Reklama

Ludzie

Dwór w Babicy: najstarsza blogerka, milicja i chorzy psychicznie

Katarzyna Grzebyk
Dodano: 29.07.2019
40123_bigbox_1
Share
Udostępnij

Mury dworu w Babicy – pięknej posiadłości, ulokowanej na zacisznym terenie doliny Wisłoka w powiecie strzyżowskim – w ciągu 150 lat zamieszkiwało barwne grono lokatorów. Najpierw był posiadłością hrabiów, potem trafił w ręce Jarochowskich, którzy wydali na świat utalentowane rodzeństwo: Konstantego – fotografa, Marię – literatkę i dziennikarkę oraz Irenę „Kikę” Szaszkiewiczową, charyzmatyczną artystkę Piwnicy pod Baranami i najstarszą polską blogerkę. Po II wojnie światowej w dworze w Babicy ulokowano licealistów szkoły gospodarstwa wiejskiego, a następnie – Milicję Obywatelską. Od 1994 roku w dworskich murach mieści się Dom Pomocy Społecznej dla mężczyzn psychicznie chorych.

Dwór w Babicy (gmina Czudec, powiat strzyżowski) przeszedł w swej historii niejedno, ale nie podzielił losu niektórych swoich rówieśników i nie zniszczał. Ten zabytkowy budynek stojący na terenie siedziby rezydencjonalnej byłych właścicieli Prochny i Babicy, został w połowie lat. 90 XX gruntownie wyremontowany. Otoczony ogrodem i schowany w cieniu drzew obecnie jest siedzibą Domu Pomocy Społecznej, ale jego przedwojenna historia jest wciąż żywa – głównie za sprawą Ireny „Kiki”, która utrwaliła pamięć o babickiej posiadłości utrwaliła na kartach swej twórczości.

Historia dworu w Babicy

W połowie XIX wieku właściciel Babicy, hrabia Roman Sołtyk, mieszkając w położonym nad Wisłokiem starym dworku jeszcze z czasów pierwszej Rzeczypospolitej, postanowił wznieść nowy dwór (ten, w którym obecnie mieści się DPS – przyp. red.). Do 1887 roku Babica pozostawała własnością Józefy hr. Pinińskiej herbu Jastrzębiec Sołtykowej. Kolejną właścicielką została Aleksandra hr. Dunin–Borkowska, która wniosła miejscowość jako swoje wiano hrabiemu Rogerowi Wentworthowi Łubieńskiemu. Był on aktywnym przemysłowcem i podróżnikiem, założycielem „Tygodnika Rzeszowskiego”, który ukazywał się w latach 1883-1888; posłem na Sejm Krajowy Galicji V kadencji i członkiem Rady Powiatowej. Jednak we wrześniu 1886 roku sprzedał on majątek Babica i Zarzecze panu Kiselce ze Lwowa i wyjechał do Warszawy.

Następnie Babica przeszła w ręce majora austriackiego, Konstantego Gwalberta Pawła Pawlikowskiego herbu Cholewa, krewnego poetki Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Pawlikowski poślubił Karolinę Joannę Wasilewską, wdowę po właścicielu m.in. Czudca i Wyżnego. Para nie miała dzieci. „Karolina zmarła w 1890 r., natomiast Konstanty Pawlikowski zamieszkał samotnie w Babicy. Nie był dobrym zarządcą, ani gospodarzem, więc majątek stopniowo podupadał. Zmarł w Babicy w 1904 r. Rok przed śmiercią przekazał Babicę w testamencie Marii Zofii Wiktor z Czudca (mojej Matce)” – pisała na blogu „Moje pierwsze sto lat”, Irena „Kika” Szaszkiewiczowa, charyzmatyczna artystka Piwnicy pod Baranami, bohaterka komiksu Kazimierza Wiśniaka i Piotra Skrzyneckiego pt. „Szaszkiewiczowa, czyli Ksylolit w jej życiu” publikowanego na łamach „Przekroju”.

Maria Zofia Wiktor była wnuczką Karoliny Pawlikowskiej, z córki Aleksandry z pierwszego małżeństwa z Wasilewskim.

„W imieniu młodziutkiej właścicielki Babicy pieczę nad majątkiem sprawowała jej matka – Olga Wiktor z domu Wasilewska, urodzona w r. 1867. Z pierwszym mężem Józefem Wiktorem z Wojkówki miała trójkę dzieci: syna Zdzisława, córkę Marię Zofię i syna Józefa. Później, po tragicznej śmierci męża, wyszła za mąż za Witolda Uznańskiego, który podczas II wojny został zamordowany przez hitlerowców. Olga przekazała Babicę córce po jej zamążpójściu, a więc w 1913 r. Sama mieszkała wtedy w pobliskim Czudcu, a Babica popadała w ruinę” – pisze Irena Szaszkiewiczowa.

„Chimek” Joachim Jarochowski postawił Babicę na nogi

Maria Zofia Wiktor z Wiatrowic herbu Brochwicz Jarochowska i jej mąż Joachim Jarochowski z Jaroch herbu Przerowa byli właścicielami Babicy w latach od 1916 do 1944 r. Joachim Jarochowski pochodził ze znanej rodziny ziemiańskiej i był m.in. zarządcą dóbr Lubomirskich w Przeworsku. Po ślubie z Marią, przyjechał do dworu w Babicy i zajął się jego remontem (dwór był bardzo zniszczony, gdyż podczas I wojny światowej mieścił się w nim wojskowy lazaret). Po kilku miesiącach do męża dołączyła jego żona Maria z kilkumiesięczną Irenką.

„Ojciec, znakomity zarządca wielu majątków ówczesnej arystokracji zabrał się energicznie do dzieła i stopniowo postawił Babicę na nogi. Uwili nasze gniazdo rodzinne. Jedno tylko wtedy zmartwienie nie pozwalało im cieszyć się do końca: nie mogli doczekać się dzieci. Modlili się do Matki Boskiej, patronki Mamy, aż po czterech latach przyszłam na świat ja. Ojciec wystawił wtedy w naszym parku, na wysepce w jeziorku, dużą figurę Matki Boskiej, jako wyraz wdzięczności za córkę. Potem przyszli jeszcze na świat moja siostra Maja i brat Kot. Przy każdym urodzeniu dziecka Ojciec zasadził lipę w pobliżu domu. Do dziś stoi tam jeszcze tylko moja lipa” – pisała na blogu Szaszkiewiczowa.

Fot. Tadeusz Poźniak

Z trójki dzieci Jarochowskich każde było indywidualnością. Konstanty został znanym fotografem (publikował m.in. w tygodniku „Świat), Maria – aktywną komunistką, posłanką na Sejm PRL, dziennikarką i literatką, zaś artystka i blogerka Irena „Kika” w swoich licznych zapisanych wspomnieniach ocaliła pamięć o przedwojennych i wojennych losach babickiej posiadłości. Część z nich została uwieczniona w książce „Podwójne życie Szaszkiewiczowej” z 2011 r. „Ludzie we wsi nazywali nasz dom pałacem, w istocie jednak w niczym pałacu nie przypominał. Jeśli szukać porównań, przypominał raczej kamienicę lub landarę w stylu dworca kolejowego w Krakowie. Dwór w Babicy nie był więc ósmym cudem świata, ale żyło się nam w nim wygodnie” (Podwójne życie Szaszkiewiczowej, Wydawnictwo Literackie 2011, s. 48).

Nic dziwnego – dwór był duży: na parterze mieścił się salon i pokaźnych rozmiarów biblioteka, na piętrze – pięć pomieszczeń, duży pokój łazienkowy i garderoby. „Dom był tak zaprojektowany, że pozwalał mieszkańcom rozwijać ich pasje artystyczne i intelektualne. Było  nim miejsce na zasobny księgozbiór i na ulubione obrazy, a nawet na fortepian i pianolę, z której moi rodzice czuli się niebywale dumni” (tamże, s. 51).

Franciszek Kotula: dwór w Babicy urządzony wybitnie po polsku

O babickim dworze pisał także muzealnik i etnograf Franciszek Kotula, który na początku 1944 roku wspominał swoją wizytę i Jarochowskich. Oczarowany inteligencją i sposobem bycia Marii Jarochowskiej (żony Joachima), był pod wrażeniem i posiadłości i kolekcji, którą zgromadziła Maria.

„Dwór w Babicy jest także wyjątkiem. Urządzony wybitnie po polsku, z mnóstwem materii, makat, starych mebli i mebelków, różnych gracików i drobiazgów. Na ścianach stare portrety, a przede wszystkim wspaniała kolekcja najlepszych i najcenniejszych sztychów. We dworze dużo wygody, rozleniwienia, dość niedbałości i trochę nieładu, w miarę przypadkowości i w miarę niedbalstwa. Całość przemiła i pociągająca. Przytulność nadzwyczajna. Maria Jarochowska była wielką miłośniczką, znawczynią i zbieraczką sztychów. Ale obok tego we dworze było dużo wspaniałych obrazów najlepszych mistrzów polskich nowszej daty: Wyczółkowski, Stanisławski, Żmudko, Kossak itp. Polskich dworów, tych dawnych szlacheckich, mało już i coraz mniej. Oby tylko ten babicki zdołał się zachować dla potomności, jako naprawdę muzealny już zabytek” – pisał w „Diariuszu Muzealnym” Kotula.

Niestety, rzeczywistość wojenna i powojenna była okrutna dla Jarochowskich i ich dworu. Ostatnich właścicieli posiadłości wypędziła reforma rolna realizowana na podstawie dekretu PKWN z 6 września 1944 r. Maria zmarła wraz z końcem grudnia 1943 roku, jej mąż i dzieci wyjechali z Babicy na zawsze w 1944 roku. Na szczęście, Jarochowskim udało się wywieźć część wyposażenia dworu. Zabrali ze sobą, co mogli, zostawiając krowy, konie, meble, obrazy i kilka tysięcy książek. Księgozbiór pozostawili pod opieką znajomego gospodarza, ale po wojnie nie mieli okazji go odebrać. Irena Szaszkiewiczowa wspomina, że po wojnie żona gospodarza podobno wyprzedawała książki na targu w Rzeszowie…

Część mebli, na prośbę Ireny Szaszkiewiczowej, uratował od zniszczenia Franciszek Kotula.

„Pamiętam dwór w Babicy. Ileż pokoleń złożyło się na to, co tu było. Przymknął człowiek oczy, wspomniał, jak na ekranie przesunęły się niezapomniane wrażenia. A rzeczywistość? Koszmarna, potworna, zabłocone posadzki zarzucone papierami i podartymi książkami, stare meble poobijane, ponadpalane… okropne zniszczenie. Lepiej tego nie opisywać.! I taka refleksja: czy to koniecznie tak się stać musiało? To co zrobiono jest dziełem polityków, a nie ludzi z kulturą” – pisał Kotula.

Prozaiczne, powojenne dzieje babickiej posiadłości

Po wojnie w dworze w Babicy powstało Liceum Gospodarstwa Wiejskiego. Na rzecz szkoły przekazano 32 ha gruntu Jarochowskich, a w dworze zorganizowano szkołę i internat. Następnym lokatorem była tu… Milicja Obywatelska. Budynki gospodarcze przejęło Przedsiębiorstwo Tuczu Przemysłowego, a od 1953 roku Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna. W 1964 roku pałac wraz z parkiem został przekazany na internat Zasadniczej Szkoły Przyzakładowej Przedsiębiorstwa "Instal" z Czudca. Niezabezpieczony obiekt niszczał, aż do lat 90. XX wieku, gdy generalny remont zarządził w nim Urząd Wojewódzki w Rzeszowie. Od 1994 roku funkcjonuje w nim Dom Pomocy Społecznej. Jest samodzielną jednostką budżetową Powiatu Strzyżowskiego. Do DPS-u przyjmowani są mężczyźni przewlekle psychicznie chorzy, którzy na warsztatach terapii zajęciowej rozwijają się intelektualnie i artystycznie.

Cytaty pochodzą z książki Ireny Kiki Szaszkiewiczowej „Podwójne życie Szaszkiewiczowej”, Wydawnictwo Literackie 2011, oraz bloga „Moje pierwsze sto lat” tejże autorki.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy