Reklama

Kultura

Kwartet Wilanowski i improwizacje chińskiego pianisty A Bu

Elżbieta Lewicka/Polskie Radio Rzeszów
Dodano: 27.05.2018
39291_abu
Share
Udostępnij
Na Muzycznym Festiwalu w Łańcucie pojawiają się artyści występujący już wcześniej w sali balowej i zupełni debiutanci. Tak też było i w sobotę. Podczas pełnego wrażeń wieczoru wystąpili: najpierw Kwartet Wilanów, a zupełnie wieczorem chiński pianista A Bu.
 
Kwartet Wilanów to wielokrotnie zapraszany do Łańcuta zespół, który w tym roku rozpoczął 51. sezon koncertowy! Dobrze się więc stało, że znów pojawił się w Łańcucie, bo to najstarszy polski zespół muzyki kameralnej. Ostatnio gościł na Festiwalu kilkanaście lat temu, więc artyści z przyjemnością przyjęli zaproszenie do udziału w tegorocznym Festiwalu i z rozrzewnieniem wspominali czasy, kiedy Kwartet Wilanowski będący u szczytu swej popularności, często gościł w Łańcucie. Tym razem zespół przyjechał w powiększonym składzie z kontrabasistą Adamem Boguckim i wiolonczelistą Tomaszem Strahlem – tego wymagały utwory zagrane w I części koncertu.
 
Na początek usłyszeliśmy świetną kompozycję Mikołaja Góreckiego, syna Henryka Mikołaja Góreckiego, który z powodzeniem kontynuuje dzieło kompozytorskie wytyczone przez swojego ojca, choć – mieszkając w Stanach Zjednoczonych- pisze nie to, co mogłoby się spodobać polskim krytykom, lecz to, co mu w duszy gra. Tak więc usłyszeliśmy nadzwyczajnej urody „Elegię” napisaną specjalnie dla wiolonczelisty Tomasza Strahla, którego gra już dawno osiągnęła poziom arcymistrzowski. „Elegia” jest dziełem z jednej strony pełnym smutku, a z drugiej nasyconym przepięknymi motywami melodycznymi, znakomicie zharmonizowanymi. Tomasz Strahl niedawno przeżył wielka, osobistą tragedię, co także ma wpływ na jego obecną interpretację tego dzieła – poruszającą i wzruszającą.
 
W pierwszej części koncertu zabrzmiał jeszcze Kwintet smyczkowy F- dur. I. F. Dobrzyńskiego – świetnie, że przypomniany – bo dzieła tego kompozytora są wykonywane stosunkowo rzadko, a w niczym nie ustępują kompozycjom innych, polskich twórców muzyki XIX wieku. Po przerwie usłyszeliśmy arcydzieło kameralistyki- Kwartet smyczkowy F-dur op. 96 „Amerykański” A. Dvoraka, który wiele lat temu – grany przez Kwartet Wilanów na całym świecie- znacznie przyczynił się do zdobycia uznania i świetnych recenzji, jakie zespół otrzymywał na świecie.
 
O 20.00 rozpoczął się recital chińskiego pianisty A Bu, który kilka godzin wcześniej po raz pierwszy przyleciał do Polski. Zadowolony z jakości instrumentu, po niedługiej próbie udał się do zamkowej biblioteki i tam w towarzystwie kustosza Daniela Reniszewskiego z dużym zainteresowaniem oglądał zbiory. W pierwszej części recitalu A Bu zaprezentował muzykę ukraińskiego kompozytora Nikolaja Kapustina- w Polsce prawie nieznanego, którego twórczość od lat fascynuje A Bu. To świetne kompozycje na pograniczu muzyki klasycznej i jazzowej, idealne do wykonywania przez pianistów pokroju A Bu – a tacy stanowią wyjątki.
 
A Bu – obecnie student prestiżowej, nowojorskiej Julliard School of Music, jak mało który klasycznie wykształcony pianista posiada rzadką umiejętność niczym nie skrępowanej improwizacji, którą zachwycił nas w drugiej części swojego recitalu. A Bu świetnie swinguje, a jego mistrzowska technika gry daje młodemu pianiście nieograniczone możliwości muzycznej wypowiedzi. Niewątpliwym atutem jest też jakość dźwięku, której często brakuje największym pianistom jazzowym, ale oni z kolei są jazzowymi erudytami, wiedzącymi wszystko o rytmice i harmonii.
 
A Bu gra z szacunkiem dla arfoamerykańskiej tradycji muzycznej, ale porusza się prawie wyłącznie w systemie dur moll, co we współczesnym wykonawstwie jazzowym jest zaledwie  punktem wyjścia do tworzenia często bardzo skomplikowanych struktur harmoniczno-melodycznych. A Bu jest też kompozytorem, który pisze bardzo zgrabne melodie, brzmiące konsonansowo, pogodnie, jasno. Także jego improwizacje bardzo przypadły do gustu festiwalowej publiczności. Były melodyjne i przyjemne w odbiorze. Technika pianistyczna i koncertowy styl improwizowania A Bu sprawił, że widownia oniemiała z zachwytu i domagała się bisów. Artysta dał się namówić na dwa. Jako ostatni zabrzmiał chopinowski Walc cis- moll op. 64, na temat którego A Bu wykonał improwizacje, a ja pomyślałam: zapewne tak brzmiały salonowe występy wielkiego Fryderyka, który był mistrzem improwizacji i gdyby spotkał A Bu, z pewnością daliby wspólny szałowy koncert!
 
W niedzielę czeka nas festiwalowy finał. O godz. 18.00 rozpocznie się w Filharmonii Podkarpackiej opera komiczna „Wesele Figara” W. A. Mozarta. Koncert z przerwą trwać będzie ok. 3,5 godziny, a całość poprowadzi Dawid Runtz – jeden z najmłodszych polskich dyrygentów, uczeń Antoniego Witta, od jesieni ubiegłego roku pierwszy dyrygent nowo powstałej Polskiej Opery Królewskiej.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy