Reklama

Kultura

Wspomnienia po wielkim teatrze

Antoni Adamski
Dodano: 19.10.2013
8296_Festiwal_Kantor_150
Share
Udostępnij
Dramat „Biesy" (w reżyserii Andrzeja Wajdy w Teatrze Starym w Krakowie, premiera 1971) rozgrywa się w przeraźliwie pustej przestrzeni z nisko zawieszoną linią horyzontu. Akcja spektaklu przebiega w nieustannym  ruchu, który przechodzi w pęd kierowany  złowrogą pozaziemską siłą. 
 
To szatan kierujący grupą anarchistów, która pozbywszy się wszelkich zasad zmierza ku zagładzie. Tak jak stado świń z ewangelicznej opowieści owładnięte legionem złych duchów biegnie na oślep, spadając z urwiska wprost do morza. Co pozostało po wspaniałym spektaklu? Kiepskie czarno-białe zdjęcia (lata 60-70 to okres upadku techniki fotograficznej) oraz świetne projekty scenografii i kostiumów autorstwa Krystyny Zachwatowicz. Ogląda się je ze ściśniętym sercem, bo te samoistne dzieła sztuki nie są w stanie wskrzesić rozgrywającego niegdyś się na scenie dramatu. Nie wystarcza tu taśma video na której utrwalono słynne „Dziady" w reżyserii Konrada Swinarskiego (Teatr Stary, 1972). Jest ona tylko bladą imitacją tamtej teatralnej rzeczywistości. Rzeczywistości niepowtarzalnej, która pozostaje jedynie w pamięci widza. Projekty scenograficzne pobudzają tę pamięć – wzbogaconą o emocje  podobne do tych z jakimi oglądamy zasuszony, rozpadający się kwiatek – pamiątkę dawno minionej, wielkiej miłości.
 
Przypomnieniem takich jak wymienione wielkich spektakli jest ekspozycja „Krakowska szkoła scenografii po 1956 roku", którą oglądamy w rzeszowskim Domu Sztuki (czynna do 10 listopada br.). Zobaczymy na niej projekty scenografii i kostiumów oraz rekwizyty teatralne najwybitniejszych twórców sceny: Tadeusza Kantora, Józefa Szajny, Kazimierza Wiśniaka, Andrzeja Majewskiego, Krzysztofa Pankiewicza i wspomnianej wyżej Krystyny Zachwatowicz. Dwóch pierwszych wykreowało własny teatr autorski, który święcił tryumfy na całym świecie. Projekty pozostałych stworzyły nowy nurt scenografii europejskiej opartej w równej mierze na szacunku do tekstu dramatycznego co na  subiektywnej interpretacji jego dzieła. Wystawa towarzyszy III edycji festiwalu „Źródła Pamięci. Szajna – Grotowski – Kantor”, którego pomysłodawcą i dyrektorem artystycznym jest Aneta Adamska – kreatorka Teatru Przedmieście. Aneta przypomniała, iż z naszego regionu wywodziło się trzech wielkich twórców teatralnych naszego wieku. 
 
Skrzecząca rzeczywistość Rzeszowa
 
Rzeszowski festiwal stawia pytania: jak zmierzyć się z tradycją wymienionych twórców teatru, jak z niej korzystać, jak ją kontynuować? Po pierwsze – i najważniejsze – należy ją poznać. Temu celowi służyć ma wystawa w Domu Sztuki. Ekspozycję zorganizowały dwie szacowne instytucje: Centrum Scenografii Polskiej przy Muzeum Śląskim w Katowicach oraz Instytut Sztuki PAN w Warszawie.Tu muszę wyrazić wielkie rozczarowanie. Podczas wernisażu rzeszowskich artystów-plastyków dało się policzyć na palcach jednej ręki. Otwarcie wystawy solidarnie zignorowali zarówno studenci jak i profesorowie – znani i szanowani wykładowcy Instytutu Sztuki Uniwersytetu Rzeszowskiego (który skądinąd cieszy się zasłużoną renomą). Czym to zaskakujące zjawisko wyjaśnić? 

Młodzież tworzy swój własny obieg wartości artystycznych. Aby się o tym przekonać wystarczy odwiedzić jeden z klubów studenckich w okolicach Rynku. Zaś dojrzałe środowisko plastyczne rządzi się własnymi – równie okrutnymi co prostackimi- prawami. Tu nie chodzi o żadne wartości, lecz o wymianę usług: ty mi zorganizujesz ekspozycję, a ja załatwię ci nagrodę (stypendium, zaproszenie na plener itp.). Wypadkową tych targów są wystawy, które gromadzą zainteresowanych, ich rodziny, powinowatych oraz  nielicznych kibiców. 
 
Publiczność głosuje nogami przeciw takiemu „życiu artystycznemu": sale wystawowe niektórych galerii -utrzymywanych z naszych podatków- na co dzień świecą pustką. Teraz jest okazja, by obejrzeć prawdziwą sztukę, kreowaną przez autentycznych artystów. To wspomnienia po dawnym teatrze.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy