Reklama

Ludzie

Polska racjonalna i radykalna

Jarosław A. Szczepański
Dodano: 19.04.2015
19039_Jarek_1
Share
Udostępnij
Urzędujący prezydent jako kandydat na drugą kadencję dokonał podziału Polski na racjonalną i radykalną. Zatem wszystko, co zawiera zbiór "Polska radykalna" musi być nieracjonalne, a więc niewarte uwagi każdego, kto usiłuje w swoim codziennym działaniu kierować się rozumem, a więc unikać głupstw po prostu. Tak naprawdę Polska radykalna, to Polska głupia, Polska niespełna rozumu, Polska będąca swoją karykaturą. Polska radykalna jest więc Polską odrażającą, straszną. Człowiek racjonalny takiej Polski nie chce, bo trudno przecież chcieć własnej zguby. Zatem ci, którzy zagłosują na Polskę radykalną, cierpią na straszną dolegliwość – zanik instynktu samozachowawczego. Polska radykalna jest czymś, czego należy się bać. Jedynym ratunkiem przed niechybną zgubą niesioną przez Polskę radykalną jest: wybrać Polskę racjonalną! Taki jest przekaz podziału zaproponowanego przez Bronisława Komorowskiego.
 
"Słownik języka polskiego" PWN tak definiuje radykalizm: bezkompromisowość i stanowczość w poglądach i metodach działania i postępowania. Ten sam Słownik o radykalizmie w polityce: kierunek zmierzający do wprowadzenia zasadniczych zmian w życiu społecznym lub politycznym. Pytanie tylko, dlaczego to, co zawierają powyższe definicje, ma być nieracjonalne? Może warto przyjrzeć się radykałom-bohaterom naszych dziejów?
 
Jako pierwszy przychodzi na myśl Mieszko I. Był niewątpliwie jednym z najbardziej radykalnych radykałów w historii Polski. Dokonał radykalnego przełomu religijnego, kulturowego i politycznego; ochrzcił Polskę, czyli wprowadził ją do europejskiej chrześcijańskiej rodziny narodów; wprowadził swój kraj w obszar kultury łacińskiej; proklamował swoje państwo jako suwerenne, niezależne od ówczesnych potęg. Dokonał wielkiego początku, od którego liczymy czas polskiego państwa. Nieprawdopodobny wręcz radykał. Nieracjonalny?
 
Albo Władysław Jagiełło – postanowił rozprawić się z państwem Zakonu Krzyżackiego, które już śmiertelnie zagrażało Królestwu Polskiemu. Doszedł do wniosku, że jeśli nie rozprawi się z państwem zakonnym, to narazi Polskę na unicestwienie. I zrobił to wbrew opinii ówczesnej Europy – pod Grunwaldem w obronie potęgi krzyżackiej stanął kwiat ówczesnego rycerstwa naszego kontynentu, któremu krzyżackie public relations wmówiło, że broni świata chrześcijańskiego przed pogańską dziczą. Grunwaldzką wiktorią Jagiełło otworzył Polsce drogę do szczytu potęgi. Nieracjonalny?
 
Dla odmiany Stanisław August Poniatowski – starał się reformować Rzeczpospolitą, ale ostrożnie i raczej pod naciskiem bardziej radykalnych reformatorów, czyli zwolenników zasadniczej naprawy państwa. Stanął po stronie rzeczników Konstytucji 3 Maja, ale w końcu złożył podpis pod dokumentem unicestwiającym Rzeczpospolitą na grubo ponad stulecie. Racjonalny aż do bólu.
 
A Józef Piłsudski? Po powstaniach: listopadowym i styczniowym, gdy wszystko wskazywało na to, że jedynym racjonalnym zachowaniem jest zaakceptowanie ówczesnego europejskiego status quo i kontentowanie się Królestwem Polskim pod moskiewskim berłem, on uparcie knuł i wkładał kije w szprychy carskiej machiny. Splot wydarzeń i finał I wojny światowej oraz własna determinacja sprawiły, że jego jawne i skryte milionów Polaków marzenia stały się rzeczywistością. A gdy w 1920 roku światła Europa zachodnia doradzała ułożenie się z bolszewicką Rosją, nie odpuścił i wygrał znacznie poszerzając granice II Rzeczypospolitej poza wyobraźnię autorów traktatu wersalskiego. Niepoprawny radykał, wręcz oszołom. Nieracjonalny?
 
Wreszcie wielki ruch społeczny Solidarności, tej z lat 1980 – 1989. Bezsprzecznie radykalny, bo wtedy wszystko, co wykraczało poza miarę wasalskiej wobec Kremla PRL, było nieodpowiedzialnym ekstremizmem. No i padła PRL, Związek Sowiecki rozpadł się jak domek z kart, a III Rzeczpospolita po 25 latach nie może otrząsnąć się z postkomunizmu. Ci, którzy chcieli przeprowadzić zmiany radykalnie, do końca, ostrzegając, że korzystna dla Polski koniunktura nie będzie trwać bez końca, byli i są nadal wyszydzani. Prezydent Kaczyński, który rozpoczął budowanie sojuszu Europy środkowo-wschodniej, był przez obecnego prezydenta publicznie lżony i wyśmiewany ("jaki prezydent taki zamach" itp.). Ten sojusz był zaledwie w zarodku, ale zdołał symboliczną demonstracją w Tbilisi powstrzymać rosyjską agresję. Prezydent Komorowski jeszcze niedawno utrzymywał, że "dziś w Europie nikt na nikogo nie czyha". Dziś bezpieczeństwo państwa i jego obywateli wywiesił na sztandarze swej kampanii. Tylko, na ile jest wiarygodny w odniesieniu do niedawnych nonszalanckich enuncjacji?
 
Ktoś, kto wymyślił ten nieszczęsny podział na Polskę racjonalną i Polskę radykalną, nie jest – delikatnie mówiąc – biegły w logice formalnej i teorii zbiorów. A co do odniesień historycznych… Trudno uwierzyć, że w otoczeniu urzędującego prezydenta wręcz roi się od dyplomowanych historyków. Można odnieść wrażenie, że ongiś wybierali te studia tylko dlatego, że na egzaminie wstępnym nie musieli zdawać… matematyki.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy