Reklama

Lifestyle

Kaplica Oświęcimów – krośnieńskie arcydzieło

Antoni Adamski
Dodano: 12.10.2018
41416_bigbox
Share
Udostępnij

W 370 lat od chwili powstania rozpoczęło się odnawianie kaplicy Oświęcimów przy kościele OO. Franciszkanów w Krośnie. Wybitne dzieło architektury – otoczone legendą tragicznej miłości fundatora do przyrodniej siostry – jest wciąż zbyt mało znanym zabytkiem nie tylko regionalnego, lecz także ogólnopolskiego dziedzictwa.

 

Bryła kaplicy widoczna jest już z daleka, na lewo od fasady głównej świątyni. Wejście z nawy bocznej  obramowano wielkim barokowym portalem. Tablica fundacyjna z czarnego marmuru informuje, iż została postawiona „ku wiecznej pamiątce Anny z Kunowy Oświęcimownie – najukochańszej siostrze; wielce żałosny stroskany brat Stanisław z Kunowy  Oświęcim, dworzanin Najjaśniejszego Władysława IV króla Polskiego i Szwedzkiego na znak wiekuistej i ze śmiercią samą nieustającej miłości, pogrążony w smutku i żalu”. Czytając ten napis stoimy  nad wejściem do krypty grobowej, w której centralne miejsce zajmują stojące obok siebie trumny rodzeństwa. Choć jest to kaplica rodowa,  pozostali członkowie familii pozostają na drugim planie. Wnętrze kaplicy lśni przebogatą sztukaterią w odcieniu kości słoniowej.  Kontrastują z nią  żywe barwy obrazów. Poczesne miejsce zajmują naturalnej wielkości portrety Anny i Stanisława w wystawnych strojach dworskich. Z postawy fundatora bije duma zaprawionego w bojach rycerza, dyplomaty królewskiego, człowieka światowego znającego najważniejsze dwory Europy. Twarz Anny przyciąga uwagę nieprzeciętną, delikatną urodą i niemal niedostrzegalnym wyrazem smutku.

Portrety pozostałych członków rodu: rodziców fundatora oraz jego brata, są skromniejszych rozmiarów i mają charakter bardziej konwencjonalny. Wizerunki  Oświęcimów powtórzone zostały w obrazie ołtarzowym. Są oni świadkami cudu wskrzeszenia Piotrowina przez świętego Stanisława, biskupa krakowskiego, i wraz z Matką Boską patrona kaplicy. Wyeksponowane zostały postaci fundatora wraz z piękną, zadumaną siostrą; ich rodzice pobożnie klęczą na drugim planie. Portrety – na przekór śmierci – zajmują w ramach kompozycji tyle samo miejsca co ołtarzowa scena religijna. Malarstwo w kaplicy zastąpiło w okresie wczesnego baroku wcześniejsze kamienne nagrobki możnowładców wmurowane w ściany prezbiterium i naw franciszkańskiego kościoła. Po raz pierwszy na taką skalę zastosowana została odmienna  koncepcja artystyczna. Cała kaplica – jej wystrój i wyposażenie – eksponują chwałę możnego rodu. 

Po lewej Stanisław z Kunowy Oświęcim, Po prawej Anna z Kunowy Oświęcim Fot. Tadeusz Poźniak

Wizerunki Oświęcimów przypisywane są Bartłomiejowi Stroblowi, wybitnemu malarzowi gdańskiemu. Wg najnowszych informacji, autorem może być czeski malarz Mathias Czwiczek (działający w I poł. XVII w.) Autorem sztukaterii jest Jan Chrzciciel Falconi, włoski artysta pracujący w Polsce w latach 1630 – 60 m.in., w kaplicy Wazów na Wawelu oraz w innych kaplicach kościołów krakowskich i lubelskich, w  kolegiacie w Klimontowie, na zamku w Podhorcach i w prezbiterium kościoła  św. Krzyża w Rzeszowie.

Sztukaterie w Krośnie stanowią eleganckie ramy dla rodowych portretów. Nad każdym z nich umieszczono bogate tarcze herbowe. Wyżej  widnieje fryz z panopliów – tak aktualny w pełnej wojen epoce. Oglądamy na fryzie armaty spoczywające na lawetach, kule, beczki z prochem – na wojskowych bębnach skończywszy. To aluzja do „rycerskich przewag” Stanisława.            

Charakterystyczne, iż inne krośnieńskie dzieło sztuki usytuowane w innym miejscu podobne panoplia eksponuje – lecz tym razem jako obraz marności i śmierci. Na przejmującej kompozycji „Memento mori” w krośnieńskiej farze oglądamy: armaty z kulami, trąby, kotły, bębny i piszczałki, buzdrygan skrzyżowany z chorągwią i półpancerz wraz z hełmem. Widzimy także cały przemarsz wojska. Wszystko to wokół wizerunku rozkładających się zwłok z wyżeranymi przez robactwo wnętrznościami. W barokowej epoce kontrastów tak przedstawiona została  druga strona wojennej sławy i chwały, która przemija obracając bohaterów w proch. Wracajmy jednak do sztukaterii kaplicy Oświęcimów.

Wspaniała dekoracja stiukowa jest niepowtarzalnym dziełem geniuszu J.Ch. Falconiego. Największe bogactwo i piękno kryje czasza kopuły: ornamenty stiukowe zdają się tańczyć, wirować. Wrażenie to potęguje światło z okien latarni i anioły w roztańczonych pozach, dźwigające na swych głowach kosze pełne owoców fig lub granatów. Owoce figi – częsty motyw większości sztukaterii Falconiego – były atrybutem Ducha Świętego.  Owoc granatu symbolizuje Kościół, a także pełnię ludzkiego życia. Każdy anioł jest inny, z odmiennym wyrazem twarzy, pomiędzy nimi maszkarony powstałe z pozawijanych wolut i wici roślinnych, wyrastających jedne z drugich, girlandy kwiatów, ślimaki, woluty, karbowane chusty. Dynamiczne przestrzenie, mięsiste, światłocieniowe – zdawałoby się wychodzące ze ściany – kontrastują z płaskimi i spokojnymi tłami kartuszy. Czasza kopuły tonie w pięknej, szlachetnej, ugrowo-szarej tonacji.

Kaplica powstawała niezwykle szybko. 13 stycznia 1647 zmarła Anna. W lutym tego roku jej brat powziął decyzję o budowie; zlecenie otrzymał Vincenzo Petroni, pochodzący z Mediolanu architekt królewski. [Jest on równocześnie  autorem mauzoleum rodziny Porcjuszów: podwójnej kaplicy świętych Piotra i Pawła przy krośnieńskiej farze (1641-46). Tu także poniżej  bogato zdobionej sztukateriami kopuły znajdziemy obrazy z wizerunkami fundatora i jego rodziny.] W październiku 1647 Stanisław Oświęcim przywiózł do Krosna Jana Chrzciciela Falconiego, który pracował wówczas przy dekorowaniu kolegiaty w Klimontowie. Wykonanie stiuków w kaplicy Oświęcimów zajęła mu równo rok. W październiku 1648  przekazano budowlę zakonowi franciszkanów.

 Fot. Tadeusz Poźniak

Eksponowane miejsce jakie zajmują Anna i Stanisław we wnętrzu kaplicy (ich portrety oraz wizerunki powtórzone na poczesnym miejscu w obrazie ołtarzowym) oraz w krypcie (dwie stojące obok siebie trumny na środku tego pomieszczenia) poparte zostały cytowanym napisem fundacyjnym w portalu nad wejściem do kaplicy.  Dały one początek legendzie o  tragicznej miłości brata do  siostry. Stanisław (urodził się po 1605 – zmarł w 1657) herbu Radwan był znamienitą postacią swoich czasów: żołnierzem i dyplomatą. Łowczy sanocki, dworzanin Władysława IV, a później Jana Kazimierza, pozostawił po sobie diariusz z lat 1643-51 (wydany w 1907). Po ukończeniu kolegium jezuickiego w Jarosławiu brał udział w wojnach ze Szwedami (od 1626), z Rosją (1633), Turcją, Tatarami i Kozakami. Został marszałkiem dworu hetmana wielkiego koronnego Stanisława Koniecpolskiego. Za jego poparciem król Władysław IV powierzał mu ważne misje dyplomatyczne na najważniejszych dworach europejskich.

Legenda nieszczęśliwej miłości Stanisława i Anny przetrwała dwa stulecia, gdy opisał ją Żegota Pauli w „Starożytnościach galicyjskich” wydanych we Lwowie w 1840: „ …obraz ukochanej siostry Anny ciągle mu [Stanisławowi] tkwił w pamięci. Przywiązanie bowiem braterskie wieku dziecięcego, wzmogło się z latami dość dziwnym sposobem w czysty płomień miłości; któremu jednakowoż prawo kościelne wzbraniające ślubów małżeńskich między rodzeństwem, silną stawiało zaporę…Stroskany i rozpaczający Stanisław udaje się do Rzymu,  gdzie w osobistem pozwoleniu Papieża, ostatniej szuka nadzieji. Tam uzyskuje zezwolenie Ojca Śgo na zawarcie ślubów małżeńskich. Szczęśliwy kochanek  upojony radością, donosi tę wesołą nowinę Annie tęskniącej, która również pozbawiona nadziei tak gwałtownemu wzruszeniu radości uległa, iż wskutek onego nagle padła ofiarą śmierci, w najpiękniejszej chwili życia swego”. Na próżno ojciec Innocenty Nycz, przełożony klasztoru, napisał w 1873 r. broszurę  pokazującą, iż rzekoma miłość nie miała nic wspólnego z faktami historycznymi.

Legenda nieszczęśliwej miłości rozkwitła w okresie romantyzmu, a później na nowo na przełomie XIX/XX stuleci. Stanisław Jaszowski wydał na ten temat powieść historyczną (1829). Jan Matejko w czasie pobytu w Krośnie wykonał rysunek krypty, w której spoczęły trumny Stanisława i Anny  (reprodukowany w „Tygodniku Ilustrowanym”w1865 r.) W dramacie Mikołaja Bołoz-Antoniewicza tryumfy święciła wielka aktorka europejska i amerykańska Helena Modrzejewska. Opublikowano z okazji scenicznej prezentacji dramatu drugie jego wydanie ozdobiono ilustracjami Artura Grottgera (Wiedeń 1873). Znany krośnieński malarz Stanisław Bergman przedstawił na płótnie Stanisława rozpaczającego przy zwłokach swej umiłowanej (1888 r.).  Pod wpływem obrazu oglądanego w galerii Muzeum Narodowego w krakowskich Sukiennicach Mieczysław Karłowicz napisał poemat symfoniczny „Stanisław i Anna Oświęcimowie”(1907). Kompozytor podjął ten temat pod wpływej miłości do swej ciotecznej siostry. Przez cały wiek XIX kryptę odwiedzały rzesze ciekawskich, dla których walory artystyczne kaplicy miały zapewne drugorzędne znaczenie. Patrzyli w wycięte w trumnie Anny okienko. Każdy chciał zabrać sobie coś na pamiątkę tak, iż w końcu specjalna komisja konserwatorska wraz z udziałem władz miejskich zamknęła i opieczętowała trumny (1869).

Każdy, kto był w Weronie i oglądał podwórze pałacu z balkonem, z którego Julia słuchała wyznań Romea, wie, na czym polega koszmar kultury masowej. Każda z cegieł budowli upstrzona jest grafitti z monogramami współczesnych zakochanych oraz przylepioną obok  gumą do żucia. Na szczęście w dzisiejszych czasach  miłość  Stanisława i Anny nie stanowi już sensacji. Jest co najwyżej przedmiotem zainteresowania wybitnych poetów (np. Miron Białoszewski, Ballada krośnieńska w tomie: „Obroty rzeczy”). I to jest szansa dla kaplicy Oświęcimów. Stała się  ona dziś nie tyle miejscem pochówku rzekomo nieszczęśliwej pary (to sprawa obecnie drugorzędna), lecz jedną  z najwspanialszych w kraju pereł architektury wczesnobarokowej.

Wcześniej kaplica przejść musi długi i pracochłonny proces konserwatorski. Jak powiedział nam Przemysław Michalski, konserwator dzieł sztuki prowadzący prace, kaplica była odnawiana trzy razy. Po raz pierwszy w XVIII stuleciu. Po raz drugi w latach1890-91 przez znanego miejscowego rzeźbiarza Andrzeja Lenika. Musiał on odtworzyć pewną partię sztukaterii w górnej części kopuły, która odpadła prawdopodobnie z powodu przecieków w oknach latarni. Po raz trzeci wnętrze było starannie odnowione 35 lat temu /1981-83/ przez Pracownie Konserwacji Zabytków – zespół R. Dawidziaka i A. Pajorskiej. 

 Fot. Tadeusz Poźniak

Masa sztukatorska, to zasadniczo gips z klejem glutynowym, z dodatkiem wapna, wapiennego kruszywa i węgla drzewnego, wzmocniona konstrukcyjnie metalowymi kotwami, po każdej renowacji była pokrywana nową pobiałą. PKZ usunęły obie poprzednie warstwy. Wykonano podklejenie, uzupełnienie i rekonstrukcję sztukaterii, a całość pokryto ponownie pobiałą, która jest podczas obecnie prowadzonych prac usuwana. Obecnie trwa I etap robót: oczyszczenie dekoracji kopuły do gzymsu wieńczącego. Planowane są jeszcze dwa etapy konserwacji sztukaterii: II-strefa środkowa oraz III – ściany. W IV etapie przeprowadzona zostanie konserwacja ołtarza pochodzącego z końca XIX w. (z barokowym obrazem), a w V etapie – odnowiony będzie: komplet obrazów olejnych oraz prowadzący do kaplicy marmurowy portal z elementami stiukowymi. Od niedawna trwa czyszczenie dekoracji kopuły. Zostało ono poprzedzone pełną konserwacją kamiennej latarni od strony zewnętrznej od kwietnia do czerwca br. Okna latarni zdemontowano i założono nowe ramki ołowiane, uszczelniono także połączenie pomiędzy kamienną podstawą latarni a blachą miedzianą dachu kaplicy.

– Odnawianie sztukaterii całej kaplicy będzie trwało do końca roku 2020 – przewiduje Przemysław Michalski.

Kolejny problem stwarza konserwacja obrazów, które wyszły spod pędzla pierwszorzędnych mistrzów epoki wczesnego baroku. Płótno ołtarzowe przypisywane jest Janowi Tricjuszowi, nadwornemu malarzowi królów: Michała Korybuta Wiśniowieckiego oraz Jana III Sobieskiego. Portrety Stanisława i Anny mają być dziełem wspomnianego Czecha – Mathiasa Czwiczka, bądź Bartłomieja Strobla, artysty gdańskiego, świetnego portrecisty koronowanych głów i możnowładców. Działał on także na dworach Habsburgów w Wiedniu i Pradze, zaś w Polsce – także w Elblągu i Toruniu. Stan obrazów – pokrytych zabrudzeniami i zmatowiałym werniksem – nie pozwalają na badania ich autorstwa. Widać tylko, iż są to dzieła nieprzeciętnej klasy. (Pozostałe wizerunki rodziny Oświęcimów wydają się raczej pracami malarzy cechowych.) Malarstwo będzie odnawianie za kilka lat. Narazie na wszystko brakuje funduszy.

Gospodarz klasztoru – ojciec gwardian  Krzysztof Janas poinformował, iż w tym roku sztukateria konserwowana jest z ofiar anonimowych sponsorów, a także z dotacji Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego oraz Urzędu Miejskiego w Krośnie. Wniosek źle ze względów formalnych wypełniony sprawił, iż Wojewódzki Konserwator Zabytków w Przemyślu w ogóle go nie rozpatrywał. Tymczasem zabytek tej klasy to sprawa ogólnopolska, a nie tylko krośnieńska.


Powstał Komitet Odrestaurowania Kaplicy Oświęcimów (KOKO), który prosi o wpłaty na numer konta: 32 8642 1083 2002 8311 9697 0001

Pisząc tekst, korzystałem m.in. z przewodników po Krośnie z 1995 (praca zbiorowa) i z 2005 roku (autorstwa Grzegorza Kubala); ks. Innocenty Nycz „Prawdziwa historyczna wiadomość…”, Krosno 1873 (reprint); „Kościół farny we Krośnie…”, Krosno 1997; „Kościół i klasztor franciszkański w Krośnie…”, Krosno 1998 (artykuły Jana Samka i Bożeny Weber).

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy