Według obliczeń ekipy i ekspertów, którzy cały przejazd obserwowali i nagrywali, Maciej DOP palił gumę na odcinku ponad 4,5 km!
- To jeszcze nieoficjalny wynik - zastrzega Kuba Tujaka ze Stunt Story. - Czekamy jeszcze na pomiar geodety, który wraz z całą dokumentacją i zapisem bicia rekordu przekażemy do Wielkiej Brytanii, do biura Księgi Rekordów Guinnessa. Nagrywaliśmy przejazd jednym ciągiem, bez przerw, w podczerwieni, aby widoczna była wysoka temperatura opony. Komisja zwraca uwagę na to, aby opona cały czas miała kontakt z asfaltem i cały czas była w poślizgu. Maciej DOP z projektu Stunt Story to stunter, który połowę życia spędził na motocyklu. Dwa lata temu przesiadł się na motocykl Harley-Davidson. I na takim motocyklu bił rekord. Model to Street Rod 750, seryjny, bez żadnych przeróbek w silniku motocykla czy układzie chłodzenia. Opony również były z produkcji seryjnej, co również jest warunkiem bicia rekordu. Dzisiaj mamy wysoką temperaturę, blisko 30 st. C i to nie są dla nas odpowiednie warunki, najlepiej, gdyby było chłodno i sucho na asfalcie. Tym bardziej cieszymy się, że chociaż jest gorąco i wszystkie mechanizmy motocykla dostały w kość, udało nam się.
Maciej DOP jechał prosto ulicą Chmury, skręcił w prawo na skrzyżowaniu, co było bardzo trudnym elementem, potem skręcił w lewo, objechał rondo i wrócił tą samą drogą. Nie udało mu się dojechać z powrotem do miejsca, z którego wystartował. Ale i tak pokonał o ponad kilometr dłuższy dystans niż dotychczasowy rekordzista.