Reklama

Lifestyle

Plastic is fantastic w wydaniu Pink Ninja

Sylwia Katarzyna Mazur, Eliza Osypka
Dodano: 08.08.2013
6274_pink-ninja-1
Share
Udostępnij
Patrząc na tę biżuterię od razu wiadomo, że ma się do czynienia z akcesoriami efektu. Przyciągają wzrok, przykuwają uwagę, magnetyzują. Estetyka tylko dla wybranych. Kicz w najczystszej postaci. Panie i panowie, oto Pink Ninja – biżuteria z plastiku i pleksi. Twórcami marki są Klaudyna Jachna-Szmigielska oraz jej mąż Rafał. Ona pochodzi z Tarnowa, on z Przemyśla. Obecnie tworzą i pracują i w Rzeszowie.
 
Choć Klaudyna twierdzi, że są marką niszową, w ich projektach można już było zobaczyć Klaudię Szafrańska z zespołu XXANAXX (podczas występu na Openerze), modelki na pokazie młodego i obiecującego polskiego projektanta Jakuba Pieczarkowskiego, czy Macademian Girl, jedną z najsłynniejszych polskich blogerek, która słynie z zamiłowania do fantazyjnych stylizacji.
 
Masowa produkcja?
 
Na razie produkty Klaudyny i Rafała można kupić przez profil marki na facebook’u (www.facebook.com.pl/PinkNinjaLove). Para przymierza się do stworzenia sklepu internetowego. Jednak najważniejszym projektem przez najbliższe miesiące będzie otwarcie butiku w Warszawie.
 
– Razem z kilkoma projektantami otwieramy concept store na Brackiej w Warszawie. W jednym miejscu będzie można dostać ubrania, torebki oraz akcesoria od 16 projektantów, w tym nas. Butik będzie nazywał się MPP, to skrót od Młodzi Polscy Projektanci – mówi Klaudyna. Oprócz biżuterii rzeszowskich artystów, w sklepie będzie można kupić odzież Macieja Chmiela, REFORM, Kombokoloru, Domi Grzybek czy Rilke. – Pracuję od rana do wieczora, żeby do butiku trafiło, jak najwięcej naszej biżuterii – dodaje współtwórczyni Pink Ninja.
 
Przystanek Rzeszów
 
Małżeństwo Jachno-Szmigielskich (oboje noszą swoje nazwiska) traktuje Rzeszów jako ostatni przystanek przed przeprowadzką do Londynu. Jak mówi Klaudyna w stolicy Podkarpacia spotkali osoby, które mają pasję, tworzą i organizują. W tym roku wraz z innymi artystami pracowali przy festiwalu No Border, na którym prowadzili warsztaty. –To właśnie z tą grupą udało się stworzyć kolektyw, którego członkowie pomagają sobie bezinteresownie. Niektóre działania są nastawione na zysk, inne nie. Nikt nikogo nie wykorzystuje – dodaje artystka. Jak sama twierdzi, bez ich pomocy, małżeństwu nie udałoby się dotrzeć do miejsca, w którym są dzisiaj.
 
Dlaczego za cel swojej artystycznej podróży wybrali stolicę Wielkiej Brytanii? – Londyn jest miejscem docelowym dla wielu ludzi, którzy tak jak my, tworzą. Londyńska ulica jest kolorowa i odważna. Nie ukrywajmy, że zarobki są zupełnie inne niż w Polsce, a my przecież jesteśmy też rodzicami i musimy myśleć o przyszłości – mówi Klaudyna. 
 
Razem non-stop
 
W duecie Pink Ninja podział obowiązków jest jasny. Klaudyna projektuje, Rafał zajmuje się kwestiami związanymi z grafiką komputerową. – Od początku naszej znajomości wiedzieliśmy, że praca w biurze po 8 godzin dziennie jest nie dla nas. Zajmowaliśmy się wieloma rzeczami. Dzisiaj wiemy, że najważniejsze są pasje, miłość do tego, co się robi i życie zgodne ze swoimi przekonaniami – mówi projektantka.
 
Klaudyna skończyła Liceum Plastyczne. Naukę na studiach musiała przerwać przez wzgląd na chorobę dziecka. Pracowała jako konserwator, malowała obrazy, projektowała. Całe życie była związana ze sztuką. Rafał ma zmysł komputerowy, jest grafikiem-samoukiem. 
 
– Projektuję, rysuję. Rafał wszystko wprowadza do komputera. Jesteśmy już tak zgrani, że mąż po pierwszych kreskach przeze mnie narysowanych, wie co chciałam przedstawić, co sobie wymyśliłam. Razem pracuje się nam szybko. Nie marnujemy czasu na błędną komunikację. On ze swoja klawiaturą jest przedłużeniem mojej wyobraźni – mówi Klaudyna. Oczywiście zdarzają się momenty, że któreś z nas chce to rzucić, ale wtedy do akcji błyskawicznie wkracza to drugie i motywuje. 
 
Kolor to za mało

Patrząc na projekty Pink Ninja od razu widać, że są one stworzone dla ludzi z osobowością. Dla modowych eksperymentatorów. Biżuteria jest soczyście kolorowa, nie brakuje neonów. Wiele z naszyjników czy bransoletek wydaje się być geometrycznymi majstersztykami, które wycinane są za pomocą lasera. O estetyce swoich projektów Klaudyna mówi, że od dziecka wyżywa się artystycznie za pomocą koloru i tandety. 
 
Marzeniem artystów są podróże związane ze sprzedażą. – Podróżowalibyśmy camperem od miasta do miasta, od państwa do państwa sprzedając nasze wyroby. Na Zachodzie ta forma jest już popularna. Designerzy podróżują, mają ze sobą wszystko od komputerów, szkiców, narzędzi do gotowych produktów. Byłaby to też okazja do bezpośredniego spotkania z klientami, które tak sobie cenimy.
 
Twórcza walka
 
– Zdajemy sobie sprawę, że na sukces trzeba zapracować. Pink Ninja ma zaledwie rok. Powoli wychodzimy na prostą. Przez dwa lata oszczędzaliśmy każdy grosz, żeby spełnić swoje marzenia związane ze stworzeniem marki. Wierzę, że przetrwaliśmy ten najtrudniejszy okres, chociaż sama często zastanawiamy się jak nam się to udało – mówi artystka.
 
Zapytana o receptę, bez namysłu odpowiada, że kiedy nie ma się pieniędzy lub znajomości, to trzeba pracować od rana do wieczoru. Trzeba być systematycznym i upartym. – O sobie mogę powiedzieć, że jestem wojownikiem, który ma w sobie dużo pozytywnej agresji. Muszę coś udowodnić sobie. Inni mnie nie interesują – kończy Klaudyna.
 
Biżuteria Pink Ninja (fot. T. Poźniak)
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy