Reklama

Kultura

Z Wielopola w świat. W poniedziałek 100. urodziny Tadeusza Kantora

Antoni Adamski
Dodano: 05.04.2015
238_kantor_2
Share
Udostępnij
Stara plebania w Wielopolu Skrzyńskim to nie tylko miejsce gdzie 6 kwietnia 1915 r. – w narożnym pokoju na parterze – przyszedł na świat Tadeusz Kantor. To tutaj, w zaczarowanym świecie dzieciństwa artysty narodził się jego teatr. Właśnie do tego „Biednego Pokoiku Wyobraźni – jak pisał po latach – wtargnęło Życie i zaczęło się rządzić…i każda z rzeczy i osób, każde z wydarzeń upominało się o swoje miejsce [w sztuce]”.

Wszystko zaczęło się w Wielopolu

   
Jak ustalił Józef Chrobak w roku 1897 ks. Józef Radoniewicz został proboszczem i dziekanem w Wielopolu Skrzyńskim koło Ropczyc. Na plebanię ściągnął swoją owdowiałą siostrę Katarzynę Berger z dziećmi: Józefem, Heleną i Stanisławem. W roku 1909 Helena Berger wzięła ślub z kierownikiem szkoły w Pstrągówce – Marianem Kantorem. Uroczystość odbyła się w kościele parafialnym w Wielopolu.  Małżonkowie zamieszkali na plebanii, prawdopodobnie w małym (4x5m) narożnym pokoju parteru przyległym do sieni (na prawo od wejścia). W 1914 r. zmobilizowany Marian Kantor wyjechał na front. Przyjeżdżał na krótkie żołnierskie przepustki, lecz po wojnie nigdy już nie wrócił do rodziny.
 
6 kwietnia 1915 na plebanii przyszedł na świat Tadeusz Kantor, ochrzczony przez wuja 25 kwietnia w miejscowym kościele. W październiku 1921 umarł ks. Radoniewicz. Zgon spowodował nieszczęśliwy wypadek. Kilka dni wcześniej wychodząc z kancelarii wpadł przypadkowo przez otwarty właz do piwnicy i doznał poważnych obrażeń. Nowy proboszcz pokłócił się z rodziną poprzednika. Helena Kantor z dziećmi opuściła plebanię i wynajęła mieszkanie w rynku, zaś w 1924 r. przeniosła się do Tarnowa. Tadeusz Kantor ukończył właśnie trzecią klasę szkoły podstawowej. Od tego czasu aż do wybuchu wojny będzie przyjeżdżał na wakacje do Wielopola. Zatrzymywał się u wujostwa Aleksandra i Józefy Milanów i u babki Katarzyny Berger (zmarła w 1930). Podczas jednego z takich przyjazdów – w roku 1935 przyszły artysta, wówczas student Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie poznał ks. Juliana Śmietanę, który wspominał że artysta „… przychodził do mnie na wikarówkę, a ja – widząc w nim pewne ubóstwo – powierzałem mu różne prace malarskie, oczywiście za wynagrodzeniem. I tak: namalował mi dwa obrazy z natury i obraz mojego patrona św. Juliana. Odmalował też obraz Najświętszej Maryi Panny na północnej, zewnętrznej stronie Kościoła oraz dużą kurtynę dla prowadzonych przeze mnie Katolickich Stowarzyszeń Młodzieży Męskiej i  Żeńskiej.” Kantor utrzymywał z nim kontakt aż do śmierci (zmarł w 1990; w pięć lat później odszedł ks. Julian Śmietana). Z malowideł Kantora-studenta zachował się do dziś tylko wizerunek św. Juliana: sztywny, schematyczny,  zapewne kopia jakiegoś „świętego obrazka”. Wisi on w gimnazjalnej Izbie Pamięci, bo na plebanii „nie pasowałby do całości”- jak orzekli krakowscy specjaliści od awangardowego teatru.

„Wielopole, Wielopole” w kościele parafialnym
    

Kiedyś ks. prałat Śmietana, proboszcz i dziekan wielopolski był innego zdania: „On umiał malować, tylko wciąż nachodziły go dziwaczne i futurystyczne wizje”. Mimo tych zastrzeżeń, po latach podjął się bardzo ryzykownego zadania, na które zdobyłoby się niewielu proboszczów. Poprosił władze kościelne o zgodę na wystawienie spektaklu Kantora „Wielopole, Wielopole” w kościele parafialnym. Biskup tarnowski  zaakceptował prośbę. Po wyniesieniu ze świątyni Najświętszego Sakramentu przyjezdna ekipa zamontowała dekoracje. Wieczorem 15 grudnia 1983 r. widzowie: miejscowi i przyjezdni zajęli miejsca w nawie. Zdania były podzielone. „Moi parafianie nie zrozumieli przedstawienia i mieli za złe Mistrzowi, że tak ośmieszył swoją rodzinę. Ojca, matkę, wuja, który był przecież szanowanym proboszczem” – orzekł ks. Śmietana, podsumowując: „Zdaje się, że to było obce Kościołowi jako miejscu świętemu…” – A później ks. proboszcz wyprawił w plebanii przyjęcia dla przyjezdnych i  miejscowych: dla 102 osób – wspomina Helena Kubik, która na plebanii w Wielopolu przepracowała pół wieku i wówczas gotowała dla gości. – Stoły rozstawiono w dwóch pokojach: kancelarii i jadalni. Tadeusz Kantor był cały czas bardzo smutny, zamknięty w sobie. Może przytłoczony wspomnieniami? A może przeczuciem, że jest tu po raz ostatni? Jego żona Maria Stangret – przeciwnie: prowadziła ożywione rozmowy, śmiała się, żartowała – dodaje pani Helena.
 
Helena Kubik dobrze pamięta spektakl „Wielopole, Wielopole”: -Najbardziej podobało mi się jak żołnierze śpiewali – mówi dodając, iż do starszych od niej trafiało ono jeszcze lepiej: odbierali je jak żywe, zapamiętane obrazy z dzieciństwa.

„W taką noc rozpoczął się mój teatr”

        
Wielopole pozostało w pamięci Tadeusza Kantora jako najpiękniejsze miejsce na ziemi:- Byłem w świecie, zwiedziłem wiele krajów, ale nigdzie  nie spotkałem tak pięknych kwiatów i zielonych łąk jak w czasach dzieciństwa w Wielopolu – wspominał wzruszony. Przed oczami stawał mu obraz spędzonego tu Bożego Narodzenia: zima, śnieg, wygwieżdżone niebo. A pod tym niebem dwoje małych dzieci, trzymających się za ręce. Wraz z siostrą z zadartymi głowami szukali betlejemskiej gwiazdy. Dzieci pobiegły do stajni, aby posłuchać jak zwierzęta mówią ludzkim głosem. „W taką noc rozpoczął się mój teatr” – podkreślał artysta.  Na wmurowanej w ścianę plebanii tablicy pamiątkowej widnieją słowa Kantora: „Nigdy tu już nie powrócę.”

Dziś zmienia się rozumienie sztuki Kantora. Od 2006 r.  jego Muzeum na plebanii odwiedziło ponad trzy tysiące osób. Znaczna część zwiedzających to młode pokolenie: uczniowie szkół z całego regionu. Maria Wójcik prowadząca Ośrodek Dokumentacji i Historii Regionu wraz z Muzeum daje mi konspekt do oprowadzania wycieczek. Znajduję w nim takie terminy artystyczne jak: informel, ready-mades, environment z precyzyjnie podaną prawidłową wymową. Z konspektem zapoznają się uczniowie-stażyści, którzy każdego roku odbywają  w Muzeum praktyki. Na maj br. zaplanowano siódmą edycję – tym razem ogólnopolską – Prezentacji Teatrów Poszukujących o nagrodę im. Tadeusza Kantora. Który Gminny Ośrodek Kultury może pochwalić się takimi ambicjami?

Tadeusz Kantor, ur. w 1915 r. w Wielopolu Skrzyńskim koło Ropczyc, absolwent a później profesor Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Malarz, scenograf, twórca teatralny. W latach 1942 – 44  prowadził podziemny Teatr Niezależny w Krakowie, w którym wystawił m.in. „Powrót Odysa” S. Wyspiańskiego i „Balladynę” J. Słowackiego. Po roku 1956 stworzył awangardowy Teatr Cricot 2, gdzie wystawiał dramaty Witkacego oraz spektakle według własnych scenariuszy. Były to: „Umarła klasa”(1975), „Wielopole,Wielopole”(1980), „Niech szczezną artyści”(1985), „Nigdy tu już nie powrócę”(1988), „Dzisiaj są moje urodziny”(1991 – premiera po śmierci artysty w 1990). Pokazywał je na całym świecie: m.in. we Włoszech (we Florencji, gdzie Teatr  Cricot 2 miał swoją stałą siedzibę), Hiszpanii, Niemczech, USA, Meksyku i Japonii.

 
Pisząc tekst korzystałem z „Kalendarium wielkopolskiego” Józefa Chrobaka, „Podróży do krainy dzieciństwa” Klaudiusza Święcickiego, monografii Krzysztofa Pleśniarowicza pt. „Kantor”(Wrocław 1997), wspomnień ks. Juliusza Śmietany oraz pism i korespondencji Tadeusza Kantora.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy