Reklama

Lifestyle

“Stolarnia” – moc smaków. Restauracja w dębowym drewnie wyrzeźbiona

Angelika Fila
Dodano: 12.09.2018
40714_stolarnia
Share
Udostępnij
Szlak Kulinarny Podkarpacki Smaki został określony przez National Geogrphic jednym z „7 Nowych Cudów Polski”. W małej, niepozornej restauracji „Stolarnia” w centrum Rzeszowa można bardzo łatwo przekonać się o tym, że nie jest to wyróżnienie ani trochę przesadzone. Zjemy tam świeże proziaki, podane niczym burger z musem z podkarpackiego derenia, żur stolarza na regionalnym zakwasie czy bieszczadzkie fuczki z gzikiem. A to wszystko w otoczeniu pięknego, starego dębowego drewna. To właśnie rzeszowska restauracja „Stolarnia”, pełna niesamowitych smaków. 
 
Pomysł właścicieli na restaurację? Kuchnia polska, a przede wszystkim kuchnia regionalna, podkręcona lekkim fusion. Brzmi banalnie, kiedy jednak zajrzymy do karty rzeszowskiej „Stolarni” i spróbujemy serwowanych dań, tak banalnie już nie jest. Kaszanka podawana w nietypowy sposób, proziaki na słodko i słono w wyjątkowych odsłonach, kaczka z dereniem i pęczotto, to tylko niektóre z dań, jakich możemy spróbować w restauracji. 
 
Szef kuchni „Stolarni”, Szymon Berłowski, rzeszowianin, pasjonat gotowania, ratownik medyczny i uczestnik programu MasterChef do współpracy został zaproszony właśnie dzięki zamiłowaniu do regionalnych, nieszablonowych potraw.
 
– Zobaczyłem kartę, którą przygotowali właściciele i zmieniłem prawie całą, głównie pod swój gust. Wprowadziłem to, co mnie interesowało, ponieważ marzyłem o tym, żeby w którejś z restauracji, w jakiej dane mi pracować, promować to, co podkarpackie i w końcu się udało ze „Stolarnią”. Przemek i Miłosz zaufali mi i dali wolną rękę, a to się opłaciło. Już 3 miesiące po otwarciu nasz lokal otrzymał certyfikat Szlaku Kulinarnego „Podkarpackie Smaki”. Bez wątpienia dużą rolę w kreowaniu potraw, które trafiają na stoły, odgrywa pasja do gotowania Adriana Szopy, kucharza, który jest perfekcjonistą. Na każdym talerzu wydanym przez Adriana widać, że gotuje z pasją – mówi Szymon Berłowski.
 
 
Fot. Marcin Soliszewski
 
– Na Podkarpacki Szlak Kulinarny wprowadził nas Krzysztof Zieliński z Pro Carpatii, z pomocą Marcina Purgacza. Ściśle współpracujemy z ich sklepem, kupujemy od nich dużo produktów. Dzięki nim zyskujemy także nowe kontakty do producentów. Współpraca jest bardzo owocna i przyjemna. Kiedy Krzysiek pisał o nas pierwszy artykuł użył sformułowania „heblują smaki”. Dzięki niemu użyliśmy takiego zlepku słów w karcie. Do 12 heblujemy śniadania, a od 12 heblujemy dania główne. Współpracujemy na przykład z gospodarstwem Ryś, spod Przemyśla, gdzie znajdują się ogromne sady derenia, a ich właściciel dostarcza nam miąższ z tej rośliny. Wykorzystujemy go w różny sposób, do proziaków czy do kaczki. Mamy też ciasto i lemoniadę z dereniem. Eksperymentujemy z podkarpackimi produktami. W karcie można znaleźć żur stolarza na zakwasie wytwarzanym pod Dębicą. Twórca zakwasu przyjechał specjalnie do Rzeszowa, by spróbować naszego żuru, kiedy dowiedział się, że go wykorzystujemy. Mamy też ofertę sezonową. W sobotę i niedzielę oferujemy limitowane dania. Są one szybkie, łatwe w przygotowaniu, w dobrej cenie, ale ze świeżych produktów regionalnych, jak np. kaszanka z podkarpacką papierówką – dodaje Szymon Berłowski. 
 
Ciasta „Stolarni” wypieka mama i siostra Przemka Gołębiewskiego, współwłaściciela „Stolarni”. Wytwarzane są na miejscu, zawsze świeże, a przede wszystkim według własnych pomysłów i rodzinnych przepisów, z lokalnie dostępnych i sezonowych produktów. 

W Stolarni można również „złapać” coś na wynos. – Proponujemy bagietkę stolarza, która składa się z różnych produktów, w zależności od dnia tygodnia. Są kanapki z camembertem i z dereniem, z kurczakiem i pomarańczą, z jajkiem i serem, czy z wołowiną. Oferujemy także sałatki. Kiedy ktoś nie ma czasu, może po prostu kupić je na szybko i razem z kawą wziąć na wynos – dodaje Miłosz Kulczycki, współwłaściciela „Stolarni”. 
 
Śniadania w „Stolarni” serwowane są od godz. 7.00 do godz. 12.00, a od godz. 12.00 można zamówić dania obiadowe w większych porcjach. Jest to jedyna restauracja w Rzeszowie, gdzie można przyjść na śniadanie o godzinie 7 rano.
 
– Jako nieliczni na rynku bazujemy głównie na świeżo wyciskanej cytrynie, a jeżeli lemoniada ma mieć jakiś konkretny smak, to dodajemy owoce i syropy, które są najwyższej jakości, a smaki są prawie identyczne jak te naturalne. Mamy także wodę niebutelkowaną, matche, lemoniady butelkowane, drinki, alkohole, kawy i rosyjskie herbaty Kusmi, bardzo wysokiej jakości, o różnych smakach. Nie są to najtańsze herbaty, jednak ich smak rekompensuje cenę, o czym zapewniają nas klienci, którzy skusili się na którąś z nich, a niebawem wrócili napić się jej ponownie – dodaje Przemek.  
 
Właściciele stawiają na ekologiczny styl prowadzenia restauracji. Znajdziemy w niej metalowe rurki wielokrotnego użytku, a gdy przyniesiemy własny kubek na kawę, mamy 10 procent zniżki. 
 
– Nie używamy sztucznych przypraw, jak vegeta, itp. U nas króluje tylko sól, pieprz, zioła i patelnia. Rosół jest rosołem, bez sztucznych kostek. Jak robimy zupę krem to nie jest to proszek. Czasem dania przygotowywane są dłużej, ale za to mają dobrą jakość. Klient może powiedzieć, że zupa dyniowa smakuje trochę inaczej, to dlatego, że produkt jest inny. Nie dodajemy żadnej chemii, więc nie możemy otrzymać takiego samego smaku zawsze. Próbujemy być blisko ideału, ale nie zawsze się da. Kupując zakwas na żurek, kiedy stoi on miesiąc, będzie mocniejszy w smaku, niż tydzień czy dwa wcześniej. Wszystkie sosy i majonez także robimy sami – dodaje szef kuchni, Szymon Berłowski. 
Właściciele restauracji: Miłosz Kulczycki i Przemek Gołębiewski pochodzą z Rzeszowa i poznali się kilka lat temu. Jeden z nich od lat jest związany z rzeszowską gastronomią (Miłosz), a drugi posiada własną stolarnię i zajmuje się wykończeniem wnętrz w drewnie (Przemek). 
 
 
Fot. Marcin Soliszewski
 
– „Stolarnia” jest połączeniem naszej pracy, hobby i doświadczenia. Od lat jestem związany z gastronomią, produkcją eventów. Tworzyliśmy to miejsce z myślą o nas samych i o tym, czego nam brakowało w rzeszowskich restauracjach. Ciepłe wnętrze, miejsce do spotkań z klientami, do tego dobre i ciekawe potrawy, z którym się identyfikujemy – mówi Miłosz Kulczycki.
 
Cały lokal pokrywa dębowe drewno. Niecodzienny wystrój restauracji zawdzięczają właśnie stolarni Przemka Gołębiewskiego, stąd nazwa lokalu. 

– Pomysł na aranżację lokalu był oczywisty, od początku chodziło o to, żeby lokal był poniekąd showroomem i miejscem, które w całości będzie naszą wizytówką. „Stolarnia”, jako nazwa urodziła się dawno temu. Projekt restauracji wykonało Studio Design J&J z Rzeszowa, uwzględniając nasze sugestie i charakter projektu. Z racji materiałów, jakich użyliśmy do wykończenia, remont trochę się przeciągał. Podłoga z dębowych, postarzanych klepek powstała z drewna z podkarpackich lasów. Podobnie jak ściana z dębowego gontu, która już chyba wszystkim kojarzy się z tym miejscem. W lokalu można zobaczyć również filar obity ponad 130-letnim drewnem, stół z litego drewna w kształcie trójkąta o wadze ponad 300 kg, czy naszą perełkę – blat baru Czarnego Dębu z certyfikatem wieku 740 lat. Duża część wystroju i 90 proc. mebli zostało wykonanych przez naszego stolarza Jerzego – dodaje Przemysław Gołębiewski
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy