Zdaniem prof. Jadwigi Staniszkis, dziś w działaniach NSZZ "Solidarność" nie ma patosu, wielkich słów, ale jest rosnąca precyzja w walce o prawa pracownicze. Słynna socjolog przeanalizowała ewolucję "Solidarności" od 1980 r. do dziś podczas konferencji naukowej NSZZ "Solidarność" z perspektywy 35 lat, która odbyła się w poniedziałek na Politechnice Rzeszowskiej.
Konferencję – pod honorowym patronatem prezydenta RP Andrzeja Dudy – zorganizowały: Region Rzeszowski NSZZ "Solidarność", rzeszowski oddział IPN i Politechnika Rzeszowska.
Według prof. Staniszkis, w sierpniu 1980 r. najbardziej uderzające było podejmowanie przez strajkujących robotników "ryzyka dla wartości", występowanie przez silniejsze zakłady pracy w imieniu słabszych, odbudowanie poczucia ludzkiej godności i odbudowanie języka wartości. Funkcjonowanie "Solidarności" po okrągłym stole nazwała "dramatycznym", rozpatrując strajki z 1988 r. i powrót związku na polską scenę polityczną w kontekście geopolitycznego procesu kontrolowanego, negocjacyjnego upadku komunizmu. Z tej perspektywy strajki w 1988 r. jawią się jej jako "próba dokapitalizowania postaci Lecha Wałęsy", a jednocześnie sprawdzenia, czy ma on jeszcze siłę do zgaszenia protestów społecznych, kontrolowania przeprowadzanej zmiany. Jednocześnie do głosu dochodzi wtedy pokolenie robotników z innym doświadczeniem; w jego działaniach jest więcej przemocy.
– Nowa "Solidarność" jest inna niż pierwsza – stwierdziła Jadwiga Staniszkis. W tej nowej – w porównaniu z tą z lat 1980-81 – nie jest tak istotny pierwiastek moralny, ale – już od czasów Janusza Śniadka, a teraz Piotra Dudy jako przewodniczącego – widać rosnącą precyzję w walce o prawa pracownicze. Staniszkis pozytywnie ocenia profesjonalizację związku, choć zarazem podkreśla, że przydałaby się odbudowa postawy opartej o "ryzyko dla wartości", której uosobieniem była np. Anna Walentynowicz.
Konferencja odbywała się w dzień, w którym wspominamy męczeńską śmierć błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki, kapelana "Solidarności". Jego postać i związki z "Solidarnością" przypomniał prof. Wojciech Polak z UMK w Toruniu. Okoliczności śmierci ks. Jerzego uznał za sprawę do dziś czekającą na wyjaśnienie; odrzucił też oficjalną wersję porwania i zamordowania księdza. Zdaniem wicemarszałka Wojciecha Buczaka, długoletniego szefa Regionu Rzeszowskiego "Solidarności", to ks. Jerzy swoją postawą spowodował, że w stanie wojennym nie doszło do rozlewu krwi na większą skalę.
Zofia Romaszewska, działaczka PRL-owskiej opozycji, współtwórczyni Biura Interwencji KSS "KOR" i Radia Solidarność, wspominała różne epizody z czasów "solidarnościowego karnawału". Posiłkowała się przy tym wspomnieniami męża, zmarłego w ub. roku senatora w latach 1989-2011 Zbigniewa Romaszewskiego, twierdząc, że "nie ma własnych wspomnień, tylko wspólne wspomnienia z mężem".
W drugiej części blok wystąpień przygotowali pracownicy rzeszowskiego oddziału IPN. Dr Dariusz Iwaneczko mówił o znaczeniu rzeszowskiej regionalnej "Solidarności" w południowo-wschodniej Polsce, wynikającym m.in. z dominującego wpływu na struktury związku w pozostałych województwach regionu oraz z przewodzenia środowiskom wiejskim. Małgorzata Gliwa prześledziła proces powstawania NSZZ "Solidarność" na przykładzie największych zakładów woj, rzeszowskiego, a dr Mariusz Krzysztofiński mówił o stosunku duchowieństwa do NSZZ "Solidarność" w latach 1980-89. Podkreślił, że ok. 90 proc. kapłanów popierało "Solidarność", ale w dużej mierze biernie, 8 proc. było obojętnych, a tylko 2 proc. miało niechętny stosunek do związku. Uwypuklił postawę bpa Ignacego Tokarczuka, który solidarnie stał za każdym kapłanem zaangażowanym w „Solidarność".
Dziewiątka działaczy otrzymała statuetki Zasłużony dla NSZZ „Solidarność". – "Solidarność" była i jest jedna – stwierdził obecny przewodniczący Regionu Rzeszowskiego Roman Jakim, nawiązując do faktu, że przez scenę przewinęli się podczas konferencji wszyscy jego poprzednicy na funkcji szefa rzeszowskiej "Solidarności", poza nieżyjącym Antonim Kopaczewskim.