Reklama

Ludzie

Sharing economy. Felieton Krzysztofa Martensa

Krzysztof Martens
Dodano: 18.10.2016
29683_glowne
Share
Udostępnij

Pieniądze nie dają szczęścia, ale nie jest łatwo być szczęśliwym bez pieniędzy. Mam nieodparte wrażenie, że w XXI wieku rośnie presja, a nawet obsesja posiadania. Pieniądze stały się ponownie cielcem, do którego modlą się starzy i młodzi.

Dzielenie się, towarzyszy ludziom od zarania dziejów. Trzy tysiące lat przed naszą erą pomiędzy Tygrysem a Eufratem środkiem płatniczym był jęczmień. Towar za towar to był sposób na handel na wielu innych ziemiach , a środkami wymiany były zwierzęta, narzędzia, sól, alkohol, artykuły spożywcze. wreszcie srebro i złoto.

Historia lubi się powtarzać, zataczać koło. Dzisiejsza ekonomia współdzielenia się jest po części powrotem do tamtych prymitywnych czasów. Dzielimy się z bliźnimi różnymi zasobami, niekiedy nawet tego nie zauważając. Lubię się dzielić i uważam, że dawanie sprawia często większą frajdę niż branie. Na co dzień „sharing economy” polega na wspólnym korzystaniu z wielu dóbr i usług. Jestem miłośnikiem czerwonego wytrawnego wina. Z grupą przyjaciół składamy duże zamówienia bezpośrednio u importerów, dzięki czemu uzyskujemy korzystną cenę.

Pomijamy w ten sposób pośredników (sklepy). Moi znajomi mieszkający w Warszawie od kilku lat organizują sobie wakacje wymieniając się mieszkaniami z przyjaciółmi z Madrytu, Londynu czy Paryża. Jest to dużo przyjemniejsze niż mieszkanie w hotelach, o kosztach nawet nie wspomnę. Na turnieje w Polsce, gracze na forum brydżowym organizują wspólne wyjazdy samochodem dzieląc koszty na cztery osoby.

Internet, portale społecznościowe,  smartfony sprawiają, że komunikacja miedzy ludźmi jest błyskawiczna. Codziennie powstają nowe platformy łączące na przykład producentów żywności z konsumentami. We Francji dużą popularnością cieszą się grupowe, duże zakupy bezpośrednio u farmerów. U nas przyjmujemy za normalne, że artykuły spożywcze, za które rolnik otrzymuje przysłowiową złotówkę, kosztują w sklepie osiem złotych.

Jeżeli idzie o przejazdy z punktu A do punktu B potentatem i to bardzo kontrowersyjnym, staje się Uber. Ta platforma kontaktuje klienta z osobą dysponującą samochodem i wolnym czasem. Flightcar pozwala wynająć twój samochód w czasie urlopu lub dłuższego wyjazdu służbowego. W ten sposób nie tylko nie martwisz się kosztami parkowania, a samochód zarabia dla ciebie pieniądze. Masz w zatłoczonym mieście miejsce parkingowe i wyjeżdżasz na dwa tygodnie – możesz się nim podzielić z innymi dzięki JustPark.

Masz swoją żaglówkę, dlaczego ma stać w porcie, podziel się nią przy pomocy A Boat Time.

W XXI wieku nie liczy się już posiadanie, istotny jest dostęp do wszystkich dóbr. A ten jest coraz szerszy i coraz tańszy. Mnie bardzo interesuje dzielenie się wiedzą. Otwarty i przyjazny dla konsumenta wiedzy świat ma ogromny potencjał. Dostęp do szeroko rozumianej wiedzy kreuje postęp, a ścisła ochrona blokuje innowacyjność.

Na mniejszą skalę, oczywiście istnieją platformy, które umożliwiają ludziom wymienianie się umiejętnościami i talentami. Wiążę duże nadzieje z ideami „sharing economy” . Z upływem lat może stać się to fundamentem nowego stylu życia. Wspólna konsumpcja, myślę tu o grupowych zakupach z pominięciem kosztownych pośredników będzie zmieniała niekorzystne trendy ostatnich dekad, które zmierzały do atomizacji społeczeństw i niebezpiecznego indywidualizmu. Przynależność do jakiejś wspólnoty, poza korzyściami materialnymi da jeszcze inną satysfakcję – radość z dawania. Dzielenie się swoimi umiejętnościami i talentami nie tylko pozwala korzystać z potencjału innych członków grupy, ale też bardzo korzystnie wpływa na naszą samoocenę. Poznawanie nowych ludzi, z którymi możemy spędzić wspólnie czas, zwiedzenie wielu miejsc, dzięki wymianie mieszkań na czas urlopu, lepsze wykorzystanie dóbr, które posiadamy, ma przyszłość.

Pójście tą drogą zmusi nas do budowania kapitału zaufania, a z tym dzisiaj mamy wielki problem. To jest ogromna bariera, która będzie blokować rozwój tej obiecującej ekonomii współdzielenia się. W Polsce mamy zaufanie przede wszystkim do rodziny, ale jest to zbyt wąski krąg. Dzięki udziałowi w procesach dzielenia się, będziemy się uczyć zaufania w relacjach z obcymi ludźmi. Na początku sparzymy się nie raz, ale po pewnym czasie system wzajemnych rekomendacji na portalach społecznościowych spełni swoją rolę.

Każdy z nas posiada mnóstwo rzeczy w domu, zupełnie niepotrzebnych, które bez żalu mógłby udostępnić innym. Podobnie jest z żywnością, której tysiące ton (w skali Europy) marnuje się w naszych lodówkach.

Pojawił się jeszcze jeden problem. Sharing economy pomija pośredników, a to uderza w tradycyjny biznes. Wymienianie się mieszkaniami podkopuje interesy sieci hotelowych i ostatnio  sąd administracyjny utrzymał w Berlinie zakaz krótkoterminowego wynajmowania prywatnych mieszkań turystom, a w Madrycie taki zakaz uchylono.

Wspólne zakupy u rolnika uderzają w interesy skupu i handlu. Uber odbiera klientów korporacjom taksówkowym. Jestem głęboko przekonany, że świat stanie się lepszy bez wielu pośredników i dotrze do nas świadomość, że dostęp do wszelakich dóbr jest ważniejszy niż ich posiadanie.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy