Reklama

Ludzie

Ekonomista o “Rodzina 500+”: obniżenie VAT-u lepsze niż rozdawanie pieniędzy

Z dr Arturem Chmajem, ekonomistą, rozmawia Jaromir Kwiatkowski
Dodano: 29.03.2016
26043_Chmaj-T.-Pozniak
Share
Udostępnij
Jaromir Kwiatkowski: Od 1 kwietnia będzie można składać wnioski o wypłatę świadczeń wychowawczych w ramach programu Rodzina 500+. Sztandarowy program rządu Beaty Szydło przez jednych jest chwalony, inni go krytykują. Ale został uchwalony przez Sejm i trudno spodziewać się w nim szybkich korekt. Mimo to pokuśmy się o jego ocenę.

Dr Artur Chmaj: W Polsce mamy tak trudną sytuację demograficzną, że każda forma wsparcia rodzin jest czymś dobrym. Natomiast dobór metod tego wsparcia bywa kontrowersyjny i tak jest w przypadku programu Rodzina 500+. Nie sądzę, żeby potraktowanie wszystkich równo było dobrym i skutecznym narzędziem realizacji celów, jakie rząd chce osiągnąć. W przypadku rodzin bogatszych te 500 zł na dziecko nie będzie bodźcem do posiadania większej liczby dzieci. Podobnie w części rodzin najbiedniejszych, a także patologicznych. O odniesieniu do tej ostatniej grupy pytanie brzmi, czy te pieniądze rzeczywiście zostaną przeznaczone na dzieci. Czyli czy będzie tak, jak w reklamie projektu rządowego, że za te pieniądze będą mogły zostać sfinansowane dodatkowe lekcje języka obcego czy jakaś inna forma wydatków na dzieci. To pewnie będzie łatanie budżetów rodzin najbiedniejszych i finansowanie często wydatków innych niż te na dzieci.
 
Rzeczywiście, takie obawy się pojawiają. Ponadto wysuwane są też propozycje korekt, np. mniejsza stawka na dziecko w przypadku rodzin o wysokim progu dochodowym, objęcie tym programem np. samotnych matek z jednym dzieckiem itd.

Te rozwiązania, o których Pan mówi, tak naprawdę zmieniają charakter tego programu. Nie byłby to wtedy program prorodzinny, tylko pewna forma opieki społecznej. Rząd odpiera te propozycje argumentem, że to właśnie nie ma być opieka społeczna, tylko wsparcie rodzin.
 
Jestem za tym, żeby taki cel tego programu pozostał. Czy, Pana zdaniem, ten program, w jego obecnym kształcie, przyczyni się do zwiększenia dzietności w Polsce i okaże się programem prorozwojowym?
 
Odpowiedzieć na to pytanie będzie można dopiero za kilka lat. Po pierwsze dlatego, że potrzeba czasu na ten impuls prorozwojowy w rodzinach. Po drugie, biologia ma swoje prawa i okres prokreacji jednak chwilę trwa. Po trzecie, żeby wyłowić trend, czy faktycznie jest jakieś odbicie demograficzne w górę, potrzeba na to przynajmniej 3-4 lat. Na razie nie da się tego zrobić; to będzie tylko „wróżenie z fusów”. Proszę zapytać młodych rodziców, którzy w tej chwili utrzymują małe dzieci, jak wygląda w ich budżetach domowych koszt utrzymania takiej pociechy i w jakim stopniu 500 zł na dziecko jest w stanie ów koszt „osłodzić”. Obawiam się, że w niewielkim. Tak jak już mówiłem, rodziców bogatszych na pewno nie zachęci to do posiadania większej liczby dzieci. Program zadziała być może w przypadku części rodzin mniej zamożnych. Natomiast rodziny najbiedniejsze powinny otrzymać pomoc społeczną, a nie zasiłek prorozwojowy. Być może więc ten program jakieś skutki przyniesie, natomiast nie spodziewam się, by od razu zdynamizował on wskaźniki demograficzne.
 
Jest jeszcze jeden zasadniczy problem. W tym roku program 500+ jakoś się podobno zamknie finansowo. Ale co będzie w następnych latach? Czytałem głosy pełne obaw, czy w kolejnych latach będzie miał on zapewnione finansowanie. Czy Pan te obawy podziela?
 
Trzeba powiedzieć, że na ten moment polskiego budżetu nie stać jeszcze na tak hojną pomoc, bo 500 zł to niby niedużo, ale w skali całego społeczeństwa to idzie w ciężkie miliardy i stanowi poważne obciążenie budżetu. Mało tego, pałeczka leży po stronie rządzących, dlatego że były zapowiedzi innych kosztownych projektów prospołecznych, np. darmowe leki dla emerytów, zmiany w zasadach przechodzenia na emeryturę itd. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Jeżeli rząd pójdzie dalej w kierunku wypłacania pieniędzy z budżetu, to kryzys finansów publicznych mamy pewny. Jeżeli rząd pohamowałby się w kwestii realizacji niektórych pomysłów, które zgłaszał jeszcze w kampanii wyborczej, no to mamy szansę. Mówiąc „mamy szansę”, mam na myśli to, że optymistycznie zakładam, iż będziemy mieli nadal wysokie tempo wzrostu gospodarczego, że będą rosły wpływy z podatków itd. Natomiast może być różnie, gdyż gospodarka ma to do siebie, że jest „7 lat tłustych i 7 chudych” lub – jak kto woli – jest się „raz na wozie, raz pod wozem”. Może się więc za chwilę okazać, że będzie kłopot z wykonaniem budżetu i może zabraknąć pieniędzy na ten i inne programy. To jest zarządzanie trochę na krawędzi ryzyka, jeśli chodzi o dopięcie budżetu nie tylko w tym roku, ale także w przyszłym. Do tego jeszcze dochodzi kwestia, co się będzie działo w niedalekiej przyszłości, bo problemy budżetowe i demograficzne to nie tylko program 500+, ale także np. przyrost emerytów. Powojenny wyż demograficzny akurat wkracza w wiek emerytalny; młodych ludzi, którzy pracują, jest coraz mniej; emigracja zarobkowa kwitnie i raczej nie ma widoków na to, że ci ludzie wrócą do Polski, w związku z czym problemy, z jakimi będziemy się musieli zmierzyć w najbliższych kilku-kilkunastu latach, są poważne. Pytanie, czy Polskę będzie stać na utrzymywanie takiego programu, jest pytaniem rozsądnym. 
 
No dobrze, jeżeli zatem nie program 500+, to co?
 
Ja, i zresztą nie tylko ja, postulujemy wsparcie jakby z drugiej strony: nie rozdawać pieniędzy wszystkim po równo, ale ulżyć tym, którzy rzeczywiście wydatkują pieniądze na dzieci. Wystarczyłoby obniżyć podatki pośrednie, chociażby VAT, na artykuły stricte dziecięce: ubranka niemowlęce, kosmetyki, później ołówki, kredki, piórniki itd. Czyli to wszystko, co jest potrzebne do wychowania dziecka. Mamy wtedy pomoc skierowaną dokładnie do tych, którzy wydają pieniądze na dzieci. To odwrócenie myślenia: zamiast rozdawania pieniędzy – takie instrumenty, które spowodują, że utrzymanie i wychowanie dziecka będzie tańsze. Takie ukierunkowanie pomocy jest skuteczne: są wydatki na dzieci, są oszczędności. Może więc trzeba zmiany filozofii myślenia? Zobaczymy.  
 

 
Celem programu Rodzina 500+ jest wsparcie rodziców wychowujących dzieci poprzez wypłacanie co miesiąc – aż do uzyskania przez dziecko pełnoletności – kwoty 500 zł dla drugiego i każdego kolejnego dziecka w rodzinie. Wsparcie będzie przyznawane bez względu na wysokość dochodów rodziny czy stan cywilny rodziców. Otrzymają je także rodzice i opiekunowie samotnie wychowujący dzieci, niezależnie od kwoty świadczeń alimentacyjnych. Rodziny o niskich dochodach otrzymają wsparcie także na pierwsze i jedyne dziecko, jeśli spełnią kryterium dochodowe.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy