Reklama

Ludzie

Skaleczony Paryż. Felieton Krzysztofa Martensa

Krzysztof Martens
Dodano: 27.01.2016
24535_martens-_1
Share
Udostępnij
Zostałem zaproszony do uczestniczenia w rozgrywkach francuskiej ligi brydżowej. Odwiedziłem więc stolicę Francji w listopadzie, tydzień przed i tydzień po tragicznych zamachach. Uczę się Paryża blisko czterdzieści lat. Czar Montmartre działa na mnie niezmiennie – duchy Picassa, Deraina, Villona, Apollinaire unoszą się w powietrzu. Plac Pigalle, Moulin-Rouge, liche kabarety i byle jakie kawiarenki unieśmiertelnione przez Toulousea-Lautreca mają swój specyficzny urok. Montparnasse legenda La Belle Epoque,  –  teatr „Bambino”, młody Maurice Chevalier, histeryczna Edith Piaf, kawiarenka „ Closerie des lilas” –  pięknieje z roku na rok.
 
Marian Załucki kiedyś pisał „ I tak wędrowałem, od Pól Elizejskich do placu Pigalle… Wersal jeszcze zwiedziłem… a paryżanie byli dla mnie bardzo mili. Mona Liza uśmiechała się do mnie”.
 
Tydzień po zamachach – Co się zmieniło? – atmosfera. Więcej policji na ulicach, czujne spojrzenia przechodniów, opustoszały sklepik prowadzony przez Egipcjan, który jeszcze dwa tygodnie temu tętnił życiem. Montmartre, ulubione miejsce paryskiej cyganerii – nieco przygaszone – powoli się odradzało. Tłum turystów bardzo się przerzedził, ale ten luz nie potrwa długo. Emocje i niepokój wciąż są żywe, paryżanie nieco niezdarnie tłumią strach, który jeszcze nie minął. Jestem głęboko przekonany, że mimo wszystko zwycięży życie i powróci dobra pogoda na skaleczone terrorem ulice i Mona Liza w Luwrze znowu będzie się uśmiechać. Kluczowe pytanie brzmi, jak wygrać z barbarzyńcami?
 
Izrael mający największe doświadczenie w tej strasznej wojnie, niszczy domy należące do terrorystów. Rodzina i sąsiedzi są karani za czyny fanatycznych zamachowców. Francja po zamachach, wprowadziła stan wyjątkowy, którego regulacje dają szerokie uprawnienia policji. Służby organizują naloty na podejrzane mieszkania. Zamknięto dwa meczety z uwagi na głoszone w nich radykalne hasła. Podejmowane są próby współpracy ze środowiskami muzułmańskimi. Pojawiają się pozytywne sygnały – pasterkę w Lens ochraniała grupa muzułmańskich wolontariuszy.
 
Terroryści uderzają (pośrednio) w interesy ekonomiczne muzułmańskiej mniejszości. Symbolem – dla mnie – są puste arabskie restauracje i sklepy w Paryżu. Wydawałoby się, że to znacząco zmniejszy bazę niezbędną dla prowadzenia barbarzyńskich operacji. To jest jednak złudzenie.
 
Mamy do czynienia z powiększającą się grupą fanatyków „ szybkich i wściekłych” powtarzającą bezmyślnie słowa Mahometa – zabij lub daj się zabić. Głód zemsty za wszystkie prawdziwe i domniemane krzywdy podsycany jest przez islam. Terroryści dopasowują religię do swoich potrzeb, a niedouczeni imamowie (ajatollahowie) pochodzący w większości z rodzin chłopskich, interpretują islam zgodnie z ich oczekiwaniami. Oczywiście duchowni uważają, że mają monopol na prawdę, a pokrętną wiedzę czerpią ze stron Koranu.
 
Jedni i drudzy nie są w stanie nadążyć (zrozumieć) za coraz szybciej zmieniającym się światem. Ich ojczyzny są totalnie zdestabilizowane, więzy społeczne pozrywane, emocje rozbuchane.
 
Na pytanie – co będzie dalej? – odpowiem genialną frazą Lema „ będzie tak samo, tylko bardziej”.  Świat, który znaliśmy, już nie istnieje. Wszystkie recepty, aktualne jeszcze wczoraj, nie mają żadnego znaczenia. Policyjne siły nastawione są tylko na reagowanie, na coraz bardziej niebezpieczne ataki. Napływ imigrantów komplikuje sytuację, o czym świadczy molestowanie kobiet na ulicach niemieckich miast przez grupy uchodźców z Bliskiego Wschodu.
 
Globalne procesy, za którymi nie nadążamy, powinny nas skłonić do wzmożonej pracy intelektualnej.  Musimy zbudować bazę pod potrzeby dotyczące bezpieczeństwa, które pojawią się już za kilka, najdalej za kilkanaście lat. Jak ktoś oglądał australijskie filmy, „Mad Max” z Melem Gibsonem w roli głównej, to będzie wiedział o jakiej przyszłości myślę.
 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy