Reklama

Biznes

Zero lotów z Wielkiej Brytanii do odwołania. Kto wyląduje dziś w Jasionce?

Alina Bosak
Dodano: 21.12.2020
52367_lotnisko
Share
Udostępnij
– Jeszcze wczoraj wieczorem można było kupić bilet na dzisiejszy lot z Londynu do Rzeszowa. Dziś jest to już niemożliwe – mówi pisarka Magda Louis, której córka w ostatniej chwili kupiła nowy bilet na poniedziałek. Jej chłopak już nie zdążył. W nocy rozpoczął się szaleńczy pościg za biletami po ogłoszeniu, że Polska w ślad za innymi państwami zawiesza połączenia samolotowe z Wyspami. Powód? Nowa odmiana koronawirusa wykryta przez Brytyjczyków rozprzestrzenia się bardzo szybko. Lotów nie będzie do odwołania.
 
Dziś wieczorem o godz. 21.20 na lotnisku Rzeszów-Jasionka wyląduje wypełniony do ostatniego miejsca samolot z londyńskiego lotniska Stansted. Pół godziny później wzbije się w drogę powrotną. Kto zdobył bilety na te połączenia jest szczęściarzem. Kiedy następny lot z Wielkiej Brytanii i do Wielkiej Brytanii – nie wiadomo. Irlandzki przewoźnik Rynair, który jako jedyny zapewnia takie połączenia, wstrzymał je odwołania. Tak samo, jak wszystkie linie lotnicze zmuszone do tego nagłą decyzją rządu. Ta zapadła w nocy z niedzieli na poniedziałek, chociaż rzecznik rządu Piotr Müller zapowiadał wcześniej w rozmowie z PAP, że rządowy zespół zarządzania kryzysowego sprawą nowej odmiany koronawirusa w Wielkiej Brytanii zajmie się w poniedziałek ok. godz. 10. 
 
Tuż przed północą Müller poinformował na Twitterze: „Ze względów bezpieczeństwa loty z Wielkiej Brytanii do Polski zostaną zawieszone od północy z poniedziałku na wtorek. Decyzja związana jest z pojawieniem się nowej odmiany koronawirusa.”
 
Tysiące osób, które planowały przyjazd do Polski na święta, rzuciły się do komputerów, by zdobyć bilet na poniedziałkowy lot.  
 
– Jestem szczęśliwa, że moja córka jest wśród ostatnich pasażerów, którzy w poniedziałek docierają do Polski. Jej chłopak już biletu nie kupił – mówi Magda Louis. – Oboje mieli przylecieć w środę. Ale wraz z informacjami o nowej odmianie koronawirusa w Wielkiej Brytanii uważnie obserwowaliśmy sytuację i w niedzielę wieczorem córka kupiła dodatkowy bilet na lot z Londynu do Krakowa. Właśnie tym samolotem dotarła w poniedziałek rano do Polski. Zakupu dokonała jeszcze przed obwieszczeniem rzecznika rządu. Wtedy jeszcze były dostępne bilety na wieczorne połączenie do Międzynarodowego Portu Lotniczego Rzeszów-Jasionka. Rano już jej chłopak Aleks biletu do Polski nie zdobył. Wykupione zostały wszystkie możliwe połączenia.
 
W ciągu dnia jednak dodatkowe loty do Polski dokładał WizzAir, przybywało komercyjnych połączeń ze strefy 4 objętej najbardziej restrykcyjnymi zakazami podróży. Ceny biletów przekraczały zaś 500 funtów. Ulegając jednak lockdownowej gorączce ludzie byli gotowi zapłacić każdą cenę za podróż do Polski. Rozpoczęła się też gwałtowna debata, czy zawieszenia lotów nie ogłoszono zbyt późno. Już 14 grudnia brytyjski minister zdrowia poinformował o wykryciu na Wyspach nowego wariantu wirusa SARS-CoV-2. Oświadczył, że rozprzestrzenia się on szybciej niż znana już odmiana, nie stwierdzono jednak, by przebiegała ostrzej, czy była odporna na opracowaną szczepionkę. Jednak międzynarodowa społeczność za nową postacią COVID-19, mówiąc delikatnie, nie tęskni. I wobec rozwoju sytuacji w Wielkiej Brytanii, już po kilku dniach zdecydowano się na obostrzenia dotyczące przekraczania granic. Holandia zamknęła swoje lotniska dla samolotów z Wysp już w niedzielę o 6.00 rano, wiele innych krajów europejskich zrobiło to o północy z niedzieli na poniedziałek. Polski rząd zdecydował, by stało się to dobę później, po północy z poniedziałku na wtorek.
 
Wątpliwości budzi skuteczność tak wprowadzonych ograniczeń. Jak policzył dziennikarz Jakub Krupa, w poniedziałek do Polski zaplanowano 49 lotów. Jeśli na pokładzie każdego będzie co najmniej 200 osób, to w sumie do kraju dotrze i tak 100 tysięcy osób, wśród których mogą być również zarażone nowym wariantem koronawirusa. Jakub Krupa śledził jednocześnie doniesienia kolejnych przewoźników. LOT zapowiedział wysłanie  do Londynu większego samolotu, WizzAir wprowadzał dodatkowe loty. Ceny biletów szybowały do 520 funtów. 
 
Z drugiej strony nie pojawiły się żaden informacje o dodatkowych zabezpieczeniach na lotniskach czy obowiązkowych testach dla osób przylatujących z Wielkiej Brytanii. Przed południem Główny Inspektor Sanitarny umieścił w sieci informacje na temat dobrowolnego poddawania się testom takich podróżnych: „W związku z zaobserwowaną mutacją wirusa SARS-CoV-2 wszystkie osoby przybywające do Polski, w szczególności z Wielkiej Brytanii, mogą wykonać bezpłatnie test. Prosimy o kontakt z infolinią inspekcji sanitarnej pod numerem telefonu +48 22 25 00 115. Konsultanci pokierują zainteresowane osoby do właściwej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, która wystawi zlecenie testu w punktach drive – thru”.
 
– Jestem jedynie spokojna o tyle, że Marysia, pracując dla londyńskiej telewizji, regularnie poddaje się testom. Dziś przywozimy ją z lotniska prosto do domu, a jutro będziemy się starać o jak najszybsze wykonanie testów – mówi Magda Louis. O tym, kiedy córka będzie miała możliwość powrotu do Anglii na razie nie myśli. W ramach brytyjskiej tarczy antykryzysowej rząd wypłaca jej 80 proc. pensji. Dodatkowe zlecenia może realizować z Polski. Zabrała ze sobą sprzęt niezbędny do nagrań w domu i pracy zdalnej. Pracowała tak już w Londynie. W Rzeszowie zatem również może. 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy