Reklama

Kultura

Szatan w ludzkiej postaci. Zabytkowe polichromia w kościele w Kańczudze

Antoni Adamski
Dodano: 31.01.2016
24678_0K3A7955
Share
Udostępnij
Ksiądz dr Wojciech Pac zawsze marzył o parafii, w której mógłby opiekować się zabytkową świątynią. Marzenia  te spełniły się w roku 2011, kiedy przybył do Kańczugi, a to co odkrył w późnogotyckim prezbiterium, przeszło jego najśmielsze oczekiwania.
 
Rewelacji nie zapowiadały dwa odnalezione dokumenty. Pierwszy w zalakowanej buteleczce mówił o odnowieniu kościoła w 1876 r. który ozdobił – tak jak umiał, a jego umiejętności były raczej skromne – malarz Tabiński. Drugi informował, iż w latach 1923 -25 bryła świątyni zmieniła się w nieprzeciętne dzieło architektury. Jej twórcą był Witold Rawski ze Lwowa, zaś wykonawcą Adam Krzan z Kańczugi. W połowie lat 20-tych rozpoczęło się w naszej architekturze poszukiwanie własnego stylu „wedle obyczajów i nieba polskiego”. Inspirowane rodzimym wyglądem dworków i barokiem prowincjonalnych kościołów, z elementami art deco stworzyło unikalną na Podkarpaciu stylizację. Dziś starannie odrestaurowana bryła kościoła jest tego nurtu podręcznikowym przykładem.
 
Większe niespodzianki czekały we wnętrzu kościoła. Pozwoliły one cofnąć datę jego budowy na koniec wieku XV. (Dotychczas sądzono iż  powstał w 1611 r.) W roku 1525 Pileccy przekazują dwa łany ziemi na renowację zniszczonej najazdem tatarskim (1498 r.) świątyni. Spalony został wtedy drewniany strop prezbiterium. W jego miejsce wybudowano istniejące do dziś sklepienie sieciowe. Transept i nawa główna zostały dobudowane później – na pocz. XVII stulecia.
 
 
Kościół był zaniedbany; na zabrudzonych ścianach widniała polichromia w końca XIX w – wspomina ks. dr Wojciech Pac. A ponieważ data budowy cofnięta została o ponad stulecie, warto było poszukać pozostałości najstarszej świątyni. Badania na obecność polichromii przeprowadził zespół konserwatorski Krystyny i Łukasza Stawowiaków z Krakowa. Gdy okazało się, iż warto szukać starych malowideł, konserwatorzy usunęli ze ścian i sklepienia 27 warstw tynków i pobiał o łącznej grubości prawie 10 cm. Jak wykazały badania przeprowadzone w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych zostały one wykonane naturalnymi barwnikami (fabrycznych używano dopiero od końca XIX w.) takimi jak malachit, azuryt, umbra, smalta, minia czy wyrabiana z sadzy czerń.  
 
W pierwszej kolejności odsłonięto malowidła na sklepieniu z żebrami zdobionymi astragalem – ornamentem z malowanych wolich oczu. W żagielkach – płycinach między żebrami oglądamy dekoracyjną wić roślinną, na której pojawiają się niespotykane  w naszym klimacie kwiaty: tulipan oraz stradomia egiptica i arum maius, przypominający kiście winogron. Egzotyczne rośliny jakie występują w naszej ornamentyce już pod koniec XV w.. spopularyzowane zostały w sztuce renesansu i baroku.  Były kopiowane z tkanin wschodnich przywożonych z Persji i Turcji. Autor malowideł umieścił za ołtarzem swe nazwisko: Georgius Kwasnewicz, a poniżej datę: 1610.
 
 
W tym czasie Holandię (gdzie pierwsze cebulki  tulipanów dotarły z Bliskiego Wschodu już w 1562 r.) zaczęło ogarniać kwiatowe szaleństwo. Za rzadkie cebulki tulipana płacono całym młynem, browarem, gospodarstwem. Wnoszono je w posagu zamiast pieniędzy. Nie dochodziło jeszcze do bankructw, samobójstw, kryzysu i gwałtownego spadku cen, który nastąpił w 1637 r. Po tej dacie tulipanowa gorączka zaczęła wygasać. W Polsce tulipany nie dotarły do kręgów mieszczańskich. Można je było obejrzeć tylko na królewskim i magnackich dworach: „na początku był to kwiat monarchów, dobrze urodzonych bogaczy – bardzo cenny, strzeżony w ogrodach, niedostępny. Nawet jego kalectwo – brak zapachu – poczytywano  za cnotę powściągliwości…(Tulipan) jest pawiem wśród kwiatów” – pisał Zbigniew Herbert w „Martwej naturze z wędzidłem”.  
 
W Kańczudze tulipan pojawia się raz jeszcze. Wypełnia boczne płyciny ławek wykonanych przez znakomitych gdańskich snycerzy, a ufundowanych przez Stanisława Lubomirskiego w 1670. W tym czasie rzadki kwiat nie wzbudzał już namiętności; był  synonimem rośliny wyjątkowo cennej. A także symbolem vanitas – marności tego świata, który przemija tak szybko, jak więdnie najpiękniejszy kwiat.
 
Wracajmy jednak do malowideł. Odkryto je także na ścianach południowej i wschodniej prezbiterium. Najstarsze z I poł. XVI stulecia przedstawia nawrócenie Szawła, którego niespodziewana jasność strąciła z konia na drodze do Damaszku. Rozległ się z nieba głos: „Szawle, dlaczego mnie prześladujesz?” Towarzyszący przyszłemu apostołowi żołnierze noszą stroje polskiej jazdy z czasów pierwszej bitwy pod Orszą (1514). Poniżej scena pasyjna: „Chrystus w ciemnicy” (Chrystus z atrybutami Męki pojawia się również za ołtarzem), postać klucznika – św. Piotra, fundator odnowienia świątyni z rodu Odrowążów (?) oraz diabeł. 
 
Nie jest on tu żadną osobliwością, gdyż w sztuce chrześcijańskiego Zachodu pojawia się co najmniej od tysiąca lat. Oplata kapitele romańskich kolumn, eksponowany jest na fasadach i wieżach gotyckich katedr. Nierzadko przedstawienie szatana przekracza dzisiejsze pojęcie tzw. dobrego smaku, jak we wnętrzu kamiennej świątyni w Roscoff (Bretania). Umieszczony na zachodniej ścianie jako rzeźbiony wspornik chóru muzycznego wypina goły tyłek w kierunku prezbiterium. Diabeł towarzyszy wizerunkom: Madonny na lwie  lub depczącej węża czy zwycięskiego Michała Archanioła; szatan kusi Chrystusa, św. Pawła Pustelnika i św. Antoniego Eremitę. Całe piekło roztacza się przed oczami wiernych w scenach Sądu Ostatecznego, których  jest wiele w naszym regionie np. w Bliznem, gdzie osobny wizerunek przedstawia diabła z gęsim piórem spisującego cyrograf. W Kańczudze szatan przybrał postać ludzką. To odrażająca naga kobieta z obwisłymi piersiami – wymowna przestroga przed grzechem nieczystości. Występuje  on także w postaci węża o kuszących kobiecych oczach z rzęsami. Aby nie było wątpliwości, obok widnieje napis „Locus teriblis”- straszne miejsce.
 
Na ścianach nawy głównej i kaplic widać ślady poszukiwań kolejnych polichromii. Wiadomo już iż w tym drugim miejscu warto będzie skuwać tynki. Prace w prezbiterium kosztowały ponad 1 mln zł. Zostały sfinansowane z funduszy: Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, Ministerstwa Kultury, Marszałka Województwa i Burmistrza Kańczugi.
 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy