Reklama

Automoto

Ekologia przyszłością motoryzacji

Anna Olech
Dodano: 07.11.2012
38_toyota_prius
Share
Udostępnij
Ekologia coraz pewniejszym krokiem wchodzi w świat motoryzacji. Obok, bo z całą pewnością jeszcze nie zamiast, samochodów wyposażonych w tradycyjne silniki, pojawiają się hybrydy oraz pojazdy całkowicie elektryczne. Po ponad stu latach motoryzacji i milionach litrów spalonego  paliwa, okazuje się, że przyszłość motoryzacji, to właśnie pojazdy z takimi napędami. Ciche i ekologiczne.

Innowacyjne ale nie nowe


Choć samochody hybrydowe są traktowane jako synonim nowoczesności, to prawda jest trochę inna. Pierwsza taka konstrukcja została opatentowana w marcu 1909 roku przez belgijskiego konstruktora Henri Piepera. Samochody z napędem hybrydowym tworzył również Ferdynand Porsche. A dzisiejsze rozwiązania, stosowane przez największych producentów samochodów, bazują właśnie na pomysłach pionierów motoryzacji z początku XX wieku. Wydaje się więc, że motoryzacja zatoczyła koło. Po kilkudziesięciu latach motoryzacji w tradycyjnej postaci, jak twierdzą przeciwnicy samochodów z napędem elektrycznym, czyli wyposażania aut w potężne silniki benzynowe lub wysokoprężne, nadszedł czas na zmiany.
 
Na początku była Prius
 
Pierwszym koncernem, który postanowił stawić czoło wymaganiom tych, którym na sercu leży dobro naszej planety, była Toyota. W 1997 roku na rynku pojawiła się pierwsza seryjnie produkowana hybryda o nazwie Prius. – Od tego momentu sprzedano ponad milion egzemplarzy tego modelu, a obecnie dostępna jest już jej trzecia generacja – mówi Tomasz Zawalski, kierownik działu sprzedaży w salonie Toyota Dakar w Rzeszowie. – Prius w dwóch pierwszych wcieleniach bardzo dobrze sprzedawała się na rynku japońskim i amerykańskim, natomiast z trzecim Toyota mocniej wchodzi na rynek europejski. W tej hybrydzie silnik spalinowy powiązany jest z bateriami elektrycznymi, które w niektórych momentach pozwalają na jazdę wyłącznie na silniku elektrycznym. Dzięki temu zużycie paliwa sięga 3,7 litra na 100 km. Prius jest najchętniej kupowanym samochodem z napędem hybrydowym na świecie. Japoński producent, wykorzystując swoją potęgę w segmencie hybryd, wprowadził na rynek kolejny model – Auris.
 
Kolejne hybrydy

Za Toyotą poszły inne koncerny i w tej chwili większość ma w swojej ofercie hybrydy lub auta w pełni elektryczne. Chevrolet zaprezentował Volta, Lexus wprowadził na polski rynek model CT 200h, natomiast Volvo na targach w Genewie w 2011 roku pokazało pierwszą hybrydę silnika diesla i napędu elektrycznego, V60 Plug-in. Przednie koła napędzane są pięciocylindrowym silnikiem turbodiesla o mocy 215 KM, zaś tylna oś wyposażona w elektryczny silnik o mocy 70 KM, który jest zasilany baterią litowo-jonową. Kierowca może wybierać tryby jazdy. – Trzy przyciski umieszczone na konsoli centralnej pozwalają kierowcy decydować, z którego silnika chcą korzystać – wyjaśnia Jacek Nieduży, dyrektor sprzedaży i marketingu w salonie Viking Cars w Rzeszowie, autoryzowanego dealera Volvo.  – W trybie „Pure” samochód będzie wykorzystywał tylko napęd elektryczny i będzie można nim pokonać 50 km. Natomiast „Hybrid” to ekonomiczne połączenie napędu konwencjonalnego z zasilaniem elektrycznym. W tym trybie samochód zużywa 1,9 l oleju napędowego na 100 km. W opcji „Power” auto wykorzystuje maksymalną moc silnika diesla i napędu elektrycznego, dzięki czemu przyspieszenie od 0 do 100 km/h wynosi zaledwie 6,9 sekundy. Volvo Plug-in można naładować przez tradycyjne gniazdko elektryczne w domu lub na parkingu. Czas ładowania jest uzależniony od poziomu natężenia prądu, w przypadku natężenia 16A jest to trochę ponad 2 godziny – dodaje.
Z kolei pierwszą hybrydą z gwiazdą na masce był mercedes S400 BlueHybrid, który pojawił się w 2009 r. Był to pierwszy samochód osobowy z akumulatorem litowo-jonowym. Następny był SUV ML450 BlueHybrid, a w 2011 roku niemiecki producent wprowadził na rynek E300 BlueTEC Hybrid. Serce tego mercedesa to 2,2-litrowy diesel, a wspomagany 20-konnym silnikiem elektrycznym z bateriami litowo-jonowymi. Ale Mercedes najbardziej zaskoczył, tworząc całkowicie elektryczny model SLS AMG E-CELL. To typowy sportowiec, więc wyposażenie go w silniki elektryczne wydawało się czymś niemożliwym. A jednak. Cztery silniki na prąd, 533 KM i 4 sekundy do „setki” robią wrażenie. A to zaledwie 0,2 sekundy wolniej niż robi to tradycyjna wersja tego SLS-a, w którym pod maską jest 6,2-litrowy V8.

„Eko” – modnie i na czasie?

Choć hybryd jest coraz więcej i mają coraz więcej zwolenników, to jednak nie da się ukryć, że upłynie jeszcze sporo czasu zanim zastąpią samochody z tradycyjnym napędem. Owszem, koncerny tworzą pojazdy z łączonymi napędami lub w pełni elektryczne, ale dbając o środowisko, starają się raczej zmniejszać zużycie paliwa przy równoczesnym utrzymaniu mocy silników. Za cel stawiają sobie również ograniczenie poziomu szkodliwych związków emitowanych do atmosfery w spalinach. Auta hybrydowe mają niestety kilka wad. Po pierwsze konieczność wyposażania ich w dwa układy napędowe zdecydowanie podnosi ich cenę. Wyższe niż w przypadku tradycyjnych aut są również koszty utrzymania hybryd. Szczególnie nieopłacalne jest to w przypadku codziennego dojeżdżania do pracy. A do tego dochodzi jeszcze niewielki zasięg silników elektrycznych, który sięga 70-80 km oraz krótka żywotność akumulatorów. Baterie litowo-jonowe są lekkie i bardzo szybko się ładują, ale można je doładowywać około tysiąca razy, a więc przy codziennym użytkowaniu wystarczą na ok. 3 lata.

Według ekspertów przed konstruktorami jeszcze mnóstwo pracy zanim powstanie taka hybryda lub samochód całkowicie elektryczny, które będzie w stanie w pełni zastąpić tradycyjny samochód. Ale wszystko wskazuje na to, że są na dobrej drodze. I choć sceptyków nie brakuje, to z pewnością takie pojazdy są przyszłością motoryzacji.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy