Reklama

Ludzie

Trzy po trzy. Felieton Krzysztofa Martensa

Krzysztof Martens
Dodano: 17.04.2017
32220_martens_1
Share
Udostępnij
Kilka miesięcy temu obserwowałem w telewizji protest przeciwko ratyfikowaniu umowy CETA, w którym w Warszawie wzięło udział sześć tysięcy ludzi.
 
Co to jest CETA? – To kompleksowa umowa gospodarczo-handlowa pomiędzy Unią Europejską a Kanadą. Znosi ona bariery celne i wprowadza ułatwienia w transferze towarów usług i technologii. Dziennikarz na antenie przeprowadził rozmowę z dwoma uczestniczkami tej manifestacji. Niewiele wiedziały o szczegółach tej umowy i operowały bardzo ogólnymi sloganami o utracie miejsc pracy, zalewie kanadyjskimi towarami, niezdrową żywnością.
 
Zachwyca mnie to, że w Polsce są ludzie gotowi poświęcić swój wolny czas, energię na protest przeciwko umowie, o której nie mają zielonego pojęcia. 
 
Największe obawy wzbudza ekspansja kanadyjskiej wołowiny i wieprzowiny, a nikt nie zadaje pytania o skalę – to będzie niecałe jeden procent wszystkich kotletów i steków, które w ciągu roku zjada statystyczny Polak. 
 
Jak zwykle w przypadku takich umów niektóre branże , a nawet pojedyncze firmy zyskają , inne trochę stracą. Wielką szansą będzie otwarcie kanadyjskiego rynku zamówień publicznych wartego ponad 30 miliardów dolarów dla polskich firm.
 
W dobie rosnącej konkurencji ze strony azjatyckich tygrysów, tego typu umowy zabezpieczają interesy Unii Europejskiej na kontynencie amerykańskim.
 
Niedawno wicepremier Gowin oświadczył, że obniżenie wieku emerytalnego było błędem. To była jedna z wielu obietnic wyborczych PiS i jedyna której na pewno nie należało dotrzymać. Pojawiły się prognozy ZUS, że będzie się powiększała kwota, której zabraknie na wypłaty świadczeń – w przyszłym roku przekroczy 60 miliardów, a potem będzie coraz gorzej. Sporo mówimy o doganianiu Zachodu. Jednym z podstawowych źródeł dobrobytu jest praca.
 
Jak zamierzamy konkurować w Niemcami, gdy u nich obowiązuje 67 lat jako wiek emerytalny i już myśli się o podniesieniu go do poziomu 69 lat.
 
Fakty są nieubłagane – żyjemy dłużej, to i pracować powinniśmy dłużej lub musimy pogodzić się z głodową emeryturą. Kołdra w tym przypadku jest krótka. Rozumiem, że emeryci to potężna grupa wyborców i nikt im się nie chce narażać, ale wyobraźnia podpowiada co się stanie, gdy rosnącą grupę pobierającą świadczenia emerytalne będzie musiała utrzymywać malejąca populacja pracujących. Szczególnie, że dzisiaj bardzo wiele prac można wykonywać nawet po osiemdziesiątce siedząc w wygodnym fotelu przed komputerem. 
 
Moja babcia ze strony ojca była bardzo kulturalna panią i jedyne przekleństwo, którego używała to – nasypali piasku. Do dzisiaj nie wiem, do czego to się odnosiło, ale piasek kojarzy mi się z utrapieniem. Pustynie piaszczyste nie są przyjazne dla człowieka, choć Beduini potrafili się do nich przystosować.
 
Okazuje się, że w XXI wieku piasek jest bardzo pożądanym surowcem. Beton, to przecież piasek i żwir połączony cementem. Przybywa ludzi i miasta nieustanie rosną, a do tego potrzeba nieprawdopodobnych ilości piasku.
 
W Dubaju budynek Burdż Chalifa pochłonął ponad sto tysięcy ton piasku. Na Karaibach zorganizowano ochronę plaż przed złodziejami piasku. Polska jest jednym z liczących się na rynku dostarczycieli piasku.
 
Rodzi się pytanie, co się stanie, gdy go zabraknie. Nie istnieje technologia, która pozwoliłaby na sztuczna produkcję, a potrzeby z roku na rok rosną.
 
Piasek kształtował się przez miliony lat – nie przypuszczałem, że dożyję chwili, w której ludzkość będzie marzyć aby „nasypali piasku”. 

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy