Reklama

Lifestyle

Szymon Hołownia: namawiam do radosnego wolontariatu

Katarzyna Grzebyk
Dodano: 26.09.2014
15016_Kuk_1
Share
Udostępnij
Kilka lat temu Szymon Hołownia, popularny dziennikarz i publicysta, trafił do zambijskiej wioski misyjnej Kasisi, gdzie Siostry Służebniczki Maryi Panny Niepokalanie Poczętej ze Starej Wsi koło Brzozowa prowadzą sierociniec. Tak związał się z tym miejscem, że przyjeżdżał tu kilka razy w roku, pomagając siostrom i dzieciom. W końcu w kwietniu 2013 r. postanowił założyć Fundację Kasisi. W piątek w rzeszowskiej restauracji KUK NUK zachęcał do włączenia się w akcję pomocy młodym mieszkańcom Kasisi.

Hołownia opowiadał o zaradności starowiejskich zakonnic, które w Kasisi pracują od kilkudziesięciu lat. – Ideę pomocy drugiemu człowiekowi realizują w sposób wzorowy. Siostry zakonne są świetnie zorganizowane, panuje tam ład i porządek, starają się, aby sierociniec był miejscem szczęśliwym niezależnie od tego, ile pieniędzy akurat znajduje się w kasie. To ciepłe i serdeczne miejsce, a siostry zakonne każdą złotówkę dobrze inwestują i ma się pewność, że przekazane pieniądze nie zostały zmarnowane. W sierocińcu mieszka 250 dzieci, często chorych, zakażonych, dotkniętych przemocą – podkreślał, dodając że on absolutnie nie podejmuje się roli „jeżdżenia tym samochodem” (sierociniec – przyp.red.), tylko stara się pozyskać paliwo (pieniądze), by ten „samochód” mógł jeździć.

Radosny wolontariat
 
Dziennikarz zaznaczał, że sierocińcowi w Kasisi potrzebna jest głównie pomoc finansowa, bo w Zambii można kupić większość potrzebnych rzeczy. Poza tym dzięki zakupom dokonywanym na miejscu tamtejsza gospodarka może się rozwijać. Fundacja stawia na crowfunding – prosi więc o małe, ale regularne datki, które, jego zdaniem, potrafią zdziałać cuda. Hołownia twierdzi też, że wolontariat przypadkowych osób, które marzą o wyjeździe do Afryki, by przy okazji coś dobrego zrobić, nie spełnia swej roli. Najbardziej poszukiwanymi wolontariuszami są fachowcy, np. fizjoterapeuci, stomatolodzy itp. Fundacja szuka fachowych rąk do pracy i małych datków pieniężnych.
 
Nie chcę w nikim wzbudzać poczucia winy, że jeździ dobrym samochodem, dobrze się bawi, jada dobre kolacje, a gdzieś w Afryce głodują dzieci. Nie o to chodzi – przekonywał. – Każdy z nas ma prawo do takich przyjemności i nie chcę nikomu sugerować, że należy z tego rezygnować w imię pomocy biednym dzieciom w Afryce. My proponujemy wolontariat radosny, a na pytanie dlaczego nie pomagamy dzieciom w Polsce odpowiadam, że afrykańskie dzieci wcale nie są inne niż nasze. Każdemu dziecku na świecie należy się godne życie.
 
Ten wolontariat polega m.in. na włączeniu się lokali gastronomicznych i ich klientów do realizowanego przez fundację projektu „Rozsmakuj się w Kasisi”. Wystarczy, że klienci restauracji należącej do projektu jedząc np. obiad czy kolację doliczą do swojego rachunku 2, 5 lub 10 zł napiwku, a trafi on na konto fundacji (w lokalach znajdują się specjalne kupony, które trzeba wręczyć kelnerowi i podpisać deklarację darowizny; w zamian na miejscu otrzymuje się specjalny list od Szymona Hołowni). Profity mają czerpać z tego wszyscy: sierociniec otrzymuje pieniądze, restauracje zyskują m.in. darmową reklamę, a osoby, który uzbierają 20 listów od Hołowni i wyślą je na adres fundacji, otrzymają „Ceryfikat Osoby z Dobrym Smakiem”.
 
Zostaw napiwek w KUK NUK
 
Jednym z pierwszych lokali, które przystąpiły do projektu „Rozsmakuj się w Kasisi” jest restauracja KUK NUK z rzeszowskiej Plazy. Tutaj w piątkowe popołudnie podczas otwartego spotkania Szymon Hołownia opowiadał o swoich podróżach do Afryki, o założonej w ubiegłym roku Fundacji Kasisi oraz o najnowszej inicjatywie dobroczynnej – działającej od miesiąca drugiej Fundacji Dobra Fabryka. 
 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy