Reklama

Biznes

Rzeszów 2014. Debata BIZNESiSTYL.pl “Na Żywo”

Jaromir Kwiatkowski
Dodano: 15.01.2014
10234_IMG_2104
Share
Udostępnij
Jaki będzie Rzeszów w 2014 roku? Czy budżet na ten rok to budżet ambitny czy budżet stagnacji? Jakie główne inwestycje będą realizowane w tym roku? Jak usprawnić działania w ramach tzw. budżetu obywatelskiego? Jakie powinny być stosunki stolicy województwa z sąsiednimi gminami?
 
Na te i inne pytania próbowaliśmy odpowiedzieć podczas kolejnego, ósmego już spotkania z cyklu BIZNESISTYL.pl „Na Żywo” w Starym Browarze Rzeszowskim w Rynku. Naszymi gośćmi byli: Marek Ustrobiński, zastępca prezydenta Rzeszowa ds. inwestycji; Andrzej Dec (PO), przewodniczący Rady Miasta Rzeszowa, i Jerzy Cypryś, szef klubu PiS w Radzie Miasta. Dyskusja podczas spotkania była gorąca, tym bardziej, że wśród publiczności zasiadła m.in. grupa miejskich radnych.
 
– Jak co roku, potrzeb jest dużo więcej niż możliwości ich zrealizowania – przekonywał wiceprezydent Ustrobiński. Stwierdził jednak, że budżet na 2014 rok to budżet ambitny. Podkreślił, że do tej pory tak dużej kwoty przeznaczonej na inwestycje – 436 mln zł – w budżecie Rzeszowa nie było. 322 mln z tej sumy pochodzi z funduszy unijnych. 
 
– Zawsze można budżet ułożyć lepiej, ale zbyt długie dywagowanie  nad szczegółami niczego by już nie wniosło – stwierdził Andrzej Dec. Jego zdaniem, ramy budżetu zostały dobrze pomyślane i jest on budżetem na miarę możliwości. – Czy jest ambitny? Oczywiście, bo wydać czterysta kilkadziesiąt milionów w ciągu roku na inwestycje to zadanie, przed którym nasz ratusz jeszcze nie stał – stwierdził przewodniczący Rady Miasta. Jego zdaniem, wieloletnia prognoza finansowa oraz budżet są napięte, „tam się nie da już nic upchnąć”. – Żeby wykonać to, co tam zaplanowaliśmy, potrzeba dużej staranności – podkreślił przewodniczący Dec.
 
Innego zdania na temat tegorocznego budżetu był Jerzy Cypryś, który zwrócił uwagę, że ten budżet może napotkać trudności w wydatkowaniu pieniędzy na inwestycje i może się okazać, że nie wszystkie pieniądze zostaną wydane. Zarzucił budżetowi brak systemowego podejścia do wielu kwestii, np. do sportu. Stwierdził także, że dyskusji nad budżetem w Radzie Miasta praktycznie nie było. Dla szefa klubu radnych PiS budżet na 2014 rok jest „budżetem prezydenta”, a nie „budżetem Rzeszowa”. Z tym poglądem nie zgodzili się wiceprezydent Ustrobiński i przewodniczący Dec. – Są demokratyczne procedury. Większość w Radzie Miasta tak postanowiła i to jest budżet miasta Rzeszowa – przypomniał Dec. 
 
Na uwagę, że budżet musi być wynikiem kompromisu, Cypryś stwierdził, że jego klub nie widzi skłonności prezydenta Tadeusza Ferenca do takiego kompromisu. Jego zdaniem, ogromna liczba wniosków złożonych do tzw. budżetu obywatelskiego świadczy o tym, że mieszkańcy mają pewne potrzeby, których – konstruując budżet – nie zauważono. – To świadczy o tym, że te wszystkie spotkania, objazdy terenu nie dostarczyły panu prezydentowi informacji o potrzebach mieszkańców. Albo dostarczyły, ale pan prezydent się nimi nie przejął – stwierdził szef klubu radnych PiS.
 
Zdaniem Marka Ustrobińskiego, wszystkie pilne inwestycje zostały w budżecie umieszczone. – Nie pamiętam budżetu, który by zabezpieczał wszystkie potrzeby zgłoszone przez mieszkańców i radnych w jakimś mieście, w Polsce czy na świecie. Każdy budżet to jest wybór, lepszy lub gorszy, dokonywany przez większość w Radzie Miasta – przypomniał wiceprezydent.
 
Przewodniczący Rady Miasta stwierdził, że Platforma Obywatelska ma pomysły na nowe inwestycje w mieście, ale mówienie o nich jest przedwczesne, bo one się i tak nie zmieszczą w budżecie na ten rok. – Dla mnie budowa wielkiej hali widowiskowo-sportowej, kolejki nadziemnej, aquaparku to są marzenia. Marzenia, o których trzeba myśleć, bo warto marzyć, ale marzenia, które nie dadzą się szybko zrealizować. Mówmy o takich rzeczach, marzmy, planujmy, ale trzymajmy się ziemi – stwierdził Andrzej Dec.
 
Jolanta Kaźmierczak, szefowa klubu radnych PO w Radzie Miasta, uważa, że inwestycją, która mogła się zmieścić w tegorocznym budżecie, było przedłużenie ul. Okulickiego wzdłuż Zakładu Gazowniczego do strefy Dworzysko. Drugą inwestycją „na którą Rzeszów zasługuje”, jest, zdaniem Jolanty Kaźmierczak, kryte lodowisko.
 
Zbigniew Sycz, radny gminy Głogów Młp., pytał wiceprezydenta Ustrobińskiego o poziom zadłużenia miasta. Wiceprezydent stwierdził, że na dziś jest on na poziomie 35 proc. budżetu, a więc zgodnym z przepisami. Z tymi danymi nie zgodził się wiceprzewodniczący Rady Waldemar Szumny (PiS), który stwierdził, że zadłużenie planowane na ten rok wynosi 606 mln zł, a więc stanowi ono nie 35, ale 58 proc. budżetu. Przyrastają też odsetki od kredytów, które na ten rok wynoszą 52 mln. Na takie postawienie sprawy oburzył się Andrzej Dec: – To skasujmy wszystkie kredyty, bo musimy spłacać odsetki. W gospodarce rynkowej kredyty biorą wszyscy, którzy chcą się rozwijać.
 
Radna niezależna Krystyna Wróblewska mówiła o potrzebie współpracy pomiędzy Rzeszowem a sąsiednimi gminami przy realizacji dużych, wspólnych projektów z dofinansowaniem unijnym. Wiceprezydent Ustrobiński wyrazi nadzieję na dogadanie się i współdziałanie z ościennymi gminami, pomimo różnych doświadczeń przy okazji poszerzania Rzeszowa.
 
Jerzy Cypryś, opowiadając się za współpracą, stwierdził, że trzeba wrócić do reorientacji pewnych pojęć i przywrócić słowom ich wartość. – Rozwój Rzeszowa to nie jest rozszerzanie i przesuwanie znaków granicznych. Nie w „hektaryzmie”, ale w sile centrum decyzyjnego jest rozwój miasta – stwierdził szef klubu PiS.
 
– Moim zdaniem, poszerzenie miasta, z różnych powodów, powinniśmy na tym etapie zakończyć, a przeorientować nasze działania na współpracę, na jej układanie tak, żeby wszyscy mieli z tego korzyści – przekonywał Andrzej Dec.
 
Szerszą relację ze spotkania opublikujemy w najbliższym numerze magazynu VIP Biznes&Styl. 
 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy