Reklama

Biznes

Moc karotkowa to moc inspiracji

Anna Olech
Dodano: 25.07.2014
13660_Karotki_110
Share
Udostępnij
Rzeszowskie Geek Girls Carrots, czyli kobiety zafascynowane i zakochane w nowych technologiach, właśnie obchodziły urodziny. Od roku systematycznie spotykają się, by pokazać, że kobiety w branży IT są, mają dużo do powiedzenia i znaczą coraz więcej. Z tej okazji były dyskusje o kobiecym wkładzie w branżę, był też tort marchewkowy i plany na przyszłość.

Geek Girls Carrots, czyli popularnie Karotki, to międzynarodowa społeczność kobiet, która za swoją misję przyjęła promowanie pozytywnych wzorców kobiet odnoszących sukcesy w branży IT. W Rzeszowie spotkania kartkowe zainicjowały przed rokiem Olga Golonka, Magdalena Dziwisz i Dagmara Goś. W czwartek, 24 lipca, rzeszowskie karotki świętowały rok działalności.
 
Wyjątkowy rok. Bo okazuje się, że w branży IT, kobiet nie brakuje. I nie tylko są, ale mają sporo do powiedzenia i przede wszystkim odnoszą sukcesy. A spotkania Karotek mają to uświadomić otoczeniu i równocześnie utwierdzić kobiety w tym, że nowoczesne technologie są dla nich. Siłą tej inicjatywy jest to, że uczestniczki wspierają się, pobudzają do działania, wspierają, pomagają.
 
 
– Chcemy, byście pomogły rozwijać tę inicjatywę w Rzeszowie, by pojawiały się nowe horyzonty, nowe inspiracje. Tu łączą się zupełnie różne światy i to jest właśnie piękne – mówiła na początku spotkania Olga Golonka. 

Jak to zrobić, żeby zarobić

Pierwszą prelegentką była Kamila Sidor, współtwórczyni i CEO społeczności Geek Girls Carrots, finalistka V konkursu Bizneswomen roku 2013 organizowanego przez Sukces Pisany Szminką, która znalazła się na liście 25 młodych liderów przyszłości wytypowanych przez Teraz Polska. Opowiedziała swoją romantyczną historię związaną z biznesem IT, która może być swoistym poradnikiem dla tych, którzy chcą zarabiać w tej branży.
 
– Mój chłopak pewnego dnia stwierdził, że nie chce już pracować jako programista, będzie robił aplikacje, ale… ja muszę go utrzymywać zanim zacznie na nich zarabiać – wspominała Kamila. – Zrobił więc aplikację turystyczną „Wyspa Wolin”. Spodobała się, znalazła się nawet w Top 50 najlepszych aplikacji w Polsce. Super, ale zarobiliśmy… 50 zł. Okazuje się, że niektóre rynki są za małe i nie dają dużych pieniędzy. 
 
 
Dopiero aplikacja zrobiona na rynek amerykański okazała się sukcesem finansowym. Według Kamili ci, którzy chcą robić aplikacje mobilne, powinni ignorować rynek polski, ponieważ rynek amerykański jest sto razy większy.  – Lepiej być małą rybką w oceanie, niż wielką w kałuży – podsumowała. 
 
Współtwórczyni Geek Girls Carrots radziła również, na podstawie własnych doświadczeń, by niczego nie udawać, być autentycznym w tym, co się robi, nie mieć kompleksów, nieustannie robić PR, gdy nie ma się pieniędzy na promocję. Podkreślała również, że szybkie działanie często może decydować o sukcesie. – Ważny jest czas, dlatego niekiedy trzeba spieszyć się z prezentacją produktu, choć może być niedopracowany. Czasem trzeba robić „quick & dirty”, czyli szybko i niedokładnie, bo tak naprawdę ważne jest nie opakowanie, a produkt. I to my jesteśmy najlepszą twarzą naszego produktu, nie osoby z zewnątrz – tłumaczyła Kamila. 
 
Sztuka do śniadania
 
Swoją przygodę z branżą IT opowiedziała również Zuzanna Stańska, historyk sztuki i właścicielka firmy Moiseum, która od 2012 roku zajmuje się tworzeniem rozwiązań związanych z nowymi technologiami i nowoczesnym podejściem do publiczności w muzeach i instytucjach kultury. Zuzanna jest autorką aplikacji DailyArt. – Studiowałam na dwóch kierunkach, stosunki międzynarodowe, bo to miały być studia z przyszłością, i historię sztuki, bo to lubiłam, ale tak naprawdę to nie wiedziałam, co robić – mówiła. 
 
 
W końcu znalazła pracę we włoskim Musei Capitolini, gdzie kopiowała dane do bazy danych. Jej opiekun chciał wprowadzić do muzeum nowe rozwiązanie – technologię zbliżeniową, która ułatwiałaby dostęp do informacji o dziełach tam zgromadzonych. Tak ją to zainteresowało, że postanowiła napisać pracę licencjacką, choć dla środowiska związanego ze sztuką to, o czym chciała pisać, było całkowitą abstrakcją. 
 
Pomysł na to, czym chciałaby się zajmować, pojawił się, gdy Zuzanna poznała Kamilę Sidor. Wpadła na pomysł tworzenia aplikacji mobilnych, które będą mogły wykorzystywać muzea. W ten sposób powstała np. aplikacja dla Muzeum Historii Żydów Polskich, pokazująca historyczne miejsca w Warszawie. – A ostatnie pieniądze jakie miałam wydałam na projekt, który w rzeczywistości miał być testem – mówiła Zuzanna.
 
– Uznałam, że ludzie w Polsce mają kompleks związany ze sztuką, że się jej boją, bo jej nie znają, a nie znają, bo nikt ich jej nie uczy. To był pretekst, by zrobić Dailyart, czyli aplikację, dzięki której codziennie otrzymuje się zdjęcie jednego dzieła sztuki z ciekawym opisem, np. koncepcją dlaczego Van Gogh obciął sobie ucho. Można ją przeczytać w tramwaju albo przy śniadaniu. Aplikacja jest banalnie prosta, a broni się treścią.
 
Dziś Zuza Stańska prowadzi bloga, firmę, spotkania skupiające osoby kochające sztukę i nowe technologie, współpracuje z Muzeum Warszawy, Muzeum Miasta Łodzi, Muzeum Wojska Białystok, Państwowym Muzeum Etnograficznym w Warszawie i Instytutem Kultury Miejskiej. Jest przykładem jak połączyć dwa zupełnie różne światy, które tylko pozornie są odległe.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy