i nagradzaniu brawami poszczególnych wykonań pieśni. A początek częstym brawom dała mała dziewczynka siedząca w pierwszym rzędzie, która po przejmującej interpretacji pieśni „Na cóż mi te czarne brwi” pierwsza zaczęła bić brawo, co spotkało się z wdzięcznym podziękowaniem wzruszonej Olgi Pasiecznik.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy