Reklama

Biznes

Jeszcze w tym roku w Boguchwale ma powstać Akademia Piłkarska Stali

Tomasz Ryzner
Dodano: 18.01.2021
52521_pilka
Share
Udostępnij
Stal Rzeszów przeznacza spore pieniądze na swoją Akademię Piłkarską, szkoli w niej tłum młodych futbolistów, ale nie zamierza na tym poprzestawać. Już w tym roku chce rozpocząć budowę ośrodka szkoleniowego, który należałby do największych i najnowocześniejszych w Europie Środkowo-Wschodniej. Plany zakładają budowę jedenastu boisk, szkoły sportowej, hali sportowej, kortów tenisowych i nie tylko. Możliwe, że cały kompleks powstanie w nieodległej od Rzeszowa Boguchwale. Jego koszt może sięgnąć kilkudziesięciu milionów złotych.
 
Odkąd firma Fibrain została głównym sponsorem klubu z Hetmańskiej, na rzecz szkolenia młodzieży popłynęły w nim więcej niż pokaźne środki. Wystarczy nadmienić, że z budżetu na jeden sezon, który oscyluje w granicach 12 milionów złotych, aż dwie trzecie przeznaczane jest na szkolenie dzieci i młodzieży. Można zaryzykować twierdzenie, że takiego podziału środków nie ma w żadnym innym klubu w kraju.
 
Rafał Kalisz, wiceprezes Firbainu i prezes Stali, marzy o sukcesach w piłce seniorskiej, nie szczędzi środków na pierwszą ekipę biało-niebieskich, która półtora roku temu awansowała do drugiej ligi. Pół roku temu wejście na zaplecze ekstraklasy okazało się za trudnym zadaniem, ale szef stalowców nie jest w gorącej wodzie kąpany i spokojnie podchodzi do tematu. Chciałby, aby drużyna zdołała się wspiąć do elity przy daleko większym udziale wychowanków. Właśnie z tą myślą, półtora roku temu Stal powołała do życia Akademię Piłkarską.
 
– Oczywiście marzą nam się duże sukcesy, ale w pierwszej kolejności chcemy wychowywać dzieci na fajnych, świadomych ludzi, a dopiero w drugiej kolejności na piłkarzy – podkreśla prezes klubu ze stolicy Podkarpacia. – W żadnym razie nie zapominamy o drużynie seniorskiej, ona będzie się rozwijać, a mogę zdradzić, że plan jest taki, abyśmy w cztery lata weszli na poziom ekstraklasy. Tylko wtedy będzie możliwe, aby najbardziej utalentowani piłkarze nie uciekali do klubów jak Legia Warszawa czy Zagłębie Lubin, które mają odpowiednie ośrodki, infrastrukturę, drużyny w elicie i są magnesem dla młodzieży.
 
Nie gorzej niż w Warszawie
 
Stal posiada coraz lepszą markę, jeśli chodzi o szkolenie najmłodszych, mówi się o niej w mediach ogólnopolskich (niedawno gościł na Hetmańskiej Roman Kołtoń ze swoim programem „Prawda Futbolu”), ale potrzebuje jeszcze czasu, aby stać się skuteczną konkurencją dla klubów z czołówki kraju.
 
– Bywa, że łatwiej nam ściągnąć utalentowanego chłopaka ze Śląska, z Mazowsza niż z Podkarpacia – mówi Michał Wlaźlik, dyrektor Stali. – A przecież trenerzy w Warszawie czy Lubinie nie szkolą lepiej od naszych. Różnica jest taka, że dziecko jest rzucane na głęboką wodę, ma rzadki kontakt z rodzicami i bywa, że nie daje sobie rady i wraca z powrotem z przetrąconą psychiką. Mamy już takie przykłady. Próbujemy potem wszystko wyprostować, przywrócić młodych, zdolnych na odpowiedni poziom, natchnąć ich wiarą w siebie, ale nie zawsze to się udaje, względnie trwa bardzo długo.
 
Osiem milionów wydaje się pokaźną sumą, taka kwota niejednokrotnie stanowi budżet drużyn pierwszoligowych, ale akademia Stali to nie dwudziestu paru graczy, a około pół tysiąca. 
 
– Mogę powiedzieć, że na sam transport przeznaczamy około miliona złotych. Dowozimy młodzież nie tylko na terenie Rzeszowa, ale też z takich miast jak Przeworsk czy Ropczyce. Do dyspozycji młodych piłkarzy zawsze jest kilka busów, w czym pomaga na przykład współpraca z Toyotą – informuje dyrektor Stali. – W klubie zatrudniona jest duża grupa trenerów, bo chodzi o to, aby każdy prowadził w czasie zajęć nie trzydziestu zawodników, ale kilkunastu. Tylko wtedy możliwa jest właściwa obserwacja i indywidualizacja treningu. Poza tym trenerzy często gęsto spotykają, mają czas, aby wymienić doświadczenia, poszerzać kreatywne myślenie.
 
– W najmłodszych grupach trener ma pod opieką tylko ośmiu zawodników – mówi nam Krzysztof Hus, wychowanek Stali, jeden z trenerów rzeszowskiego klubu. – W takiej sytuacji można zwrócić uwagę na każde dziecko, zauważyć szczegóły, detale, które pozwalają polepszyć jakoś szkolenia. 
 
Prezes Stali zwraca uwagę na relacje na linii trener – młody piłkarz. – Pamiętam, że w szkole często bałem się złych ocen, a niekiedy brały się z tego, że brakowało odwagi, aby zwyczajnie spytać nauczyciela o to, czego się nie rozumie. U nas dziecko wie, że nie ma się czego obawiać. Że w każdej chwili może zadać pytanie trenerowi, powiedzieć, że coś jest dla niego niejasne – podkreśla szef klubu.

Taniec, akrobatyka i… oddychanie
 
Odpowiednio wysoki budżet powoduje, że szlifowanie piłkarskich talentów może się odbywać na wielu płaszczyznach, z których zajęcia z piłką nie są jedynymi. 
 
– Zatrudniamy czterech trenerów przygotowania mentalnego, którzy pracują nie tylko z dziećmi, ale też z trenerami, a także z rodzicami zawodników – stwierdza Rafał Kalisz. – Piłka piłką, ale ważny jest trening uzupełniający, dlatego nasze dzieci mają zajęcia z akrobatyki, zapasów, tenisa stołowego, czy tańca towarzyskiego. To ostatnie podpatrzyliśmy, gdy gościliśmy w Dynamie Zagrzeb. Taniec poprawia koordynację, akrobatyka elastyczność, a tenis wyrabia szybkość reakcji. Planujemy też trenowanie skoków do wody, które swego czasu sam uprawiałem. One też wzbogacają charakter, osobowość. Wszędzie szukamy nowinek. Gdy nasza delegacja przebywała w słowackiej Żylinie, mogła się przyjrzeć treningom z oddychania sportowego. To też mamy zamiar wykorzystać w szkoleniu.
 
Żylina, Zagrzeb to nie jedyne miejsca, gdzie trenerzy Stali szukają inspiracji. W ostatnich kilkunastu miesiącach delegacje z Hetmańskiej przyglądały się, jak szlifowanie piłkarskich talentów odbywa się w akademiach Benfiki Lizbona, Borussia Dortmund, Unionu Berlin, Herthy Berlin.
 
– Nawiązaliśmy również współpracę z AS Romą, a w planach mamy wizyty w tak uznanych firmach jak Ajaks Amsterdam czy Manchester United – wymienia prezes Stali.
 
Boguchwała, Krasne i nie tylko 
 
Mimo pandemii Akademia Stali stara się działać pełną parą. Jest oczkiem w głowie szefów klubu, ale w tym roku klub chcę podjąć jeszcze większe wyzwanie – budowę ośrodka szkoleniowego z prawdziwego zdarzenia. 
 
– Nie chcę być posądzony o arogancję, ale po tym, jak odwiedziliśmy ośrodki w europejskich klubach uważam, że nie mamy powodów do kompleksów. Nie posiadamy na razie tak bogatej infrastruktury, ale nie szkolimy wcale gorzej. Benfica czy inne tuzy wyprzedzają nas o kilkanaście lat, ale jestem pewien, że możemy ich gonić i za jakiś czas dogonić – uśmiecha się Wlaźlik.
 
– Na razie wszystko znajduje się w fazie projektowania – zaznacza prezes Stali. – Wstępnie planujemy budowę jedenastu boisk, w tym trzech o sztucznej nawierzchni. Obok chcemy postawić szkołę, hotel, specjalistyczne gabinety. Jeśli wszystko wypali, będziemy mieć możliwości porównywalne z Legią Warszawa czy Lechem Poznań. Jakość szkolenia będzie jeszcze lepsza, a do tego łatwiej będzie utrzymać największe talenty na miejscu.
 
Działacze chętnie mówią o planach rozwoju infrastruktury, ale pytani o lokalizację ośrodka na razie niechętnie dzielą się informacjami. – Nie lubię się chwalić rzeczami, które nie są dopięte. Wolę pracować w ciszy i pokazywać dopiero efekty. Zdradzę jednak, że taka baza jest projektowana od ponad roku. Myślę, że będzie to jeden z większych ośrodków w Europie Środkowo-Wschodniej – powiedział niedawno w jednym z wywiadów Rafał Kalisz. 

Wolne 35 hektarów
 
Udało nam się jednak dowiedzieć, że Stal rozważa Boguchwałę, jako miejsce inwestycji. Atutem tej lokalizacji byłaby choćby tamtejsza strefa ekonomiczna. Potwierdza to Wiesław Kąkol, burmistrz miasta. – Odbyliśmy z szefami Stali kilka spotkań i ustaliliśmy, że mamy zbieżne cele. Mamy za sobą pierwszy etap, na który złożyła się między innymi analiza techniczna. Teraz nastąpi drugi etap, czyli przetarg na realizacje tego zadania. Może zgłosić się Fibrain, ale może też inna firma. 

Gdyby Fibrain postawił na Boguchwałę, ośrodek powstałby po wschodniej stronie miasta, nieopodal Wisłoka. – Mamy tam 35 hektarów do zagospodarowania – informuje Kąkol. – Wstępnie ustalenia zakładają, że w zamian za sprzedaż tego terenu, Stal wybudowałaby w Boguchwale kryty basen, czyli inwestycja o której od dawna myślimy. Mogliby z niego korzystać piłkarze Stali, ale też ośrodek nie byłby zamknięty dla mieszkańców naszego miasta.
 
Szefowie Stali nie przesądzają na razie sprawy (wspominają jedynie, że interesuje ich teren wielkości około 20 hektarów) – Boguchwała to jedna z opcji. Pojawił się temat Świlczy, Trzebowniska, a ostatnio mieliśmy też propozycje ze strony Krasnego – informuje nas dyrektor Stali.
 
Za jeden ar wspomnianych terenów nad Wisłokiem trzeba zapłacić 5-7 tys. zł. Wybudowanie całego kompleksu pochłonęłoby od 30 do 50 milionów złotych (połowę kwoty miałoby wziąć na siebie Ministerstwo Sportu). – W maju chcielibyśmy podpisać umowę z inwestorem. Może to będzie Fibrain, a może nie. Trzeba poczekać na rozwój wydarzeń – dodaje burmistrz Boguchwały.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy