Biznes

Stal Rzeszów. Ludzie myślą, że liczą się tylko pieniądze…

Tomasz Ryzner
Dodano: 25.04.2021
53398_kalisz
Share
Udostępnij
Ekstraklasa i europejskie puchary w Rzeszowie? Prezes Fibrainu i Stali uważa, że to nie mrzonki, ale do tego potrzeba czasu, ciężkiej pracy i cierpliwości.
O takim sponsorze marzy każdy sportowy klub. Fibrain jest uznaną, majętną firmą z branży światłowodowej. Od kilku lat hojnie łoży środki na Stal Rzeszów. Szefem klubu z Hetmańskiej 69 jest Rafał Kalisz, na co dzień prezes Fibrainu. Człowiek, który uważa, że za jego rządów drużyna biało-niebieskich dotrze do futbolowej ekstraklasy. Mało tego! W dłuższej perspektywie projekt zakłada występy stalowców w europejskich pucharach.
– Ludzie niekiedy z tego pokpiwają, mówią, że to bajki, ale trzeba mieć marzenia. Mojej rodzinie udało się odnieść sukces w biznesie, dlaczego przy mądrym zarządzaniu nie byłoby to możliwe w sporcie?! – pyta sternik Stali.
Kilka lat temu budżet sekcji piłkarskiej Stali wahał się między jednym a dwoma milionami złotych. Drużyna seniorów plątała się w środku tabeli trzeciej ligi, a wcześniej potrafiła przegrywać z takimi zespołami jak Cosmos Nowotaniec. Dziś klub znad Wisłoka może się pochwalić środkami finansowymi na poziomie dwunastu milionów, a od dwóch sezonów gra już o drugoligowe punkty (siódma lokata w tabeli).
– Cele mamy wysokie. Wierzę, że jeszcze w tym sezonie powalczymy o awans na zaplecze ekstraklasy – podkreśla prezes Stali. – Co do budżetu, to z jednej strony plasuje nas w czubie drugiej ligi, ale pamiętajmy, że dwie trzecie pieniędzy przeznaczamy na szkolenie młodzieży, rozwój akademii piłkarskiej, więc to nie jest tak, że budujemy coś na ogromnych pieniądzach. Nie jestem w gorącej wodzie kąpany, ważny jest stały rozwój klubu, budowa fundamentów, na których powstanie coś trwałego, zespół, który będzie miał swoje DNA.
Szef rzeszowskiego klubu urodził się 39 lat temu. Żartuje, że już w dzieciństwie lubił opowiadać rodzicom niestworzone historie.
– Miałem wyobraźnię, to fakt. Ale to dobrze, bo to rozwija umysł, pozwala marzyć o wyzwaniach. Jak każdy dzieciak, kopałem piłkę, w podstawówce uczyłem się w klasie sportowej. Kariery w piłce nie zrobiłem, bo byłem za słaby fizycznie, trochę za wolny. Dobrze się czułem w linii pomocy, ale z czasem odpuściłem. Brakło samozaparcia. Dużo czasu w tym okresie poświęciłem nauce tańca towarzyskiego w szkole Aksel i Gasiek. Odniosłem na tym polu sporo sukcesów, jak choćby mistrzostwo Podkarpacia – wspomina.
Po szkole średniej trafił do Akademii Ekonomicznej w Krakowie, a gdy skończył studia, wrócił do domu i rozpoczął pracę w Elmacie (pierwsza nazwa Fibrainu).
 
Fibrain. Od hurtowni elektrycznej do międzynarodowej firmy
– Zaczynaliśmy od hurtowni elektrycznej, a dziś jesteśmy międzynarodową firmą, która dostarcza produkty do około sześćdziesięciu krajów, właściwie na każdy kontynent świata – informuje prezes Fibrainu, którego firma ma siedziby między innymi w Rogoźnicy i Jasionce. – Jesteśmy na rynku od 21 lat. Zatrudniamy około tysiąc dwieście osób. Pierwszy lockdown trochę nas spowolnił, były pewne problemy z dotarciem do partnerów z Anglii czy Francji, ale z czasem wszystko wróciło do normy i ostatnio notowaliśmy wzrosty sprzedaży.
Szef rzeszowskiego klubu postawił na biznes, jednak miłość do piłki nożnej w nim nie wygasła.
– Kiedyś bardzo lubiłem AC Milan, ten z przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, czyli z Marco van Bastenem, Ruudem Gullitem i Frankiem Rijkaardem w składzie. W przeszłości na mecze chodziłem rzadko, ale teraz oglądam w telewizji zwykle trzy tygodniowo, a jest w czym wybierać. Przez lata większość lig grała tylko w weekendy, a w środy dbywały się mecze pucharowe. Dziś dosłownie codziennie można sobie wybrać coś ciekawego – mówi Rafał Kalisz, który w piłkę już nie gra, ale gdy ma więcej wolnego czasu, lubi wybrać się na stok narciarski. – Tej zimy jednak nic z tego nie wyszło. Wiadomo, z jakiego powodu.
Koronawirus sprawił, że Fibrain musiał zadbać o bezpieczeństwo swych pracowników, zastosować odpowiednie procedury, które ograniczają ryzyko zarażeń. 
– Trzeba było wprowadzić między innymi oddzielne kuchnie, przebieralnie, zamontować szyby oddzielające, testować pracowników. Zachorowań nie uniknęliśmy, ale jest ich niewiele – wyjaśnia prezes Stali.
W Rzeszowie w piłce od lat rządzą Stal i Resovia. Prezes Fibrainu nie roztrząsał sprawy zbyt długo i z miejsca zdecydował się na współpracę z klubem z Hetmańskiej. Nie chodziło o to, że od dziecka był zagorzałym fanem biało-niebieskich.
– W młodości zdarzyło mi się być na meczu stalowców, w sprawie sponsoringu decydowały zarówno kwestie preferencji barw klubowych jak i kwestie organizacyjne – podkreśla. Stal jest rozpoznawalnym klubem nie tylko w naszym regionie, na stadionie przy Hetmańskiej reklamuje się sporo firm, ale Kalisz zaznacza, że sprawy marketingowe nie miały większego znaczenia.
 – Mamy uznaną markę nie tylko w Polsce, dlatego nie potrzebujemy się reklamować dzięki klubom. Nie była to też inwestycja, bo powszechnie wiadomo, że na finansowym wspomaganiu klubów nie ma raczej szans zrobić wielkiego interesu. W sporcie to tak nie działa. W tym wypadku chodziło o społeczny projekt, o fakt, że jesteśmy stąd, że chcieliśmy zrobić coś pożytecznego dla miasta i dla tej części Polski. Dla ludzi, dla dzieci, by miały okazję oglądać widowiska na coraz wyższym poziomie, a przy okazji nabierać ochoty do trenowania piłki nożnej. Oczywiście, polepszenie wizerunku firmy też ma swoje znaczenie, a że i miasto nas mocno namawiało do tego pomysłu, postanowiliśmy w to wejść – mówi prezes Fibrainu.
Stal nie była zresztą pierwsza. Fibrain ma już na swoim koncie współpracę z Asseco Resovia, wielokrotnym mistrzem Polski w siatkówce.
– Od dawna pomagamy też tenisistom stołowym AZS-u Politechniki Rzeszowskiej, a także Łukaszowi Różańskiemu, zawodowemu bokserowi wagi ciężkiej – wylicza.
 
Kalisz od początku miał ustalony scenariusz działania na Hetmańskiej. Zakładał on pomoc seniorom, ale przy jednoczesnym zbudowaniu akademii piłkarskiej dla młodzieży z prawdziwego zdarzenia.
– Gra u nas wielu piłkarzy spoza regionu, ale często młody, zdolny, miejscowy zawodnik rusza w Polskę i potem jest już poza naszym zasięgiem. Nie zamierza opuszczać klubów z wyższych lig, które mają przy okazji akademie na wysokim poziomie. Postanowiliśmy to zmienić, zbudować ośrodek szkoleniowy dla dzieci i młodzieży. Projekt zakłada, że będzie on miał jedenaście boisk, w tym trzy ze sztuczną murawą. Do tego szkoła sportowa, hala, korty tenisowe, specjalistyczne gabinety i nie tylko – opisuje szef Stali.
 
Akademia Piłkarska za 90 mln zł w Boguchwale
Trwają zaawansowane rozmowy z gminą Boguchwała. Inwestycja miałaby się znajdować po wschodniej stronie podrzeszowskiej miejscowości, niedaleko Wisłoka. Przypuszczalny koszt – 80-90 milionów złotych.
Obecnie w Stali piłki nożnej uczy się około trzystu młodych adeptów „kopanej”. Na ich szkolenie przeznaczane jest dwie trzecie budżetu sekcji (sam transport to koszt miliona złotych rocznie).
 – Gdy pojawiłem się w Stali, klub miał kilku pracowników, teraz jest ich ponad stu, w tym nie tylko trenerzy futbolu. Nasi zwodnicy w ramach ogólnorozwojowego treningu uprawiają tenis stołowy, akrobatykę, zapasy, taniec towarzyski, mają kontakt z treningiem mentalnym. Te zajęcia oferujemy także trenerom i rodzicom, aby umieli właściwie podchodzić do swych dzieci, nie wywierali niepotrzebnej presji. Są psycholodzy, którzy zwracają uwagę na predyspozycje charakterologiczne dzieciaków, ich smykałkę do rywalizacji, integracji z grupą, odporności na stres, który towarzyszy każdemu sportowcowi – mówi prezes klubu.
Kalisz podkreśla, że Stal zamierza wychowywać nie tylko dobrych piłkarzy, ale też dobrych, inteligentnych ludzi, którzy będą sobie radzić w życiu.
 – Owszem, z czasem byłoby miło oprzeć skład na wychowankach, ale ważne, aby z naszych młodych zawodników wyrośli przy okazji świadomi ludzie – przekonuje.
Rozwijając szkolenie młodzieży, trenerzy Stali korzystają z najlepszych wzorców z Europy. Delegacje Stali gościły między innymi w akademiach Borussii Dortmund, Benfiki Lizbona czy Herthy Berlin. Klub nawiązał współpracę z AS Roma, w planach są wizyty w Manchesterze United i Ajaksie Amsterdam.
– Jeśli wszystko dobrze pójdzie, nasza akademia będzie należeć do jednych z lepszych w tej części Europy – uważa Kalisz, który liczy, że gdy dorosną wychowankowie klubu, drużyna seniorów będzie już w ekstraklasie (ostatni raz miało to miejsce w sezonie 1975/76). – Nie ma ciśnienia, ale chcemy iść do przodu. Ekstraklasa w regionie to wielki impuls dla piłki, dla młodzieży, dla kibiców. Należy im się coś więcej niż tylko druga liga. Myślę, że to prędzej czy później nastąpi.
Prezes biało-niebieskich nie wtrąca się w pracę trenerów pierwszej drużyny. Nie należy do tych szalonych prezesów, którzy w czasie meczów tracą zmysły i wrzeszczą niczym opętani. Pytany, co to znaczy dobry prezes, odpowiada bez namysłu.
 – Uczciwy, szanujący ludzi, którzy mają pasję, ale przy okazji stawiający na partnerstwo, dający możliwość rozwoju i nie uważający się za nieomylnego. Wszyscy popełniamy błędy, ja też, ale chodzi o to, aby potem spokojnie siąść i zrozumieć, co było nie tak i jak to zrobić, aby nie powtórzyć złych rzeczy. Nie jestem zwolennikiem karania, bo to bywa destrukcyjne. Lepsza jest merytoryczna rozmowa – stwierdza. I… szukanie lepszych od siebie. Ludzie myślą, że liczą się tylko pieniądze. Moim zdaniem, liczą się ludzie, ich pasja, zaangażowanie!
Share
Udostępnij

Nasi partnerzy