Reklama

Ludzie

Kasowski – od fotograficznej pasji po zakład w Rzeszowie

Elżbieta Lewicka
Dodano: 20.10.2017
35499_7K7A9413
Share
Udostępnij
Na ulicy Kościuszki w zakładzie fotograficznym Franciszka Kasowskiego spotykać można każdego, kto kocha dobrą fotografię. Początki kultowej dziś firmy sięgają lat 80-tych. Cztery lata wcześniej Franciszek Kasowski, potomek polskiej rodziny z Buczacza na Kresach, sprowadził się do Rzeszowa. 
 
Franciszek Kasowski codziennie od godz. 9 rano krząta się po zakładzie fotograficznym, ale bardziej dla przyjemności niż z obowiązku. Ma swoich następców, a rodzinny biznes idzie pełną parą. Jako młody chłopiec postawił sobie cel, którym było osiągniecie życiowego, zawodowego sukcesu. Spełniło się wszystko!

Rodzina Franciszka Kasowskiego pochodzi z ukraińskiego Buczacza, skąd została wysiedlona na ziemie zachodnie. Jego ojciec otrzymał pomoc finansową od kuzyna z Kanady, dzięki czemu kupił sporo ziemi, na której gospodarował z dziesięciorgiem dzieci. Ale nie było łatwo –  „kułakom” i ich rodzinom władze powojennej Polski utrudniały życie, co młody Franciszek niejednokrotnie odczuł na własnej skórze. Będąc uczniem Technikum Łączności w Gorzowie Wielkopolskim, uczęszczał na zajęcia szkolnego koła fotograficznego, które prowadził Waldemar Kućka, artysta fotografik. To on zaszczepił w młodym chłopcu pasję fotograficzną i prorokował, że jego uczeń osiągnie w tym zawodzie sukces. 
 
– Byłem typowym rzemieślnikiem, podglądałem innych fotografów, czytałem książki, patrzyłem, na czym polega retusz – jako pierwszy w Rzeszowie wprowadziłem retusz do kolorowej fotografii – wspomina Franciszek Kasowski.
 
 Jako młody człowiek pracował w Gubinie, gdzie się urodził, później w Krośnie Odrzańskim. Szukał swojego miejsca na ziemi. Do Rzeszowa przyjechał w roku 1976.
 
Początki zakładu fotograficznego Kasowski i Spółka sięgają roku 1980. Zaczynali w pokoiku 2×2 metry. Pierwszy sukces finansowy Franciszek Kasowski osiągnął w momencie pojawienia się na polskim rynku dużej ilości niemieckich i radzieckich klisz fotograficznych, które niechętnie przyjmowały do obróbki rzeszowskie zakłady fotograficzne. W zakładzie pana Franciszka bito swoiste rekordy, obrabiając dziennie nawet 1000 takich klisz. Duży ruch w interesie był także w czasach, kiedy pojawiły się tzw. jednorazowe aparaty fotograficzne.
 
Zakład fotograficzny Kasowski i Spółka mieści się w starej kamienicy, podzielonej po wojnie na malutkie mieszkania komunalne. W jednym z nich, na piętrze, w skromnym pokoiku mieszkali swatowie pana Franciszka. Tam urodził się też jego przyszły zięć. 
 
– Czy to nie cudowne, że teraz zięć znów tu bywa? – cieszy się senior Kasowski, który realizując swój podjęty w młodości plan osiągnięcia sukcesu w życiu, dzięki zaciąganym kredytom wykupił od miasta wszystkie mieszkania w starej kamienicy, powiększył powierzchnię zakładu fotograficznego, a na piętrze odrestaurował salonik z zabytkowym, mozaikowym parkietem, gdzie teraz przyjmuje gości.
 
Po niedawnym, gruntownym remoncie studio fotograficzne Kasowski i Spółka z Rzeszowa prezentuje się okazale. Główne wejście znajduje się od ul. Kościuszki – to nie tylko miejsce odbioru zdjęć, ale też spory sklep, w którym można kupić koszulki, kubki z dowolnymi nadrukami, ramki na fotografie i mnóstwo innych gadżetów. To pomieszczenie łączy się z pracownią, w której szumią maszyny do różnego rodzaju obróbki zdjęć. Tu przy komputerach i obsłudze maszyn pracują młodzi specjaliści i osoby o wieloletnim stażu w zakładzie.

O pracę w najsłynniejszym zakładzie fotograficznym Rzeszowa stara się wiele osób (obecnie jest to 150 podań). Zatrudnienie znalazły tu osoby z wyższym wykształceniem, znajomością języków obcych, informatyki i grafiki komputerowej. Wymarzoną pracę dostała na przykład pani  Ola z Ukrainy. Zna biegle cztery języki i ta umiejętność bardzo się przydaje w kontaktach z klientami.
 
Czasy się zmieniają, ale oko fotografa pozostaje najważniejsze

Technika wywoływania zdjęć się nie zmieniła. Wciąż używa się wywoływacza, odbielacza i substancji utrwalającej. Z tą jednak różnicą, że pracę człowieka w ciemni fotograficznej zastąpiły maszyny. W atelier, obok nowoczesnych aparatów fotograficznych znajdują się stare sprzęty – to już zabytki.
 
Aby zrobić satysfakcjonujące klienta zdjęcie, trzeba mu się najpierw przyjrzeć, znaleźć i wydobyć z jego twarzy to, co najlepsze. Kasowski i Spółka wykonuje sporo zdjęć portretowych malutkim dzieciom, niemowlętom. Tu specjalistami są starsze pracownice zakładu – mamy i babcie, które mają doskonałe podejście do maluchów. W zakładzie pracuje obecnie 13 osób – przed laty było ich aż 30!
 
Obecnie zakład fotograficzny Kasowski i Spółka prowadzony jest przez córkę pana Franciszka i jej męża. Oni decydują o kierunku rozwoju firmy i wprowadzaniu nowych technologii. Kasowski senior bywa w zakładzie tylko towarzysko, choć lubi spojrzeć, czy jakość realizowanych przez pracowników zamówień jest perfekcyjna. Czasami coś podpowie, zasugeruje. Agnieszka Kasowska – Nikipiło wspomina, że od dziecka spędzała czas w zakładzie fotograficznym swojego taty, więc kiedy kilka lat temu przejęła rodzinną firmę, wszystko odbyło się w naturalny sposób. Rośnie już trzecie pokolenie Kasowskich. Na razie wnuk pana Franciszka Igor jest tylko uwieczniony na jednej z toreb reklamowych, ale dziadek już widzi w nim swojego następcę.
 
Oprócz typowych zamówień, którymi są zdjęcia do różnych dokumentów, fotografie studyjne oraz retusz starych fotografii, Kasowski i Spółka wciąż poszerza ofertę produkcyjną. W sklepie, gdzie można zamówić i odebrać swoje zamówienie, klienci dosłownie otoczeni są przeróżnymi fotogadżetami. To m.in. wydruki wielkoformatowe, fotoalbumy, koszulki, misie – przytulanki, obrazy na płótnie, kalendarze, torby na zakupy ( choćby z wydrukowaną sentencją „Spraw Boże, żebym kupiła tylko to, po co przyszłam do sklepu”). 
 
Gdy wchodzi młoda kobieta po odbiór zdjęć dyplomowych, Franciszek Kasowski za ladą, niezwykle uprzejmy, uśmiechnięty, wita i oznajmia: Proszę bardzo!  Nie popsuliśmy pani urody, ma pani też u nas promocję na zdjęcia kolorowe i czarno-białe. Szczęśliwa klientka dziękuje za ratunek, bo, jak się okazało, potrzebowała zdjęcia na „już”, ponieważ te, które odebrała u innego fotografa, nie spełniły jej oczekiwań.
 
Zwyczajem zakładu od lat jest to, że każdy klient, oprócz zamawianych fotografii – otrzymuje dodatkowo płytę kompaktową ze swoimi zdjęciami. Na wszelki wypadek – mówi właściciel zakładu. 
 
Kasowski i Spółka nie szczędzą też nakładów finansowych na rozwój nowych technologii i zakup najwyższej jakości urządzeń do obróbki fotografii. Niedawno pojawiła się maszyna do produkcji zdjęć na porcelanie. 
 
Franciszek Kasowski jest też przewodniczącym komisji egzaminacyjnej na Podkarpaciu na czeladnika i mistrza fotografii. Wielu jego uczniów pracuje w zawodzie, także poza Polską, jeden z nich jest szefem operatorów Telewizji Polsat, co napawa mistrza wielką dumą. Zakład fotograficzny Kasowski i Spółka współpracuje także z rzeszowskim Zespołem Szkół Elektronicznych, gdzie otwarto nowy kierunek, a uczniowie mogą poznać nowoczesny sprzęt i technologie obróbki fotografii dzięki współpracy z najsłynniejszym zakładem fotograficznym Rzeszowa.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy