Reklama

Lifestyle

Budowle leśnego ludu rekonstruuje skansen w Kolbuszowej

Opracowanie Alina Bosak
Dodano: 10.11.2017
35749_las
Share
Udostępnij
Jak donosi Edward Marszałek, w Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej trwa rozbudowa sektora leśnego. Znaleźć tu można zabytkową leśniczówkę, XIX-wieczną wyłuszczarnię nasion, suszarnię runa leśnego, tartak i inne obiekty gospodarcze – pamiątki dawnego leśnictwa w Puszczy Sandomierskiej.  
 
Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej już od 10 lat stara się zachować leśne zabytki kultury materialnej z Puszczy Sandomierskiej. Dyrektor MKL Jacek Bardan i Kazimierz Kriger, ówczesny nadleśniczy z Kolbuszowej, objechali wiele miejsc w poszukiwaniu dawnych budynków i obiektów gospodarczych, które zachowały się w przyzwoitym stanie, umożliwiającym ich przeniesienie do skansenu. Udało im się pozyskać drewnianą leśniczówkę Zerwanka oraz niezwykłej konstrukcji wyłuszczarnię i suszarnię nasion z Dąbrówek, z dawnej ordynacji Potockich.
 
To główne atrakcje powstającego od 2012 roku sektora leśnego w kolbuszowskim skansenie, w którym rekonstruowane są teraz także budynki gospodarcze i suszarnia runa leśnego pochodzące z I połowy XX wieku, na które natrafiono w zachodniej części Puszczy Sandomierskiej.
 
Dyrektor Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej chciałby ukończyć inwestycję w ciągu dwóch lat, ale musi dopiąć budżet tego przedsięwzięcia, które dotychczas finansowane ze środków własnych i dotacji Podkarpackiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Są one niewystarczające, ale niewykluczone, że skansen otrzyma wsparcie z Funduszu Leśnego, czyli ze środków wspólnych Lasów Państwowych. W tych starania kolbuszowską placówkę wspiera Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Krośnie. Jej dyrektor Grażyna Zagrobelna podkreśla, że RDLP chce także wziąć udział w przygotowaniu wyposażenia i gromadzenia zbiorów, oraz merytorycznym opracowaniu wystaw w odrestaurowanych obiektach.
 
Kiedy sektor leśny zostanie ukończony, skansen kolbuszowski jako jedyny w kraju, będzie prezentował bogatą kulturę leśnictwa w obszarach zamieszkanych przez Lasowiaków – jedynej grupy etnograficznej w Polsce, która wzięła swą nazwę od lasu. Pisze o tym Edward Marszałek w książce „Z dziejów leśnictwa na Podkarpaciu”, której fragment poniżej przytaczamy.
 
Edward Marszałek, „Z dziejów leśnictwa na Podkarpaciu” (fragment książki):
 
Lasowiacy to grupa etnograficzna zamieszkująca od średniowiecza obszar w widłach Wisły i Sanu nad… Nilem, malutką rzeczką, przepływającą przez Płaskowyż Kolbuszowski i uchodzącą do Łęgu na terenie Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej. Zgromadzona tu skansenowska ekspozycja prezentuje właśnie kulturę ludową Lasowiaków, którzy, jak żadna inna grupa w Polsce, zawsze mocno związani byli z lasem, od lasu nawet biorąc swą nazwę. 
 
W nieprzebytej puszczy 
 
Do XV wieku Puszcza Sandomierska była wielkim kompleksem leśnym, pozostającym własnością królewską. Dopiero od czasu, gdy w rozwijającej się Europie zachodniej nastąpił wzrost zapotrzebowania na produkty drzewne, teren jej zaczęli zasiedlać tzw. budnicy, zajmujący się wypalaniem węgla drzewnego, potażu, popiołu, dziegciu i smoły drzewnej. Drewno oraz każda postać jego produktów były bowiem cennym surowcem eksportowym, z którego Polska słynęła przez długie lata. Od 1363 roku – jak zanotowały kroniki – Wisłą i Sanem płynęły barki z produktami chemicznego przerobu drewna. Gdy w roku 1466, po pokoju toruńskim, kraj odzyskał dostęp do morza, dla naszego potażu, dziegciu, węgla drzewnego, smoły i mazi otworzyły się zachodnie rynki zbytu. Prowadzony systematycznie  karczunek, wypalanie polan leśnych i wyrywanie coraz większych terenów pod uprawę, spowodowało rozbicie puszczy na pomniejsze kompleksy leśne.  
 
Do końca XIX wieku wytapiano w tych okolicach również rudę darniową. W leśnych ostępach rozrzucone były małe osady, w których pracowały: rudnie, dymarki, węglarki, maziarnie, papiernie, potażarnie i huty szkła. Ślady tej przeszłości zostały w nazwach: Rudna Wielka, Dymarka, Huta, Łazy, Pożogi, Podożarze, Palenie… Łącznie na terenie Puszczy daje się dziś odczytać ponad 200 nazw, mających swój źródłosłów w prowadzonej tu gospodarce wypaleniskowej i eksploatacji lasu. Do niedawna pozyskiwano tu jeszcze żywicę sosnową, a ślady tego procesu w postaci spał żywiczarskich widać jeszcze na pniach starych sosen. 
 
Do XVIII wieku Puszcza Sandomierska była ponadto cennym terenem łowieckim dla króla i dworu. Nieopodal Maziarni (nazwa wsi wskazuje na zatrudnienie jej mieszkańców przy wyrobie mazi drzewnej) pod Kolbuszową jedną z leśnych dróg do dziś nazywa się królewskim traktem. Niejeden pewnie orszak podążał tędy na wielkie królewskie łowy, na które w swoich czasach zjeżdżali tu Kazimierz Wielki i Władysław Jagiełło.   
 
 
Suszarnia i leśniczówka. Fot. Edward Marszałek
 
Na niezamieszkałe obszary puszczy od XIV wieku zaczęli przybywać ludzie różnego autoramentu;  od niepokornych chłopów, którzy w dzikich kniejach szukali schronienia przed pańszczyzną i  ściganych przez prawo złoczyńców, aż po jeńców wojennych, osadzanych tu z rozkazu królewskiego. W ciągu stuleci pojawili się osadnicy z przeludnionego Mazowsza i z zachodniej Małopolski, ale napływała też ludność ruska, tatarska, szwedzka, litewska, wołoska i niemiecka. Na skutek asymilacji różnych narodowości wykształciła się grupa etnograficzna Lasowiaków, z własnymi odrębnymi obyczajami, gwarą, strojem i wierzeniami. Byli grupą na tyle odrębną, że znaleźli się w monografii c.k. Austro-Węgier, gdzie poświęcono im sporo miejsca w tekście i dwie ryciny autorstwa Zygmunta Ajdukiewicza  (Galizien 1898).  
 
Wincenty Pol, kreśląc swój „Rzut oka na północne stoki Karpat”, o mieszkańcach tej …lesistej, zapadłej i podmokłej okolicy…  napisał: …tak zwani Borowce albo Grębowiaki, którzy osiedli północną część Tarnowskiego i Rzeszowskiego od Sokołowa i Mielca pomiędzy Wisłoką a Sanem ku Wiśle są w istocie ludem leśnym. Sami o sobie mówili: Lesioki lub Lasowiacy i ta ostatnia nazwa utrwaliła się w polskiej etnografii (Pol 1851). 
 
Nieliczni początkowo mieszkańcy puszczy, wyizolowani od świata zewnętrznego, utrzymywali się prawie wyłącznie z naturalnych bogactw lasów i miejscowych wód. Oprócz rybołówstwa, myślistwa i bartnictwa, zajmowali się wypałem dziegciu, smoły, mazi i węgla drzewnego oraz wytapianiem żelaza z rudy darniowej. 
 
Istotną rolę odgrywało tu bartnictwo, które z biegiem czasu przybrało formy pasieczne. Źródła historyczne podają, że w XVI wieku bartnicy stanowili 27,4% mieszkańców puszczy, a w latach 1750-1753 bartnicy z samego tylko Sokołowa dostarczali na rynek krakowski po 22,5 beczki miodu.  
(…)
Z lasu też pochodziły barwniki do farbowania strojów i sprzętów. Z borówek wygotowanych z dodatkiem ałunu uzyskiwano kolor niebieski, zaś przyciemniano go w różnych tonacjach poprzez dodanie do niego galasów dębowych. Czerwone barwy dawały owoce trzmieliny i kaliny, zaś żółtą kora dzikiej jabłoni, topoli i wiązu. Czarną farbę zapewniały niedojrzałe owoce tarniny, a z kolei suche owoce moczone w mydlanej wodzie pozwalały uzyskać barwnik bladoniebieski (Kotula 1962, Ruszel 1994). 
(…)
Lasowiacy doprowadzili do perfekcji technikę eksploatacji lasu, a ogromna ilość drewna, jaką mieli do dyspozycji, przyczyniła się do rozwoju wielu miejscowości. Z czasem, gdy rabunkowa gospodarka leśna wydatnie zmniejszyła zasoby puszczy, rozpoczęli oni rolnicze wykorzystanie ziemi.  Rolnictwo stało się wówczas podstawą gospodarki Lasowiaków, którzy jednak w dalszym ciągu wykorzystywali też bogactwa leśne, rozwijając rzemiosła oparte na surowcu drzewnym: ciesielstwo, bednarstwo, kołodziejstwo, meblarstwo i zabawkarstwo. 
 
Mistrzowie ciesiołki
 
Spośród Lasowiaków w przeszłości rekrutowali się mistrzowie ciesielstwa. Całymi brygadami pracowali na budowach w miastach, zdobywając też i przywożąc stamtąd nowe doświadczenia. Bardzo interesujący przekaz o życiu dawnych mistrzów siekiery zostawił słynny rzeszowski etnograf  Franciszek Kotula w książce „Z Sandomierskiej Puszczy”.
 
(…) Dobry cieśla musiał wiedzieć, że inne jest drewno, które wyrosło na górce, inne z niziny, jeszcze inne z gleby gliniastej czy piasku. Nie daj Boże wstawić do ściany domu bal z drzewa wyrosłego nad potokiem, gdyż mógł on zgnić bardzo szybko. Budulec należało wybrać w zimie, na pniu, oglądając drzewa z każdej strony. Musiały to być sosny wyrosłe na piaszczystym pagórku, gdyż tylko takie były przesiąknięte żywicą (jakby osmołowane), miały gęste przyrosty, dlatego dzwoniły pod toporem jak żelazo, ale dom z nich postawiony trzymał się setki lat. (…)
 
Żywica – leśne złoto
 
Pozyskanie żywicy z drzew stojących prowadzono od wieków, zazwyczaj na potrzeby domowe lub też do kadzidła w świątyniach. Na nasłonecznionych obrzeżach lasu można było spotkać okaleczone sosny i świerki, z których wyciekała żywica zbierana przez kościelnych. 
 
Dopiero w XIX wieku w puszczy pojawiły się terpentyniarnie, przerabiające większe ilości żywicy na terpentynę, maź drzewną i kalafonię w sposób przemysłowy. Roczna produkcja terpentyny sięgała 47,8 ton rocznie, zaś mazi drzewnej wytwarzano około 1650 hektolitrów. Największą produkcją terpentyny mogły się pochwalić powiaty: Nisko – 20 ton i Cieszanów – 10 ton (Więcko 1960). 
 
W podniżańskim Jarocinie rekrutowano wówczas robotników leśnych, a rzemieślnicy tutejsi trudnili się myślistwem, wyrabianiem klepek, gontów, smoły, potażu i terpentyny. W Kątach w XIX wieku istniała fabryka tej ostatniej. Z kolei latach 1926-27 w Rudniku nad Sanem powstała duża fabryka kalafonii i terpentyny „Jarot”, stanowiąca własność spółki Jaroszyński i Rotbaum. Zatrudniała ponad 100 osób (Kowalik 2007). Sporą terpentyniarnię w Pawłowej posiadali też Czartoryscy z Sieniawy. 
 
Jednak dopiero w latach 30. XX wieku pojawiły się metody pozwalające na eksploatację tego surowca w większych ilościach. Wprowadzona technika zakładania spał żywiczarskich zapewniała ciągły wypływ żywicy w okresie wegetacji, zaś zorganizowany system odbioru przez duże terpentyniarnie sprawił, że zaczęło to być zajęcie dość opłacalne. 
 
Już w okresie międzywojennym powierzchnia drzewostanów żywicowanych w lasach państwowych w Polsce wzrosła z 234 ha w 1925 roku do 812 ha 11 lat później. Roczna wydajność była rekordowa w 1936 roku i wynosiła 909 kg z ha. 
 
Na obszarze Podkarpacia żywicowanie nie było popularne z uwagi na brak starodrzewu sosnowego, ale próby tego użytkowania prowadzono w kilku miejscach w Puszczy Sandomierskiej. W okolicach Leżajska spały żywiczarskie z okresu międzywojennego widoczne są wciąż na starych drzewach w rezerwacie „Las Klasztorny”. 
 
Niegdyś z żywicy i alkoholu również uzyskiwano tzw. kamfinę drzewną, czyli paliwo oświetleniowe, dające światło w chłopskich chatach. Z żywicy wyrabiano bardzo kiedyś potrzebną terpentynę i kalafonię. Z nich robiono z kolei leki, balsam do balsamowania zwłok i kosmetyki. Potrzebował ich też rozwijający się przemysł farbiarski. Dlatego po II wojnie światowej żywicowanie przybrało formę zorganizowanej eksploatacji drzewostanów zbliżających się do wieku rębnego. W nadleśnictwach na czas zbioru żywicy zatrudniano wielu robotników sezonowych, których zadaniem było wykonywanie spał i zbiór surowca, ściekającego do specjalnych pojemników. Żywicowanie na kilkadziesiąt lat stało się ważnym zajęciem wśród Lasowiaków.
 
Rekordowy był rok 1961, gdy w polskich lasach pozyskano  24 337 ton żywicy. Wtedy też corocznie kilka tysięcy ton tego surowca dawały lasy podkarpackie. Później jednak te wielkości malały. Jeszcze w 1974 roku uzyskano 830 ton żywicy, z czego 30 ton pochodziło właśnie z Puszczy Sandomierskiej (Wojewoda 2008). Dziesięć lat później na całym Podkarpaciu zebrano już tylko 6 ton, a przed 1989 rokiem spały żywiczarskie zastygły i dziś tylko zaschnięte krople leśnego złota na starych pniach sosen przypominają o dawnym leśnym pożytku. 
 
d. Kłusownictwo
 
Spore rzesze mieszkańców Puszczy zajmowały się nielegalnym myślistwem. Tworzyli oni wyspecjalizowane grupy rabszicerów, rządzące się swoistym prawem i pilnie strzegące swych tajemnic. To niecne zajęcie mieli we krwi Lasowiacy, stąd nic dziwnego, że przetrwały o nim legendy. 
 
Początkiem XIX wieku tak wyjaśniano fakt rozwiniętego kłusownictwa: …Potomkowie dawnych królewskich i osadników łowieckich w nieprzebytej niegdyś Puszczy Sandomierskiej, gdzie było zwierza w bród, odziedziczyli po ojcach krew myśliwską, która wre jak ogień, a która tylko razem z życiem ujść może (Matyas 1905).
 
Stolicą kłusowników było miasteczko Głogów, gdzie istniały tzw. „sitwy”, czyli grupy kłusownicze, polujące razem i między siebie dzielące zdobycz. Pomiędzy owymi sitwami trwała rywalizacja, ale wspólny wróg, jakim była administracja leśna, cementował z kolei więzi i współpracę między wszystkimi rabszicerami. Do legendy przeszli niektórzy lasowiaccy kłusownicy, jak choćby Władek „Żółty” czy Jędrzej „Lis-Kita”, których postacie opisał Franciszek Kotula (Kotula 1962).  
 
Na pewno proceder ten miał wpływ na ubytek zwierzyny w puszczy i musiał to być spory problem dla właścicieli większych lasów, skoro w końcu XIX wieku autor opracowania na temat lasów Ordynacji Łańcuckiej napisał: Wytężoną i ustawiczną walkę prowadzi służba techniczno-pomocnicza z kłusownictwem, dowodem czego magazyn broni przy dyrekcji lasów się znajdujący. Odbierający broń otrzymuje 10 złr po każdym zapadłym wyroku c.k. Sądu (Przewodnik 1890).
 
Dziś na szczęście ten niecny proceder, choć przetrwał w niektórych okolicach, stanowi wąski margines przestępstw leśnych.”
 
Literatura
 
1. Bednarz Z., 2003, Przemiany antropogeniczne lasów Płaskowyżu Kolbuszowskiego, „Rocznik Kolbuszowski” t. VII, s. 223-231.
2. Galizien 1898, Die Ősterreischich-ungarichsche Monarchie in Wort Und Bild, Wiedeń.  
3. Kotula F., 1962, Z sandomierskiej puszczy, Kraków. 
4. Lorens B., 2010, Lasowiacy i Puszcza Sandomierska we wspomnieniach księdza Wojciecha Michny, „Rocznik Kolbuszowski” t. X, s. 139-151.
5. Matyas K., 1905, Rabsice dawnej Puszczy Sandomierskiej, Lwów.  
6. Michna W., 1867-1875, Pamiętnik historyczny okolic i rodzin w diecezji przemyskiej, maszynopis w zasobach Biblioteki Seminarium Duchownego w Przemyślu.  
7. Pol W., 1851, Rzut oka na północne stoki Karpat i przyległe im krainy, Kraków.
8. Przewodnik 1890, Przewodnik do wycieczki Galicyjskiego Towarzystwa Leśnego do Lasów Ordynacji Łańcuckiej w miesiącu wrześniu 1890 odbyć się mającej, w Łańcucie nakładem Zarządu Leśnego, Łańcut.
9. Ruszel K., 1994, Lasowiacy, Rzeszów.
10. Więcko E., 1960, Lasy i przemysł leśny w Polsce, Warszawa.
11. Wojewoda K., 2008, Leśne Podkarpacie, Krosno.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy