Reklama

Ludzie

Przedwojenna fotografka trafiła na śmietnik. Dziś zachwyca świat

Alina Bosak
Dodano: 04.08.2016
28561_stefania-gurdowa-cudowne-odkrycie-z-debicy-2_Fundacja-Imago-Mundi
Share
Udostępnij

Przed wojną w Dębicy prowadziła zakład fotograficzny niezwykła artystka – Stefania Gurdowa z Czernych. Wyjątkowa i wybitna. Pozostałe po niej archiwum wyrzucono na śmietnik! Dopiero w 1997 roku odkryto zbiór płyt fotograficznych na strychu jednej z dębickich kamienic. Dziś wykonanymi przez Gurdową portretami zachwyca się cały świat. Będzie je też można zobaczyć w Galerii Nierzeczywistej w Rzeszowie.

Biografia Stefanii Gurdowej i wydobywanie jej zdjęć z zapomnienia to historia niezwykła i ciekawa. Wybitna polska fotografka związana była z Podkarpaciem przez kilkanaście lat i można stwierdzić, że to właśnie dzięki Podkarpaciu jej dorobek ocalał, chociaż nie tu się urodziła i nie tu przechowywane są dziś jej prace.

Stefania Gurdowa z Czernych przyszła na świat w Bochnii, w Wigilię roku 1888. W rodzinie nie brakowało artystycznych talentów i pasji – jej ojciec był kapelmistrzem orkiestry, a Stefania potrafiła grać na cytrze. Jednak serce skradła jej fotografia, którą interesowała się od najmłodszych lat. Pierwsze nauki pobierała u bocheńskiego fotografa – Władysława Gargula, a potem kształciła się w tym kierunku we Lwowie, gdzie trafiła za sprawą małżeństwa z Kazimierzem Gurdą. Małżeństwo nie było udane i mimo narodzin w 1917 roku córki Zofii, zakończyło się rozwodem. Właśnie po rozstaniu z mężem, Stefania Gurdowa przeniosła się wraz z dzieckiem do Dębicy i w wybudowanej wspólnie z adwokatem Hoszardem przy ul. Słowackiego kamienicy otworzyła w 1923 roku zakład fotograficzny. Działał on w tym mieście przez 14 lat, miał filie w Mielcu i Ropczycach. W czasach, kiedy kobiety dopiero musiały walczyć o swoje prawa i samodzielność, ona realizowała w pracy swoją pasję i sama zarabiała na utrzymanie. Jej zakład musiał cieszyć się dobrą sławą, skoro posiadał filie, a klientów nigdy jej nie brakowało.

Tuż przed wojną znów spakowała walizki i przeniosła się na Śląsk. Jej dwa fotograficzne zakłady przepadły w wojenne pożodze i nigdy ich już nie odzyskała. Pracowała w spółdzielni fotograficznej w Łodygowicach koło Żywca i tam zmarła w 1968 roku. Całe archiwum fotograficzne, jakie tam po niej zostało, wyrzucono na śmietnik i pewnie nikt by już dziś o Gurdowej nie pamiętał, gdyby nie  odkrycie, jakiego dokonano w 1997 roku w Dębicy.

Fot. Fundacja Imago Mundi

Małżeństwo Gorzyników, remontując kamienicę, w której kiedyś mieścił się zakład fotograficzny Gurdowej, odkryło na strychu zbiór 1200 szklanych płyt fotograficznych z portretami różnych osób, najpewniej klientów zakładu fotograficznego. Znalezisko trafiło do galerii miejskiej w Dębicy i tu przechowywane było przez całą dekadę, do czasu aż zainteresował się nim Andrzej Kramarz, pochodzący z Dębicy krakowski fotograf i założyciel Fundacji Imago Mundi. Wypożyczył on negatywy i przygotował wystawę w Krakowie. A kiedy się zakończyła oświadczył, że zbioru nie odda. Chociaż dyrektor dębickiej galerii protestował, zbiór pozostał w rękach Fundacji, ponieważ Andrzeja Kramarza poparli znalazcy negatywów z Dębicy oraz mieszkająca we Francji rodzina Stefanii Gurdowej. Ich zdaniem dzieło fotografki dzięki krakowskiej fundacji zostało przypomniane i wydobyte z ukrycia. Rzeczywiście, Fundacja sprawiła, że negatywy poddano konserwacji, a fotografie przedstawiono na wielu wystawach, które okazały się sukcesem, a nazwisko Gurdowej wreszcie trafiło do indeksów najwybitniejszych polskich fotografów.

Określenie Stefanii Gurdowej mianem artystka jest jak najbardziej uprawnione – uwiecznieni przez nią na płytach fotograficznych ludzie – to niezwykła galeria galicyjskich postaci, ale i studium charakterów. Gurdowa balansując między bielą i czernią, światłem i cieniem budowała wyraziste portrety. Jej modele nie przypominają papierowych postaci, ale ludzi, z których każdy ma w układzie ust, spojrzeniu oczu i cieniach na skroni ukrytą własną historię i opowieść. Być może równie fascynującą, jak ta która należy do ich portrecistki.  

Prace Stefanii Gurdowej będzie można podziwiać od 12 sierpnia w Galerii Nierzeczywistej przy ul. Jana Matejki 10 w Rzeszowie. Wernisaż zaplanowano na godz. 18.00. Wystawa pt. „Klisze przechowuje się” czynna będzie do 1 września. Jej kuratorem jest Andrzej K
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy