Reklama

Kultura

Pachnąca i smakowita “Podróż na sto stóp”

Aneta Gieroń
Dodano: 13.08.2014
14177_Film_1
Share
Udostępnij
Nie trzeba być smakoszem, miłośnikiem gotowania, czy nawet kulinarnych show, by  na „Podróży na sto stóp” ze świetną Helen Mirren, poczuć się wspaniale. Od kilku dni w rzeszowskich kinach można oglądać najnowszy obraz Lassego Hallströma, reżysera  m.in. „Czekolady" i jest to znakomita propozycja na wakacyjne popołudnie.
 
Piękne zdjęcia, kapitalne plenery z południa Francji, to dodatkowe atuty filmu, ale najważniejsza jest opowieść o … Wolności, Równości, Braterstwie. To tak górnolotnie, bo rzecz dotyczy dwóch restauracji, a właściwie opowieści o świecie Wschodu i Zachodu.
 
Dystyngowana Madame Malory (Helen Mirren) od lat kieruje cenioną restauracją w niewielkiej miejscowości na południu Francji. Restauracja ma nawet prestiżową gwiazdkę w słynnym Przewodniku Michelina, ale jej właścicielka od 30 lat marzy o kolejnej, a nic nie zapowiada, by jej marzenie mogło się szybko spełnić. Co gorsza, pewnego dnia w miasteczku osiada rodzina emigrantów z Bombaju.
 
Gdy przybysze otwierają skromny lokal vis a vis renomowanej restauracji, Madame Malory nie kryje oburzenia na ich kulinarne „nieokrzesanie”. Unoszące się w powietrzu zmysłowe zapachy curry, kardamonu i kminu sprawiają jednak, że nowa knajpka zaczyna cieszyć się coraz większym zainteresowaniem, a wybitnie utalentowany młody Hindus – Hassan budzi coraz większy niepokój Madame Malory. 
 
Tradycyjna, wysublimowana kuchnia francuska zderza się z orientalnymi smakami gotowanymi z serca i emocji. Dlatego tak zabawna jest scena, w której urzędnik emigracyjny pyta młodego Hassana, kim jest? Gdy pada odpowiedź – kucharzem, urzędnik najbardziej zainteresowany jest papierem potwierdzającym kwalifikacje młodego uchodźcy. Świetny obrazek biurokratycznego szaleństwa Europy kontra pasja i emocje świata Orientu. Hassan jedyny papier, jaki posiada, to ten, w który zawinął kanapkę. Gotowanie ma we krwi od dwóch pokoleń, a kolejne stopnie wtajemniczenia osiągał podpatrując genialnie gotującą matkę i smakując: sercem, oczami, kubkami smakowymi.

Jego sukcesy w niewielkim francuskim mieście szybko rozchodzą się po świecie. Hassan zatrudnia się u Madame Malory, dzięki czemu jej restauracja zdobywa drugą gwiazdkę, ale swoją przyszłość widzi w Paryżu. Trafia do ekskluzywnej restauracji z modną kuchnią molekularną, gdzie staje się prawdziwym objawieniem, jednak czy to najlepsze, co mogło go spotkać?!
Kuchnia molekularna, będąca już bardziej nauką niż sztuką żywienia, prezentowana jest jako zagrożenie dla konserwatywnych wartości – brakuje w niej bowiem tego, co w jedzeniu najważniejsze – celebrowania wspólnie spędzonego czasu i radosnego dzielenia się emocjami.
 
„Podróż na sto stóp” jest pachnąca, kolorowa, zabawna i mityczna. Trwa dwie godziny, ale nie jest nużąca, choć bywa przewidywalna. Tradycja, prawda i szczere uczucie są w niej najważniejsze, i choć filmowa podróż jest idealistyczna, to miło zapomnieć się choć na chwilę. 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy