Reklama

Biznes

Susanna Brittani – biznes jest moim życiem

Aneta Gieroń
Dodano: 07.11.2012
51_Suzanna_brittani_2
Share
Udostępnij
Bardzo ładna Niemka kilka lat temu pojawiła się w Rzeszowie i doprowadziła do biznesowego trzęsienia  ziemi. Susanna Brittani w kilkanaście miesięcy zrealizowała projekt wprowadzenia do Parku Naukowo-Technologicznego w podrzeszowskiej Jasionce, niemieckiego giganta MTU Aero Engines (200 nowych miejsc pracy, 50 mln euro zainwestowanych w regionie). Przez lata pracowała na najpoważniejszych stanowiskach menedżerskich dla Siemens Bosch, a mimo to najwyżej ceni sobie niezależność i skromność.

– Biznes jest moim życiem, kocham to od zawsze. Ale najważniejszy jest klient, on jest na pierwszym planie, ja pozostaję w cieniu. Liczy się dobrze zrealizowany projekt, końcowy sukces, a potem szukam następnego wyzwania – mówi pani Susanna. Susanna Brittani perfekcyjnie mówi po polsku nie pozostawiając cienia obcego akcentu. – Urodziłam się w Gliwicach.  Miałam 17 lat, gdy z rodzicami i rodzeństwem wyjechałam do Monachium. Rodzice są Niemcami, ojciec ma włoskie korzenie. Mama od zawsze marzyła, by na stałe przenieść się do Niemiec, tęskniła za językiem, kulturą, mentalnością. Chciała też, abyśmy wychowywali się w swojej ojczyźnie – opowiada właścicielka Brittani Network Group, której biuro postanowiła otworzyć właśnie w Rzeszowie.
Po latach okazuje się, że po Śląsku, teraz Podkarpacie może być jednym z najważniejszych przystanków w życiu Susanny Brittani. Chociaż trudno uwierzyć, jak ktoś z takim doświadczeniem biznesowym, bardzo poważną karierą menedżerską na koncie, kontaktami w całej Europie, decyduje się na biznesową przyszłość w Rzeszowie.
– Tutaj bardzo dobrze się czuję i tutaj widzę przyszłość dla moje firmy – krótko tłumaczy Susanna. – Ale czy można o mnie powiedzieć, że gdzieś osiadłam na stałe?  BNG ma też biuro w Warszawie, ja jestem w nieustannej podróży, bardziej czuję się jak ambasador Rzeszowa i Podkarpacia. Uważam, że ta część Polski ma duży potencjał nie do końca wykorzystany.

Męski świat


Już na studiach Susanna korzystała ze stypendium firmy Siemens Bosch, miała 27 lat, gdy wyjechała do Wielkiej Brytanii szlifować angielski i zakładać serwis Siemens Bosch. To był męski świat, a ślicznej blondynce wszyscy wmawiali, by przeniosła się do biznesu modowego, gdzie pasuje idealnie, zamiast udowadniać, że świetnie sprawdza się w dużych, technicznych biznesach z kontraktami na miliony marek. Po trzech latach w Anglii miała do wyboru, albo awans i przenosiny do RPA, albo …
– Wybrałam powrót do centrali, bo tylko w centrali robi się prawdziwą karierę – wspomina Susanna Brittani.

Z Monachium do Warszawy


Dlatego wróciła do Monachium, ale z gotową strategią, że w koncernie zarządzanym przez mężczyzn, tylko wtedy zrobi karierę, gdy będzie potrafiła coś, co im będzie obce. Wybór padł na język polski. Brittani bardzo szybko została przedstawicielem Siemens Bosch na Europę Środkowo-Wschodnią, ale po dwóch latach, gdy odwiedziła już Polskę, Rosję, Rumunię, Ukrainę i inne kraje tej części Europy, a o  sprzedaży sprzętu AGD na tych rynkach wiedziała wszystko, zamarzyła o czymś nowym. Intrygująca na kilkanaście miesięcy stała się realizacja projektu okablowania największych stacji telewizyjnych w Berlinie, ciągle jednak szukała większego wyzwania, więc wyjechała do Polski. Na 5 lat została dyrektorem handlowym Siemens Bosch w Warszawie, osobą odpowiedzialną za budowanie marki firmy.
Fascynuje mnie tworzenie, budowanie czegoś od początku do końca, udana realizacja projektu. Potem szukam nowego, jeszcze trudniejszego zadania – śmieje się kobieta.
 
Na Podkarpaciu znają ją  prezesi największych firm z branży lotniczej, władze Rzeszowa są z nią w stałym kontakcie, duże koncerny europejskie coraz częściej proszą ją o ekspertyzę rynku w tej części Europy i ocenę możliwości ewentualnej współpracy z Ukrainą.

Własna firma w Polsce, w Rzeszowie


Na własną firmę zdecydowała się w Polsce. Tłumaczy, że kocha tę naszą polską niepokorność i chaotyczne uporządkowanie, świetnie się w tym czuje. – Polski menedżer jest dużo bardziej bezpośredni, serdeczny, niż jego niemiecki kolega. Sam polski biznes charakteryzuje się dużo większą spontanicznością, żywiołowością, niekiedy brakiem profesjonalizmu, zbyt dużą skłonnością do ryzyka niż niemiecki, ale z drugiej strony Polacy są ogromnie przedsiębiorczym narodem. Ciągle mnie to zadziwia i bardzo mi to imponuje  – tłumaczy Brittani. Jej samej zaimponować można mądrością, pracowitością, zaangażowaniem. Swoim współpracownikom daje ogromną wolność, ale i wymagania ma ogromne. Już się przekonała, że woli zatrudniać kobiety – te pasjonują się zlecanymi im zadaniami.
Na początek Brittani założyła firmę z pogranicza hotelarstwa i gastronomi, sprowadzającą  m.in. dla hoteli Sheraton i Polonia w Warszawie akcesoria firmy Villeroy & Boch oraz sztućce Heppa. Po kilku latach przyszła fascynacja konsultingiem i współpraca ze świetnym niemieckim trenerem, przy którym bardzo dużo nauczyła się o doradztwie i lobbingu, by w końcu dojrzeć i zdecydować się na absolutnie samodzielną działalność jako  Brittani Network Group. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Susanna Brittani bardzo dobrze znana w kręgach biznesowych, dwa lata temu dostała zlecenie na ekskluzywny, ogromny projekt wprowadzenia MTU Aero Engines do Jasionki. Udało się lepiej niż ktokolwiek się spodziewał.
W Jasionce za 50 mln euro stanęła fabryka produkująca części do samolotów, zatrudniająca 200 osób, a kolejnych 200 mająca przyjąć do pracy.
– Czuję się matką chrzestną tego przedsięwzięcia
– uśmiecha się Susanna Brittani.– Ale myślami jestem już przy kolejnym projekcie. Prowadzę rozmowy z inną dużą niemiecką firmą z branży kolejowej, która rozważa wejście na Podkarpacie. No i nie byłabym sobą, gdybym za cel nie postawiła sobie ściągnięcie do Rzeszowa albo na Podkarpacie inwestora ze Szwecji.

Wzywa mnie Wschód?


A potem? Susanna Brittani śmieje się, że w Rzeszowie planuje zatrzymać się na dłużej. Za 10 lat może na stałe przeniesie się do Bombaju albo Bangkoku. Jak magnes działa na nią wyzwanie; pojechać do obcego miejsca, nie wiedzieć o nim nic i stworzyć coś od zera.
Gdy już w nocy kończę z Susanną spotkanie i patrzę jak wsiada do 27-letniego, cudnie stylowego jaguara wiem, że przez najbliższych kilka lat podkarpacki biznes będzie miał się od kogo uczyć. A Indie?  Kilka lat mogą jeszcze na Brittani poczekać.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy