Reklama

Biznes

GOC z Rzeszowa odda wytatuowanego Recydywistę! Za milion

Alina Bosak
Dodano: 04.09.2019
47002_recydywista
Share
Udostępnij
Milion dolarów – za tyle wystawiono na ebayu motocykl stworzony pięć lat temu przez firmę Game Over Cycles z Rzeszowa. Recydywista to pierwsza na świecie maszyna pokryta wytatuowaną skórą, dzieło, które przyniosło podkarpackiej marce międzynarodową sławę, zdobywając kilkanaście nagród, a jego zdjęcie obiegło motocyklowe magazyny na całym świecie. Czy nie żal go sprzedawać? – Ktoś, kto go kupi, nie będzie trzymał w piwnicy, ale ruszy nim w drogę. Czy to nie świetna promocja? – pyta Stanisław Myszkowski, szef i założyciel Game Over Cycles, uważając, że jak za dzieło sztuki, cena nie jest wygórowana. 
 
Recydywista (The Recidivist) sporo już po świecie podróżował, ale zawsze wracał na centralne miejsce salonu Games Over Cycles przy ul. Ludwika Chmury w Rzeszowie. Klienci, którzy tu wpadali mogli podziwiać wyjątkowe dzieło warsztatu GOC i artystów z polskich salonów tatuaży. 
 
Recydywista to motocykl typu custom, powstały na bazie seryjnego modelu, w zasadzie zbudowanego od nowa. Z oryginalnego modelu Harley-Davidson Heritage zostały w nim wykorzystane tylko część ramy oraz silnik, a wszystkie pozostałe elementy konstrukcji oraz zastosowane mechanizmy są autorskimi rozwiązaniami konstruktorów z firmy Game Over Cycles. Cała konstrukcja maszyny została pokryta skórą o jasnym kolorze zbliżonym do koloru skóry ludzkiej i ozdobiona tatuażami. Znajdują się na one na kołach, baku, siedzeniu, zbiorniku oleju, tylnym błotniku, lampie oraz wielu mniejszych elementach.
 
 
Fot. Tadeusz Poźniak
 
Recydywista nie jest pierwszym motocyklem ozdobionym rysunkami, ale pierwszym, na którym zostały one wytatuowane taką są techniką jak na ludzkiej skórze. Stanisław Myszkowski w wywiadzie dla magazynu VIP Biznes&Styl opowiadał, że na pomysł wytatuowanego motocykla wpadł wiele lat temu. Wykonywał tatuaże samodzielnie zrobioną maszynką – struny od gitary, silniczek od walkmana, igła, do tego własne pomysły. – Siedząc w szkole z internatem, ma się nieograniczoną ilość czasu i brak pieniędzy, więc wymyśliłem sobie taki sposób na dorabianie, bo zawsze umiałem sobie dawać radę – opowiada. – Tatuowałem znajomych. Świetna szkoła życia. Z kolegą uczyliśmy się tatuować na prosiakach. Karmiliśmy je wiśniami z domowego wina, żeby były spokojne. Rano na podwórko wybiegało stado wytatuowane w płomienie, czachy itp. dzieła. Przez te prosiaki pomyślałem o wytatuowanej skórze na motocyklu. Przez kilkanaście lat śledziłem motocyklowe media, czekając, kiedy ktoś to zrobi. Ale jakoś nikt na to nie wpadł. 
 
Marzenie zrealizował w  firmie, którą założył w Lisich Jamach koło Lubaczowa,  a potem przeniósł do Rzeszowa.
 
Praca nad Recydywistą pochłonęła ponad 3 tysiące godzin, samo tatuowanie – 2500. Tatuaże tworzą tak spójną historię, że amerykańskie czasopismo Born To Ride poświęciło 20 stron, by ją przekazać czytelnikom. To opowieść o tradycji tatuowania się obecnej od lat w środowisku motocyklowym. Są tu elementy odwzorowujące noże, kastety i znane maszynki Cheyenne do tatuowania. Wszystkie tatuaże są spójne, w temacie kryminalnym, tylko jeden jakby nie pasuje. To karta upamiętniająca śmierć Gigera, ulubionego artysty Myszkowskiego. BO twórca Game Over Cycles zawsze podkreśla, że to właśnie sztuka i muzyka inspirują go podczas pracy nad motocyklami. – Nie jestem znawcą, ale uwielbiam Gigera i naszego Beksińskiego – przyznaje. – Dla mnie Giger to mistrz, podziwiam pewną symetrię i niepewność, które są w jego obrazach. Umarł w tym samym roku, w którym zrobiliśmy Recydywę.
 
 
Fot. Tadeusz Poźniak
 
Premiera motocykla miała miejsce we wrześniu 2014 roku w Londynie podczas London International Tattoo Convention 2014, najbardziej prestiżowego konwentu sztuki zdobienia ciała na świecie. Kosz Recydywisty powstał trzy lata później, w 2017 roku i miał swoją światową premierę w USA podczas Sturgis Motorcycle Rally, największej imprezie motocyklowej świata. Kosz jest całkowicie wytatuowany, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz, a także na oponach.
 
– Od momentu powstania Recydywisty, zdobyciu przez niego pierwszych nagród i zrobienia się wokół pojazdu medialnego szumu byliśmy pytani czy maszyna jest na sprzedaż, ale wtedy nie mieliśmy takich planów. To unikatowy motocykl, jedyny taki na świecie, więc chcieliśmy go pokazać na międzynarodowych zlotach, wstawić do konkursów konstruktorskich. Gdy powstał kosz, ponownie jeździliśmy po świecie prezentując go na największych imprezach, ale teraz dajemy możliwość zainteresowanemu klientowi zakupu tej wyjątkowej maszyny – wyjaśnia Stanisław Myszkowski, szef i założyciel Game Over Cycles.
 
Cena według niego odzwierciedla nie tylko ogrom pracy włożonej w budowę, ale przede wszystkim wartość artystyczną motocykla. 
 
– W przypadku obrazów czy innych dzieł sztuki, gdzie materiałów i pracy jest często znacznie mniej, niż w przypadku pojazdu, rzadko padają pytania o uzasadnienie ceny, gdyż obiekty te są postrzegane jako artefakty artystyczne, więc rządzące się własnymi prawami jeśli chodzi o wartość przedmiotu. My, budując motocykle GOC, również staramy się je tworzyć jak dzieła sztuki, a później tylko pokazujemy je światu i pozostawiamy do oceny, czy nimi naprawdę są. Recydywista wzbudzał zachwyt gdziekolwiek go nie zaprezentowaliśmy, od największego zlotu w Europie, przez największą imprezę na świecie, aż po konkurs zorganizowany w Millwaukee, czyli sercu marki Harley-Davidson, gdzie nagrodę wręczał nam Willie G. Davidson, wnuk jednego z założycieli firmy i legendarny projektant motocykli H-D. Maszyna dotychczas zdobyła 11 międzynarodowych nagród, w tym na największych imprezach świata, więc to może być potwierdzeniem, że nie tylko my postrzegamy ten motocykl jako dzieło sztuki – stwierdza Stanisław Myszkowski.
 
 
Fot. GOC
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy