Reklama

Ludzie

Jaka będzie przyszłość dżihadystów?! Felieton Krzysztofa Martensa

Krzysztof Martens
Dodano: 14.08.2017
34084_Martens
Share
Udostępnij
Nec Hercules contra plures – czas dla samozwańczego kalifatu zwanego państwem islamskim się kurczy. Odbicie Mosulu było dużym sukcesem wojsk irackich, choć cieszyć się nie ma z czego. Miasto jest zniszczone, zaminowane, a o odbudowie na razie nikt nie myśli. Nie wiadomo skąd wziąć na to miliardy dolarów. Stolica Daesh (arabska nazwa ISIS), Ar Rakka jest otoczona przez Kurdów i jej dni są policzone. Podobno przywódca al-Bagdadhi zginął w jednym z nalotów, co dodatkowo potęguje chaos w szeregach „wojowników Boga” .Źródła finansowanie zniknęły i znikąd nie widać pomocy. Dzisiaj pojawia się kluczowe pytanie – jaka będzie przyszłość tysięcy dżihadystów, przybyłych z zachodniej Europy, którzy powrócą do swoich krajów. To są niebezpieczni, nieźle wyszkoleni, fanatyczni i sfrustrowani terroryści. W ich przypadku nie ma mowy o jakiejkolwiek resocjalizacji. 

Obawiam się, że będziemy mieli do czynienia z Pyrrusowym zwycięstwem nad państwem islamskim. Osiągniętym dużym kosztem, które rozwiązując problemy w Iraku i Syrii, wykreuje nowe problemy w Europie.
 
Zainteresowały mnie badania prowadzone na Emory Univesity w stanie Georgia. Jenifer Mascaro analizowała, jak ojcowie rozmawiają ze swoimi dziećmi w zależności od ich płci. Próbowałem sobie przypomnieć, jak ja rozmawiałem z córką i synem. Pani Mascaro twierdzi na podstawie analizy 52 rozmów ojców z ich dziećmi, że z córkami tata częściej używa słów porównawczych – dużo, lepiej, dłużej, mocniej – co wskazuje na bardziej urozmaicone dyskusje z dziewczynkami. Z badań też wynika, że umysły tatusiów mocniej reagują na szczęśliwy wyraz twarzy dziewczynek, a u chłopców preferują poważną minę. Na pewno prowadziłem bardziej skomplikowane rozmowy z córeczką niż z synkiem, ale moim zdaniem wynikało to z tego, że Ania w pierwszej fazie dzieciństwa (do czterech lat) rozwijała się intelektualnie dużo szybciej niż Andrzej.
 
Nieco inne badania prowadził szwajcarski uniwersytet. Naukowcy z Zurychu zastanawiali się jak nasz mózg reaguje na szczodrość. Podzielam niezbyt popularny pogląd, że przyjemniej jest dawać niż brać. Uśmiech obdarowanego jest niezwykłe inspirującą nagrodą. Często sam dar jest mniej ważny od tego, że o kimś myślimy i nie jest nam obojętny. Według Toblera i Fehra istnieje związek pomiędzy altruizmem , a odczuwaniem szczęścia. Badacze mierzyli aktywność mózgu uczestników eksperymentu – zachowujących się hojnie oraz egoistów. Zabawne, że atrakcyjność, czy koszt prezentu nie miał większego znaczenia dla intensywności błogostanu u darczyńcy.
 
Dawanie poprawiało samopoczucie i budowało więzi międzyludzkie. Służyło wzajemnemu zaufaniu i pozytywną energią zarażało innych ludzi. Istnieje też druga strona medalu. Z reguły człowiek bardziej zamożny dawał jakieś dobra biedniejszemu, w ten sposób ustalając i podkreślając  hierarchię, co nie wszystkim uszczęśliwianym się podobało.
 
Empatia jest częścią inteligencji emocjonalnej. Lustrzane neurony w naszym mózgu aktywują się, gdy obserwujemy emocje, stany psychiczne innych ludzi, a nawet zwierząt.
Stawiamy się w sytuacji innej osoby i jak ona jest szczęśliwa, to u nas też pojawia się podobne wrażenie. Dla mnie empatia oznacza, że „wchodząc w skórę” cierpiącej osoby stajemy się ofiarą. Czyli – coś złego się dzieje też w moim sercu i umyśle. Współczucie jest odbiorem intelektualnym, zewnętrznym, niekoniecznie oznaczającym więź emocjonalną z osobą, której współczujemy. Wstydzę się przyznać, ale nadmierna empatia wydaje mi się czymś niezdrowym.
 
Współczucie, które bardziej cenię, pozwala mi być obiektywnym i wyznacza pewne granice mojego zaangażowania.Empatia jest współodczuwaniem nieszczęść lub kłopotów drugiej osoby. Współczucie bardziej kojarzy mi się z gotowością do niesienia pomocy.
 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy