Reklama

Kultura

Dzienniki Beksińskiego. Dzień po dniu kończącego się życia

Antoni Adamski
Dodano: 18.08.2016
28838_beksinski_14
Share
Udostępnij
Dzienniki artysty to najbardziej wstrząsająca lektura jaką czytałem w ostatnich latach. Prywatne notatki nieoczekiwanie przerwane zostały nadzwyczaj brutalnym morderstwem.
 
Od tego wydarzenia zaczyna się obszerny, stustronicowy wywiad z Wiesławem Banachem, dyrektorem Muzeum Historycznego w Sanoku, które zorganizowało galerię prac artysty i prezentuje jego twórczość w kilkudziesięciu miastach w kraju i za granicą. Promotor twórczości artysty kreśli wnikliwy portret malarza: „Bardzo pozytywnie odbierano go jako człowieka (…) Cichy, skromny, ale jak trzeba było pomóc, to Zdzisław pomagał. Zdzisław nie odnalazł  drogi do Chrystusa, ale jej szukał. Szukał przez dobro. Umysłem nie był w stanie jej odnaleźć, ale poprzez dobro, chyba tak”- wspomina Wiesław Banach.  
 
Beksiński miał obsesję utrwalania swego życia. Służyły temu notatki, taśmy magnetofonowe z rozmów (także telefonicznych), fotografie, a przede wszystkim dziennik, którego obszerne fragmenty z ostatnich dwunastu lat życia ujrzały właśnie światło dzienne. „Trzymają Państwo w rękach książkę, w której chcieliśmy  przedstawić Zdzisława Beksińskiego takim, jakim był naprawdę” – pisze we wstępie  J.M. Skoczeń. 
 
Beksiński – drobiazgowy kronikarz rozpoczyna niemal każdy zapis od pogody i swego samopoczucia. Np. 9.4.1998 pisze: „Rano straszne ciemności i pada słaby deszcz. Temperatura 5,1 C. Boli głowa. Mam niskie (jak na mnie) ciśnienie 129/85, ale puls tylko 57, co u mnie jest stanem wyjątkowo niskim, gdyż najniżej spadam do ca 75.” Później opisuje, co robił np. „Nareszcie po robocie. Jestem nieludzko spierdolony, a najbardziej dało mi w kość przenoszenie zapasu płyt pilśniowych ze schowka na balkon, co zrobiliśmy w nadziei, że leżąc na płask, nie będą się tak silnie deformować…” ”Zagrzałem sobie na obiad kiełbasę na gorąco. Ledwie ugryzłem pierwszy kęs, gdy zadzwoniła Zosia…”
 
(1.6.98) „Przyszedł z Kanady list od entuzjastki. Jeśli nie mogę jej sprzedać obrazu, to może podaruję jej mój pędzel. Kocha mnie i odciska szminką pocałunek na liście. Jezus Maria. Najgorzej z entuzjastkami i egzaltowanymi paniami!”(28.4.98) „ Przed południem zadzwoniła jakaś facetka z Kancelarii Prezydenta, przepraszając i odwołując spotkanie z „twórcami”, bo pan prezydent jest bardzo chory (…) Nic nie wspominałem, że nie znoszę takich spotkań i tłumu utalentowanych z ich pieprzonymi problemami, więc i tak bym nie poszedł…”(17.2.98)
 
Podobnie brzmi zapis z ostatniego dnia życia – 21. 2.2005: „Rano lekkie zachmurzenie. Temperatura poniżej -1. Czuję się tak, że najchętniej wlazłbym powtórnie do łóżka. W nocy męczyła mnie zgaga, ładowałem się Manti i sodą, potem nad ranem rozbolała dość silnie głowa.” Poprzedniego wieczoru jadł ciasteczka, sernik i mandarynki gapiąc się w jakiś thriller w TV – notuje skrupulatnie Beksiński, kreśląc ostatnie zdanie dziennika: „Może jednak mimo wszystko uda mi się dziś skończyć obraz”. Dokończył przed przyjściem bandyty, który zadał mu siedemnaście ciosów nożem, wynosząc z mieszkania dwa cyfrowe aparaty fotograficzne i niewielką kwotę pieniędzy. Nie zainteresowały go obrazy i rysunki, osiągające  wysoką cenę rynkową.
 
Wstrząsający jest kontrast opisanej z detalami banalnej codzienności ze śmiercią, która przyszła niespodziewanie. Czy poprzez dziennik naprawdę poznajemy Beksińskiego? Wątpię. Poznajemy go przez jego twórczość. W czasie, gdy prowadził te notatki, na jego obrazach pojawiały się apokaliptyczne sceny wzięte z o ileż głębszej wewnętrznej rzeczywistości! Nawet śmierć artysty można tłumaczyć dwojako. Po pierwsze jako zmaterializowanie obecnych w jego kompozycjach demonów. Lub wręcz przeciwnie: jako działanie łotra, któremu zabrakło niewielkiej kwoty i który dla pieniędzy poświęcił życie artysty.
 
"Beksiński. Dzień po dniu kończącego się życia.” Z Wiesławem Banachem rozmawia Jarosław Mikołaj Skoczeń. Wybór i opracowanie dzienników: W. Banach, rozmów: M. Jaworska, Wydawnictwo MD, 2016. 
 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy