Reklama

Ludzie

Prof. Zbigniew Krysiak: Europa potrzebuje Roberta Schumana

Z prof. Zbigniewem Krysiakiem, prezesem Instytutu Myśli Roberta Schumana w Warszawie, rozmawia Antoni Adamski
Dodano: 11.09.2017
34361_Krysiak
Share
Udostępnij
Antoni Adamski: Czy Brexit to początek końca Unii Europejskiej?
 
Prof. Zbigniew Krysiak: Unia przechodzi ostry kryzys od roku 1992, kiedy to Traktatem z Maastricht powołano ją do życia. Dokonano wtedy zamachu na idee Roberta Schumana, najważniejszego z ojców założycieli Wspólnoty Narodów Europy, a nie jak często się mówi Unii Europejskiej. Unia Europejska to obraz superpaństwa, co nie było celem Roberta Schumana. Unia Europejska to ociężały twór biurokratyczny zajęty normowaniem szczegółów (przysłowiowej krzywizny banana), pozbawiony jakiejkolwiek ogólnej wizji rozwoju kontynentu. 
 
Europa bez wartości?
Europa, w której zabrakło wartości zawartych w „Deklaracji Schumana”, którą ogłosił 9 maja 1952 roku. Te wartości to: korzenie chrześcijańskie, wolność, solidarność, różnorodność i patriotyzm. Stanęły one u początków wspólnej Europy w niezwykle trudnych czasach. Zniszczony wojną kontynent dzielił nie tylko niedostatek, lecz także głęboka nieufność między Niemcami, które wojnę wywołały, a pozostałymi narodami kontynentu. Wtedy to – w czasie głębokiego kryzysu moralnego i braku wiary w przyszłość – z inicjatywy Schumana powstała Wspólnota Węgla i Stali. Stworzyli ją odwieczni wrogowie: Francja i Niemcy a dołączyły do niej Włochy, Holandia, Belgia i Luksemburg. Z perspektywy dziesięcioleci widać, iż nastąpił trwający do dziś okres pokoju, pojednania i współpracy narodów, które na wieki poróżniła historia. A za nimi szło budowanie dobrobytu zachodniej części kontynentu.  Można to uznać za cud. Dziś Europa także potrzebuje cudu.
 
Może tylko potrzebuje rozsądku?
 
Robert Schuman odbierany był przez wielu współczesnych jako oderwany od życia idealista, a nawet jako osoba niespełna rozumu. Pojednanie po krwawej wojnie oraz międzynarodowa współpraca byłyby niemożliwe bez ingerencji Opatrzności, bez działania Ducha Świętego. „Demokracja w Europie będzie chrześcijańska albo nie będzie jej wcale. Demokracja antychrześcijańska byłaby karykaturą zmierzającą do pogrążenia się w tyranii lub anarchii” – pisał Schuman, kreśląc niezbywalne prawa obywateli kontynentu. To wolność sumienia i wyznania, słowa i zgromadzeń, zrzeszania się. Te prawa sformułowane przez Schumana nie są obecnie popularne… a nawet w ostatnich latach ulegają stopniowemu ograniczaniu. 
 
Czy nie należy bać się dyktatu wyznaniowego? I to w czasach, gdy większość społeczeństw od religii odeszła?
 
Podam przykład Izraela, gdzie 60 procent społeczeństwa deklaruje się jako niewierząca. Całe zaś państwo opiera się na religii judaistycznej i na tradycji biblijnej. Co więcej: po 1947 r. doszło tam do wskrzeszenia języka hebrajskiego, który adoptowano do współczesnych potrzeb. To te wartości pozwoliły narodowi żydowskiemu przetrwać wieki prześladowań i odrodzić się po Holokauście. Nikt o zdrowych zmysłach dziś tych wartości nie neguje. Europa zapomniała o korzeniach, na których została zbudowana. To chrześcijaństwo, które przyswoiło sobie kulturę grecką i rzymską. Po wojnie skala niewiary była znacznie większa niż obecnie. Schuman nie próbował ludzi nawracać. Inicjował konkretne działania, na których budował fundamenty europejskiej wspólnoty. 
 
Nazwisko Schumana nie jest teraz popularne…
 
Schumana po cichu usuwa się w cień, choć nikt nie ośmielił się atakować go publicznie. Nad wejściem do gmachu UE w Brukseli  widnieje za to inne nazwisko: Arltiello Spinelli.
 
Nic mi ono nie mówi.
 
To włoski komunista, który za krytykę dyktatury Stalina został usunięty z Włoskiej Partii Komunistycznej. Internowany przez faszystów w czasie wojny na wyspie Ventotente nakreślił tam w 1941 r. swą wizję Europy. Był to obraz superpaństwa ze wspólnym rządem, armią i konstytucją, europejskiego organizmu opartego na zasadzie federacji, pozbawionej narodowych wartości i patriotyzmu.  Jego czołowym mottem jest usunięcie wartości chrześcijańskich z przestrzeni publicznej, bo to jest przeszkodą realizacji jego ideologii. O przyspieszenie takiej integracji apelował wtedy Spinelli. Od czasu podpisania Traktatu z Maastricht z 1992 r. powołującego do życia Unię Europejska koncepcja Spinellego się rozwija i jest popierana wśród liderów z Brukseli. Wspierają ją także niektórzy prominentni polscy eurodeputowani. 
 
A losy pamięci o Schumanie?
 
Kilka dekad od śmierci Schumana (1963) i wstąpienia Wielkiej Brytanii do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej (1973) jego nazwisko wspominane jest coraz rzadziej. Dochodzi do paradoksu. W marcu 1957 r. podpisane zostały Traktaty Rzymskie powołujące do życia EWG. Jednym z autorów Traktatów był właśnie Robert Schuman. W sześćdziesiąt lat później przedstawiciele państw UE zebrali się w Rzymie, aby dyskutować, w jakim kierunku ma pójść Europa. Niepokojące jest to, iż przy tej okazji nazwisko Schumana nawet nie padło! Eksponuje się za to model superpaństwa i nazwisko Spinellego. W związku ze spotkaniem rzymskim Instytut Myśli Schumana wydał specjalną „Deklarację Schumana 2017” noszącą jego nazwisko i aktualną datę. „Robert Schuman wzywa do budowy Wspólnoty Narodów Europy w Kulturze, Nauce, Gospodarce, Polityce opartej na tradycji chrześcijańskiej” – czytamy na pierwszej stronie naszej Deklaracji.
 
A przecież większość członków UE nie życzy sobie ponadnarodowego superpaństwa. O Spinellim zaś prawie nie mówi się publicznie. 
 
Za to nieoficjalnie realizuje się jego wskazania, zgodne z ideologią liberalną. Przewiduje ona umowę kontraktową między partnerami na zasadzie „jeżeli coś jest dla mnie wygodne, wchodzę w to”, przekreślając wszystkie pryncypia. A więc zasadę wolności: zarówno obywatelskiej (prawa jednostki) jak i narodowej. „Nie można stosować terminu „demokracja” do ustroju, który odmawia uznania istnienia narodu, tzn. żyjącej wspólnoty, będącej w posiadaniu własnej, autentycznej spuścizny, mającej swe dążenia i własne posłannictwo, które chce wypełniać w całkowitej wolności”- pisze Robert Schuman.  Spinelli neguje także zasadę solidarności między narodami, zastępując ją więziami korporacyjnymi. Wprowadza dyktat silnych i bogatych państw, co oznacza śmierć wspólnoty i powrót do epoki egoizmów narodowych lub nacjonalizmu. Superpaństwo to unifikacja zamiast kulturowej różnorodności, podporządkowanie superwładzy zamiast patriotyzmu: miłości ojczyzny, jej języka, kultury, tradycji i historii. A także cynizm: „Wy macie wartości, a my fundusze” – jak niedawno usłyszeli przedstawiciele Polski w Brukseli.
 
Czy taka Europa nie dąży do samounicestwienia?
 
Ależ tak, oglądamy to na własne oczy. UE wstydzi się własnych wartości, przemilczając je, zasłaniając praktykami „poprawności politycznej”. Wcielając w życie te zasady państwa europejskie przejawiają szczególnego rodzaju „wrażliwość”. Sprawcy gwałtów sylwestrowych w Kolonii przez pierwsze trzy dni pozostali anonimowi. Dziennikarka angielskiej telewizji nie relacjonowała tego, co krzyczał do kamery pokazujący zakrwawione ręce zbrodniarz, który odciął głowę brytyjskiemu żołnierzowi. A wszystko dlatego, aby ukryć przed opinią publiczną kto był sprawcą tych zbrodni i aby „nie urazić uczuć” imigrantów-islamistów. Społeczeństwa Zachodu wstydzą się pokazać, iż są „u siebie”. Stąd całkiem na serio dyskusja, czy nie obchodzić publicznie świąt Bożego Narodzenia, aby nie urazić uczuć religijnych muzułmanów. Przybysze zaś odpowiadają, całkiem trafnie diagnozując: „Europę toczy rak. Lekarstwem jest islam”. Podkreślają przy tym, że islam jest tam, gdzie są oni.
 
 
Skąd ta niemoc Europy?

 
Z wyzbycia się korzeni, wiary, przekonań. Bezbronni pierwsi chrześcijanie swą żarliwą wiarą pokonali Cesarstwo Rzymskie. Człowiek współczesny nie ma ideałów: nie odda przecież życia za hipermarkety i za masową konsumpcję. Ten, kto uciekł od Boga, boi się śmierci. Jest sam, nie oczekuje znikąd pomocy. „Bóg umarł” – ogłosił w końcu XIX stulecia Fryderyk Nietzsche. Jeżeli tak, to wraz z nim umiera również współczesny człowiek.   
 
”Jeżeli Boga nie ma, to cóż ze mnie za kapitan?”- mówi bohater „Biesów” Dostojewskiego. Jeśli nie ma Boga, to żadna hierarchia nie istnieje. W tę bezideowość wkraczają obce nam wartości – głównie islam. Czy naprawdę nie można czymś wypełnić europejskiej pustki?
 
Można. Podałem wyżej przykład Izraela. Powtarzam: nie chodzi o nawracanie nikogo na siłę. Raczej o uznanie wartości, które głosił Robert Schuman i inni ojcowie założyciele naszej wspólnoty. Tym bardziej, że toczy się obecnie jego proces beatyfikacyjny.
 
Czy Europa – po św. Benedykcie – dorobi się kolejnego patrona? Zdumiewające, iż miałby to być współczesny polityk, taki „święty w garniturze”- jak mówi się o Schumanie. Czy Europa rzeczywiście tego oczekuje?
 
Wierzę, że tak. Schuman był głęboko przekonany o swej misji społecznej. Budowę więzi międzyludzkich przedkładał nad reformy ekonomiczne, które miały następować później. Bo chrześcijańska zasada „serce do serca” ważniejsza jest od unii monetarnej. A we współczesnym superpaństwie jest odwrotnie. Następuje tu centralizacja władzy ekonomicznej, monetarnej, ideologicznej. To one wykrzywiają normy społeczne – przede wszystkim rodzinne, choć nie tylko. A stąd już blisko do poprawności politycznej.
 
W Polsce – tej socjalistycznej i tej współczesnej, kapitalistycznej –  zawsze ważniejsze były reformy ekonomiczne niż obywatel. Mam wątpliwości czy zrozumieją to coraz liczniejsze rzesze posłusznych każdej władzy karierowiczów, którzy dla siebie stworzyli własne „państwo dobrobytu”.
 
Zawsze tak było. Schuman jeździł do pracy tramwajem, podczas gdy inni funkcjonariusze publiczni nadużywali limuzyn. Popijał bułkę mlekiem, gdy jego koledzy w wytwornych restauracjach konsumowali ośmiorniczki. Schuman uruchamiał przede wszystkim projekty, które dawały ludziom pracę i służyć miały całym społeczeństwom.
 
Jak przekonać Europę do koncepcji Schumana?
 
Nasz Instytut działa od ponad roku i ma kilka oddziałów w całym kraju. Zamierzamy rozszerzyć struktury Instytutu na Słowację, Węgry i inne kraje Europy. Prowadzimy konkretne działania takie jak np. „Wigilia bez granic”. Rodziny zapraszają do swych domów na to święto studentów zagranicznych, którzy pozostają w Polsce (muzułmanów również). Jest tych studentów w naszym kraju 60 tysięcy. Jeżeli nie zbudujemy takich relacji międzyludzkich, także w Polsce powstaną getta. Trzeba czasu, aby Europa odnalazła swoją tożsamość. A stanie się to dzięki myśli Roberta Schumana.
 

 
Robert Schuman (1886-1963) – francuski polityk, z wykształcenia prawnik i ekonomista, mąż stanu, po II wojnie światowej dwukrotny premier Francji, reformatorski minister: finansów oraz spraw zagranicznych. W maju 1950 we współpracy z Jeanem Monnetem i kanclerzem Niemiec Konradem Adenauerem doprowadził do porozumienia między Francją a Niemcami w sprawie wspólnego zarządzania przemysłami: stalowym i węglowym na terenie Zagłębia Ruhry. W ten sposób powstała Europejska Wspólnota Węgla i Stali, która w 1957 r. przekształciła się w Europejską Wspólnotę Gospodarczą. W latach 1958-60 był przewodniczącym Parlamentu Europejskiego. Uznawany za jednego z ojców zjednoczonej Europy. Jeden z autorów konwencji o ochronie praw człowieka. Członek partii chadeckich; zwolennik oparcia EWG na wartościach chrześcijańskich, Od 2004 r. toczy się jego proces beatyfikacyjny w Watykanie, który zbliża się do pozytywnego końca.
 

 
Prof. nadzw. dr hab. Zbigniew Krysiak jest profesorem Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie w Zakładzie Zarządzania Ryzykiem przy Instytucie Finansów Korporacji i Inwestycji. Wykłada szereg przedmiotów – w języku angielskim i polskim – z zakresu finansów, bankowości, rynków finansowych i zarządzania ryzykiem. Profesor wizytujący na Northeastern Illinois University w Chicago. W 2011 był profesorem wizytującym na Pepperdine University w Los Angeles.  Jest ekspertem ekonomicznym w Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej oraz doradcą wiceministra finansów.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy