Reklama

Ludzie

Z tańcem i etykietą przez wieki. Tradycja dworska ciągle intryguje!

Z Maciejem Stanisławem Lubicz Rąbalskim, znawcą dworskiej etykiety i tańców, rozmawia Elżbieta Lewicka
Dodano: 19.06.2018
39846_hrabia
Share
Udostępnij
Elżbieta Lewicka: Zajmuje się Pan propagowaniem tematyki historycznej dotyczącej wielkich podróży dawnej arystokracji europejskiej i nauka tańców dworskich. To dość rzadkie i oryginalne zajęcie. Czy historia dawnych wieków to dla Pana najbardziej interesujący temat?
 
Maciej Stanisław Lubicz Rąbalski: Od dziecka mamy marzenia. Ktoś chciałby zostać strażakiem, albo lekarzem, albo księżniczką, a ja zawsze chciałem być królem. Oczyma wyobraźni widziałem cały dwór, który oczywiście mi schlebiał i całe to wspaniałe dworskie otoczenie. Od dziecka kochałem też taniec. Później, w czasie studiów historycznych zupełnie się tym nie zajmowałem, ale już jako zupełnie dorosły człowiek wróciłem do tego tematu dzięki wspaniałemu Festiwalowi Tańców Dworskich Cracovia Danza.
 
Wróćmy jeszcze do Pana marzeń o byciu królem. Miał pan swój dziecięcy dwór?
 
Moją ulubioną zabawą było budowanie zamków, ze wszystkiego. Oczywiście z piasku, z klocków drewnianych, później z klocków lego, a na podwórku animowałem zabawy w rycerzy, księżniczki i atakujące smoki, z którymi trzeba było walczyć i bronić królestwa. Oczywiście mojego królestwa! A rodzice mówili: książątko się nam urodziło.

Pochodzi Pan z Poznania?
 
Tak, ale korzenie przodków sięgają Łodzi, Warszawy i częściowo Ukrainy, gdzie mieszkali książęta von Tarasov.

Kiedy wpadł Pan na pomysł prowadzenie warsztatów tańca dworskiego?
 
Około 5 lat temu, ponieważ zauważyłem, że w Poznaniu nie ma ani jednego zespołu uprawiającego dawne tańce. Wcześniej jeździłem uczyć się tańców dworskich do Warszawy i Wrocławia. Miałem coraz lepszą wiedzę, którą zarażałem koleżanki i kolegów, tak powstał mój zespół Corona Florum. Do tej pory jest to jedyny tego typu zespół w Wielkopolsce.Mamy swój herb i wewnętrzną hierarchię. Obecna działalność Corona Florum jest  już na wpół zawodowa.

Podobno zamierza Pan napisać o tym doktorat?
 
Tak. Tematem byłyby ceremoniały dworskie, świeckie i kościelne – oczywiście w XVIII wieku, bo ten czas najbardziej mnie interesuje.
 
Dlaczego interesują Pana historie, do których zwykli ludzie nigdy nie mieli dostępu, te „wysokie progi” arystokracji?
 
Może dlatego, że to jest jak bajka, która pozwala oderwać się od szarego, normalnego życia. Możemy się przebierać w piękne stroje z epoki i zachowywać bardzo elegancko, według etykiety, która normalnie nie ma miejsca.

Co Pana najbardziej (oprócz tańca) pasjonuje w dziejach historii wieków, które Pan bada?
 
Fascynują mnie „przejścia” między epokami, te przełomy, ich historia wciąż jest odkrywana. I ludzie. Co spowodowało, że stali się wielcy i do dziś czytamy o nich nie tylko w podręcznikach historii.
 
Postać którego z władców europejskich najbardziej Pana fascynuje?
 
Z całą pewnością Ludwik XV!

Dlaczego?
 
Był niezłym bawidamkiem (śmiech). Jest też, obok Madame Pompadour, ikoną swojej epoki.
 
 
Fot. Dominik Matuła

Czy wszystkie tańce dworskie zostały skodyfikowane i opisane?
 
Tak. Już od Renesansu znajdujemy zapisy, a wchodząc w Barok mamy już system notacji pozwalający na dokładne odczytanie kroków zapisanych przez ówczesnych choreografów. Źródło tańców tkwi w XVII- wiecznej  Francji i jest kontynuowane w wieku XVIII.
 
Jest Pan pomysłodawcą i wykonawcą nie tylko takich projektów, jakie przedstawił Pan na Podkarpaciu. Organizuje Pan też zajęcia np. z etykiety dworskiej, czy weekendowe spotkania dla pracowników firm. Pomówmy o etykiecie dworskiej i jej podstawowych zasadach.

Prowadzę m.in. międzynarodowe bale historyczne, na początku których wskazuję, jak należy się zachowywać, aby zabawa była zgodna z etykietą. Na przykład mamy karneciki, które służą do wybierania dam do kolejnych tańców. Kiedy siadamy przy stole, trzeba pamiętać o równym przysunięciu krzeseł, na których zasiadają damy – wszyscy muszą zasiąść w jednym czasie i czekać na króla, bez którego nie można rozpocząć kolacji. Jest więc w tym wszystkim spory element powagi. Na przykład w styczniu tego roku mieliśmy międzynarodowy bal stanisławowski w Jabłonnej z udziałem 120 gości z całej Europy. Wszyscy byli nienagannie ubrani w stroje z końca XVIII wieku – nie było nawet ani jednej peruki ze sztucznego tworzywa. Przed otwarciem balu odbyła się też próba tańców, tak, jak to ma miejsce np. w Operze Wiedeńskiej przed balem debiutantów.

Byli prawdziwi arystokraci?
 
Tak, jeden z nich miał 7 tytułów, mieszka w trzech francuskich zamkach, a jego ojciec jest dyplomatą. Takich gości często mamy na naszych eventach.

Zapewne Pan także stara się o uczestnictwo w balach organizowanych przez europejską arystokrację – nad Loarą na przykład?
 
Na przykład! Są takie bale, o których nikomu się w Polsce nie śniło.
 
Jak się dostać na taki bal?
 
Trzeba się tym interesować, szperać w internecie wybierając odpowiednie hasła. Na słynne bale debiutantek trudno się dostać i są one bardzo drogie, ale na przykład piękne historyczne bale debiutantów są już w naszym zasięgu. 
 
Jak Polska wygląda na tym europejskim tle?
 
Jest lepiej, niż było, ale do ideału jeszcze daleko. Osobiście zauważam, że wschód Polski bawi się lepiej od zachodu, który jest bardziej „urzędowy”. Tu Sylwestry kończą się szybciej, nie wypada dużo wypić itd. Nie ma też balów w stylu wiedeńskim, gdzie rzeczywiście obowiązuje rygorystyczny dress code.

Czy w Polsce jest wielu chętnych do zabawy w królów i księżniczki?
 
Mieliśmy kiedyś zamówienie na zorganizowanie szkolenia dla jednego z banków. 30- osobowa grupa młodych bankowców nie wiedziała, co ich czeka. Musieli się przebrać, nauczyć tańców i zjeść z nami kolację. Część z nich powiedziała, że tego nie zrobi myśląc, że to będą jakieś wygłupy i bal przebierańców. Proszę mi wierzyć, że o godz. 23 nikt już nie był w stanie kontynuować wieczoru z powodu zmęczenia, jakie spowodowały nauki etykiety dworskiej, tańców i arystokratycznych zabaw.
 
Maciej Stanisław Lubicz Rąbalski z Poznania zrealizował w Państwowej Wyższej Szkoły Wschodnioeuropejskiej w Przemyślu projekt – "Kompetentny Senior Ambasadorem Społeczeństwa Wiedzy"  sfinansowany w ramach program Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego "Wsparcie Uniwersytetów Trzeciego Wieku". Uczestnicy wykładów "Grand Tour i podróże arystokracji w XVI-XIX wieku" oraz warsztatów tańca dworskiego "Z królem przez wieki” spotykali się m.in. w Birczy, Przemyślu, Brzozowie i Jarosławiu.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy