Reklama

Kultura

Wacław Kochanowicz. Malarz wspomnień z Jarosławia

Ewelina Czyżewska
Dodano: 11.10.2017
35338_malarz
Share
Udostępnij
Jego prace malarskie cechuje duży realizm i dbałość o detal. Patrząc na nie, możemy poczuć zapach żywicy czy powietrza przed burzą, a na twarzach ludzi, niczym na zdjęciu, rysują się prawdziwe emocje. Niektóre budzą lęk, inne pozwalają cofnąć się w czasie. Bo to właśnie wspomnienia z dzieciństwa są główną tematyką obrazów. Wacław Kochanowicz, bo o nim mowa, od lat dba o to, by następne pokolenia mogły zobaczyć, jak kiedyś wyglądało życie.
 
Talent Wacława Kochanowicza jeszcze w podstawówce odkrył nauczyciel, którego razem z matką malarza, wypędzono ze Lwowa, a potem osiedlili się w podkarpackim Pruchniku. Dzięki tym naukom plastycznym, już jako 10 latek wygrywał ogólnopolskie konkursy. Po skończeniu szkoły podstawowej, poszedł do liceum plastycznego. 
 
– Wówczas było 650 kandydatów, bo to było jedyne liceum plastyczne w Polsce – wspomina Wacław Kochanowicz, artysta – malarz z Jarosławia. –  Po egzaminach wstępnych przyjęli 40 osób, w tym mnie. Niestety do „plastyka” chodziłem tylko rok, bo ojciec – mimo sprzeciwów mamy – stwierdził, że muszę zarabiać pieniądze, a nie być artystą. – Wysłali mnie więc do technikum elektrycznego – dodaje z uśmiechem.
 
Po szkole średniej wyjechał na roczne studium na Politechnice Wrocławskiej. – Dzięki temu, już w wieku 22 lat, miałem uprawnienia budowlane i kontrolno – pomiarowe, które później umożliwiły mi pracę na stanowiskach kierowniczych i wysokie zarobki – opowiada artysta. – Po skończonym studium, wyjechałem do Warszawy i pracowałem na Wojskowej Akademii Technicznej. W 1965 roku wziąłem udział w konkursie, zorganizowanym dla Domu Mody Telimena. Wygrałem go i przez następne trzy lata projektowałem dla nich ubrania. W tym czasie bywałem też w warszawskiej kawiarni „U Plastyków”, gdzie do tej pory wiszą moje prace. Tam miałem też okazję poznać m.in. Zdzisława Beksińskiego i kilku innych artystów. Wtedy jednak nie miałem zbyt dużo czasu, by malować. Robiłem to okazjonalnie. Dopiero w 1969 roku, po powrocie na Podkarpacie, na nowo zająłem się pasją.
 
Wacław Kochanowicz maluje przede wszystkim swoje wspomnienia z dzieciństwa. Są to nie tylko sceny rodzajowe, pejzaże, ale i konie, którym oddaje dużo serca. 
 
 
Fot. Tadeusz Poźniak
 
– To nie są przypadkowe pomysły. Chcę pokazać, jak wyglądało życie zaraz po wojnie – wyjaśnia malarz. –Wiele osób starszego pokolenia dziękuje mi za to, że swoją twórczością pozwalam powrócić im do dawnych, zapomnianych do czasów.
 
W dorobku artystycznym malarza jest kilkadziesiąt obrazów. Charakteryzuje je nie tylko sposób malowania, ale przede wszystkim realizm i dbałość o każdy szczegół. Większość swoich rozdaje. – Sprzedaję tylko część, by zarobić na ramy i materiały malarskie – dodaje. – Wystawiam je też na aukcjach charytatywnych m.in. na rzecz Hospicjum dla Dzieci w Rzeszowie. 
 
Obrazy, które można obejrzeć m.in. na wystawie w Jarosławiu, ale i za granicą w USA i w Australii, artysta wykonuje techniką, którą jak zaznacza sam dopracował. 
 
– Większość współczesnych malarzy stosuje suchą akwarelę albo farbę akrylową, a dzięki temu mogą stworzyć obraz w ciągu jednego dnia – wyjaśnia Wacław Kochanowicz. – W moim przypadku namalowanie obrazu zajmuje około miesiąca. Zazwyczaj jednak maluję trzy jednocześnie. To dlatego, że używam farb olejnych, więc muszę długo czekać, aż wyschną. 
 
Obecnie w Teatrze im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie można oglądać prace, jakie artyści przekazali na X Charytatywną Aukcję Obrazów „Artyści Dzieciom”, a które wylicytowane zostaną 22 października. Wśród nich znalazł się „Blask o poranku” Wacława Kochanowicza. Aktualna cena to 3500 zł.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy