Reklama

Biznes

Z podwórka w Pilźnie na trasy Europy

Katarzyna Grzebyk
Dodano: 25.08.2014
14261_IMG_4941
Share
Udostępnij
Był początek lat 90. ubiegłego wieku. Bracia Adam i Mariusz mieli ledwie po 20 lat i głowy pełne marzeń i pomysłów, gdy na przydomowym placu w rodzinnym Pilźnie zaczęli rozkręcać firmę transportową mając do dyspozycji jeden samochód marki Kamaz. Bez telefonów, laptopów i smartfonów, za to z młodzieńczym zapałem i wielkim sercem do pracy. Przez pierwsze lata obaj byli właścicielami, prezesami, menedżerami, kierowcami i mechanikami zarazem i pracowali tyle, ile się da. Dziś, gdy ich Grupa OMEGA Pilzno zatrudnia ok. tysiąc osób, a flota Omegi jest widoczna na drogach całej Europy, twierdzą, że efekty zdecydowanie przerosły ich najśmielsze oczekiwania i marzenia, zaś dzięki trudnym początkom i faktowi, że kiedyś sami zajmowali się wszystkim, łatwiej jest im zarządzać tak dużym biznesem. O planach na przyszłość mówić nie chcą. – Zamiast roztaczać wizje, lepiej mówić o tym, co osiągnęliśmy – zaznaczają.
 
OMEGA Pilzno wyrosła z marzeń i zainteresowań. Bracia Godawscy od zawsze interesowali się motoryzacją, toteż dla nikogo nie był dużym zaskoczeniem fakt, że interesy postanowili robić w tej właśnie branży. Dużo bardziej zadziwiała przedsiębiorczość dwóch młodych chłopaków. Podczas gdy ich rówieśnicy cieszyli się beztroską młodością, Adam i Mariusz snuli marzenia o stworzeniu wielkiej firmy i zakasywali rękawy, żeby te marzenia urzeczywistnić. Nie mieli ani odpowiedniej wiedzy, ani narzędzi, ani doświadczenia w prowadzeniu biznesu – Ukształtowała nas chyba przynależność do harcerstwa. Tam, na obozach, nauczyliśmy się umiejętności przywódczych – twierdzi Adam Godawski.
 
Właściciele sterem, żeglarzem i okrętem firmy
 
Bracia Adam i Mariusz Godawscy znają swoją firmę i jej problemy od przysłowiowej podszewki. Byli właścicielami, prezesami, menedżerami, kierowcami i mechanikami jednocześnie. – Byliśmy sobie sterem, żeglarzem, okrętem – z uśmiechem mówi Mariusz Godawski, który dziś wspólnie z bratem zarządza nowoczesną grupą zatrudniającą około tysiąc osób i skupiającą: firmę przewozową, flotę transportową (600 ciągników siodłowych i ponad 500 naczep), Podkarpacki Park Logistyczny, serwis samochodów ciężarowych VOLVO i MAN, stację wymiany opon, oddział Agencji Celno-Portowej w Gdyni oraz spółkę PP PKS Towarowy w Rzeszowie. Co ważne, żadnej ze spółek nie uważają za mniej czy bardziej ważną. Mają świadomość, że każda z nich tworzy całość – Grupę OMEGA Pilzno, jednego z najważniejszych graczy w branży transportowo-spedycyjno-logistycznej.
Duża firma jest ich ucieleśnieniem marzeń z młodości, jednak jej początki wcale nie były łatwe. Do kontaktu służyły telefaksy i telefony, ale… rozmowę należało sobie zamówić na centrali i czekać na połączenie. Czasem godzinę, czasem piętnaście minut, czasem cztery godziny. – Mimo że był ogromny problem z komunikacją i ciężko się było gdziekolwiek dodzwonić, dało się działać – uważa Mariusz Godawski. – Barier mieliśmy sporo: masa potrzebnych zezwoleń i koncesji, brak łączności i nasz brak doświadczenia, oraz świadomość, że wszystko spoczywa tylko na naszych barkach. Musieliśmy mieć wtedy w sobie dużo wytrzymałości i cierpliwości, żeby nie załamać się – dodaje Adam Godawski.
Problemem było nawet dotarcie do Rzeszowa. Ile razy bracia Adam i Mariusz dojeżdżali „prywatką” do Przybyszówki, a potem na piechotę szli na plac targowy przy ul. Szopena, wiedzą tylko oni sami. Ile razy sami zaglądali pod maski pierwszych firmowych samochodów i sami naprawiali je, ciężko policzyć. Dziś, kiedy odległość dzielącą Pilzno z Rzeszowem pokonują autostradą w kilkadziesiąt minut, a za naprawę ciężarówek odpowiedzialne są autoryzowane serwisy, wspominają tamte czasy z uśmiechem. Ale robienie biznesu na początku lat 90. ubiegłego wieku miało także swoje zalety. – Rynek był wtedy bardzo chłonny, wystarczyło mieć dobry pomysł, a rynek go przyjmował – mówi Adam Godawski.
 
Przyspieszony kurs biznesu
 
Ponieważ bracia Godawscy założyli firmę mając po 20 lat, biznesu zaczęli uczyć się szybciej niż osoby przyswajające tę wiedzę np. na studiach. Adam Godawski przyznaje, że najwięcej zyskał poprzez obserwację swoich klientów, będącymi topowymi markami europejskimi. – Dzięki kontaktom z nimi nauczyłem się zarządzania i umiejętności negocjacji.  Wiele daje też lektura fachowej prasy, książek i udział w szkoleniach – twierdzi. – Cenne jest uczenie się na błędach, wyciąganie wniosków z codziennej pracy i rozmowy z pracownikami. W przypadku Mariusza Godawskiego istotna jest jego wiedza techniczna, co ułatwia mu zarządzanie serwisami samochodowymi.
Pierwszym samochodem firmy Grupy OMEGA Pilzno był używany kamaz, potem jelcz, służące w transporcie krajowym, które następnie zostały sprzedane w celu zakupu nowszego, ale używanego volvo. Był to przełom w firmie, bo po czterech latach świadczenia usług transportowych w Polsce, w 1995 roku Omega zaczęła jeździć w transporcie międzynarodowym. Decyzja o wkroczeniu na rynek europejski okazała się niezwykle trafna i szybko zaowocowała sukcesem. Już rok później firma mogła rozszerzyć działalność i wdrożyć system spedycyjny, nawiązując cenną współpracę z T.C. Dębica, oraz rozbudować zaplecze technologiczne i powiększyć flotę. Po roku 2000 właściciele zaczęli intensywnie inwestować i wygrywać duże przetargi na transporty pomiędzy państwami Unii Europejskiej. Siedem lat później Omega wykupiła PP PKS Towarowy i otworzyła nowe oddziały w Krakowie i Zabrzu. 
W 2007 roku o Omedze zrobiło się głośniej za sprawą Adama Godawskiego, który został zakwalifikowany do ścisłego finału rankingu „Przedsiębiorca Roku” organizowanego przez Ernst&Young. Przegrał, ale w doborowym towarzystwie – zwycięzcą okazał się Dariusz Miłek, właściciel sieci sklepów CCC. W 2008 roku bracia Godawscy podjęli decyzję o kluczowej inwestycji – budowie Podkarpackiego Parku Logistycznego i otwarciu Agencji Celno-Portowej w Gdyni, co umocniło ich pozycję w branży. Dziś znajdują się w czołówce operatorów logistycznych, co potwierdzają rankingi, choćby ranking Dziennika Gazety Prawnej, który ulokował Grupę OMEGA Pilzno na szóstym miejscu wśród firm świadczących usługi logistyczne.
 
Decyzyjność zespołu gwarancją bezpieczeństwa firmy

Bracia Godawscy zaznaczają, że Omega jest tylko i wyłącznie ich pomysłem. Najbliżsi krewni, owszem, pomagali im w biznesie, będąc zatrudnionymi na różnych stanowiskach, ale o dokapitalizowaniu czy najważniejszych decyzjach biznesowych z ich strony nie było mowy. Od 23 lat obaj są właścicielami i prezesami, którzy wszystkie strategiczne decyzje związane z wizją i rozwojem podejmują wspólnie. – Oczywiście, są pewne dziedziny naszego biznesu, za które odpowiedzialny jestem ja, a za które Adam, ale zazwyczaj ostatnie słowo należy do nas obu – wyjaśnia Mariusz Godawski, do którego należy „techniczna” strona biznesu. – Nieraz wymaga to długich i „namiętnych” dyskusji oraz negocjacji. 
Czy jako braciom łatwiej jest im dojść do porozumienia? – Każdy układ ma swoje plusy i minusy, nie ma sytuacji idealnych – dodaje Adam Godawski, odpowiedzialny w Omedze za „front”, czyli kontakt i negocjacje z największymi klientami.
Bycie właścicielem i prezesem zarazem nie jest łatwym zadaniem, ale na tym etapie biznesu Adam i Mariusz Godawscy pozwalają sobie nie myśleć o firmie przez siedem dni w tygodniu 24 godziny na dobę. Pozwalają decydować pracownikom. – Przez pierwsze lata tak funkcjonowaliśmy, ale od czasu, gdy sytuacja firmy jest stabilna, dzielimy czas na obowiązki zawodowe i czas wolny dla siebie – mówi Mariusz Godawski. Adam Godawski zwraca uwagę na jeszcze jeden ważny aspekt takiego układu. – Kiedy decyzyjność i odpowiedzialność za pewne obszary w firmie nie skupiają się na jednej czy dwóch osobach, ale są rozłożone na zespół, firma ma zapewnione większe bezpieczeństwo i większe szanse na przetrwanie.
W zarządzaniu firmą właścicielom pomagają pełnomocnicy zarządu oraz dyrektorzy i prezesi poszczególnych spółek, od których wymagają podejmowania kluczowych dla tych spółek decyzji i oczekują od nich inicjatywy w działaniu. – Nie wyobrażamy sobie takiej sytuacji, że pracownicy na kierowniczych stanowiskach czekają, aż podpowiemy albo pozwolimy im coś zrobić. W takim przypadku nie potrafilibyśmy ani skutecznie zarządzać firmą ani jej rozwijać. Z bardzo prostej przyczyny – firma jest zbyt duża. Kiedyś, oczywiście, chcieliśmy sami o wszystkim decydować, ale teraz nie możemy sobie na to pozwolić – tłumaczy Adam Godawski.
Nie oznacza to, że zwykły, szeregowy pracownik nie ma szansy porozmawiać z właścicielami firmy. Drzwi do gabinetów prezesów zawsze są otwarte. Pracownik może przyjść i porozmawiać, czy dowiedzieć się, kto z zespołu może rozwiązać jego problem, albo podsunąć jakiś pomysł. 
 
Być wysoko, jeszcze wyżej
 
Czy gdyby pewnego dnia okazało się, że brakuje kierowcy, który tirem wyjechałby zrealizować zamówienie, szefowie byliby gotowi usiąść za kierownicą? – To tylko jedna ciężarówka spośród sześciuset, które obecnie posiadamy. Gdyby nie wyjechała, nie wpłynęło by to w żaden sposób na sytuację finansową firmy. Ale… nie oznacza to, że nie mamy uprawnień – zaznacza Adam Godawski. – Posiadam wszystkie aktualne badania i uprawnienia, więc w każdej chwili mogę usiąść za kierownicą i pojechać. – Raczej tylko rekreacyjnie i nie miałoby to nic wspólnego z biznesem – mówi Mariusz Godawski, a jego brat zaraz dodaje: – To nie ta skala i nie ten czas, kiedy faktycznie musieliśmy tak pracować. – Ale faktem jest, że wiedza, którą na początku nabyliśmy i jesteśmy w stanie realnie ocenić trasę, warunki i koszty, pomaga nam w prowadzeniu biznesu. 
O planach, wizjach i marzeniach na następne lata nie chcą rozmawiać. – Nigdy, w najśmielszych marzeniach nie myślałem, że biznes można rozwinąć do takiej liczby pracowników, skali sprzedaży i obszaru działalności, więc trudno mi opowiadać o swoich wizjach – uśmiecha się Adam Godawski. Co nie oznacza, że tej wizji wcale nie ma. Jego brat zaznacza, że plany na przyszłość jak najbardziej są sprecyzowane. – Wiemy, gdzie chcemy być i co chcemy osiągnąć, ale swoimi planami nie lubimy się chwalić – dodaje Mariusz Godawski. – Nie zamierzamy poprzestawać na tym, co osiągnęliśmy do tej pory. Wyniki sprzedażowe pokazują z roku na rok trend wzrostowy. Chcemy ten trend utrzymać przez kilka lat, co jest uzależnione od koniunktury na rynku, także na Podkarpaciu, bo tu nasz biznes jest ulokowany.
Podkarpacie jest dla właścicieli Grupy OMEGA Pilzno bardzo ważne, ponieważ ich firma jest zaliczana do jednego z największych przedsiębiorstw i pracodawców, jednak chcą wyjść z biznesem w inne rejony kraju. Pierwsze kroki w tym celu zostały już poczynione, bo od 2008 roku z powodzeniem funkcjonuje Oddział Agencji Celno-Portowej w Gdyni, oddziały znajdują się na Śląsku i w Rzeszowie. – Bynajmniej nie jest to przejaw braku lokalnego patriotyzmu, a wymogów rynkowych i specyfiki branży – od razu podkreśla Mariusz Godawski. – Siedziba spółki na Podkarpaciu jest na Podkarpaciu i tutaj pozostanie, ale musimy być obecni także w innych częściach kraju.

Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy