Reklama

Biznes

Poręba, Ożóg i Łukacijewska w europarlamencie

Jaromir Kwiatkowski
Dodano: 26.05.2014
12598_parlament_1
Share
Udostępnij
Według danych PKW z 91 proc. obwodów, PiS zdobyło na Podkarpaciu najwyższe poparcie w kraju (na partię Jarosława Kaczyńskiego głosował prawie co drugi wyborca). Ten wynik, w zestawieniu z niezłą frekwencją w porównaniu ze średnią krajową, powoduje, że po południu niemal pewny wydawał się trzeci mandat dla naszego regionu. Tak więc oprócz dotychczasowych europosłów: Tomasza Poręby (PiS) i Elżbiety Łukacijewskiej (PO), trzeci mandat dla Podkarpacia, a drugi dla PiS zdobyłby poseł Stanisław Ożóg.

Ożóg, który zdobył ponad 36 rys. głosów, gdy z nim rozmawialiśmy przed godz. 14, stwierdził, że według jego informacji mandat dla niego jest pewny „w 95 proc.”. – Jestem pokorny i czekam na oficjalne potwierdzenie – podkreślił polityk. 
 
Poseł PS uważa, że osiągnął świetny wynik wyborczy, tym bardziej, że – jak przyznał – te wybory były nieco inne niż samorządowe czy parlamentarne i centrala partii nastawiła się głównie na to, by wspierać swoimi możliwościami finansowymi i medialnymi głównie „jedynki” w poszczególnych okręgach (poseł Ożóg był „trójką”). Podkreślił, że prowadził kampanię głównie za swoje pieniądze i przy pomocy przyjaciół. – Byłem świadomy, że tak będzie – podkreśla Ożóg. I dodaje: – Już od listopada mówiłem publicznie, że widzę możliwość zdobycia przez PiS dwóch mandatów na Podkarpaciu. Zakładałem, że aby tak się stało, trzeba zdobyć dodatkowo 25-27 tys. głosów. Swoim wynikiem – ponad 36 rys. głosów – wykonałem ten plan z nawiązką, przy ograniczonych środkach na media i billboardy. 
 
Zapytany o prawie 50 proc. głosów, które padły na PiS na Podkarpaciu, Ożóg odpowiada: – Przyznam, że nastawiałem się na wynik powyżej 45 proc. W samym PiS-ie zdarzały się głosy, że to nierealne, ale nie pomyliłem się.
 
Gdyby mandat dla Ożoga się potwierdził, jego miejsce w Sejmie zająłby Antoni Błądek ze Stalowej Woli.
 
Bezapelacyjnym indywidualnym zwycięzcą wyborów jest PiS-owska „jedynka” – dotychczasowy europoseł Tomasz Poręba, który zdobył ponad 113 tys. głosów. Poproszony o komentarz, mówi: – Świetny wynik PiS dla mnie osobiście jest zachętą do dalszej, ciężkiej pracy dla Podkarpacia. Będę kontynuował walkę o S19 i Strategię Karpacką.
 
Europoseł dodaje, że bardzo liczy na zwycięstwo PiS-u w całym kraju: – Dałoby to nam przewagę psychologiczną przed wyborami samorządowymi i parlamentarnymi, osłabiłoby bowiem postrzeganie PiS-u jako partii naznaczonej kilkoma porażkami. Tego zwycięstwa bardzo nam potrzeba.
 
Jedyny mandat dla PO przypadnie dotychczasowej europosłance i liderce listy, Elżbiecie Łukacijewskiej, która zdobyła prawie 42 tys. głosów i wygrała rywalizację w obrębie listy inną mocną kandydatką Platformy – posłanką Krystyną Skowrońską (jedynie ponad 11,5 tys. głosów). Przy czy dla niej stawka w wyborach była o wiele wyższa niż w przypadku Skowrońskiej, dla której porażka oznacza dalsze piastowanie mandatu posła w Sejmie krajowym. Porażka Łukacijewskiej oznaczałaby jej zsunięcie się w polityczny niebyt. – Czuję osobistą satysfakcję z piątego zwycięstwa wyborczego, tym bardziej, że mieszkając w małej miejscowości i będąc z PO, łatwo nie jest – powiedziała nam europosłanka. Przyznała, że regionalne struktury PO powinny dokonać solidnej analizy przebiegu kampanii, bo – jak stwierdziła – „wyniki powinny być lepsze”. – W kampanii od wielu ludzi słyszałam: „pani – tak, PO – nie”. Nad tym trzeba się zastanowić – mówi Łukacijewska.
 
Przegrani liderzy
 
Słabe wyniki osiągnęły „jedynki” Twojego Ruchu Europy Plus – Marta Niewczas (niespełna 5 tys. głosów) i Polski Razem – Kazimierz Jaworski (niewiele ponad 6 tys.). Zwłaszcza ten drugi wynik jest niespodzianką, bo Jaworski, cieszący się w poprzednich wyborach poparciem Kościoła, osiągał  w nich bardzo dobre wyniki (m.in. w 2011 r. w wyborach do Senatu pokonał prezydenta Rzeszowa Tadeusza Ferenca). Zaszkodziła mu jednak zapewne druga już w tej kadencji zmiana politycznych barw (najpierw z PiS do Solidarnej Polski, a w tym roku z SP do Polski Razem). Obie partie –TR-EP i Polska Razem – jednak do europarlamentu nie wejdą. Podobnie jak Solidarna Polska, której „jedynka” na Podkarpaciu, poseł Mieczysław Golba, uzyskał 11,6 tys. głosów.
 
Nie zdobędą mandatów minister Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL) – ponad 12 tys. głosów i poseł Tomasz Kamiński (SLD) – ponad 10 tys. głosów, mimo że te partie weszły do europarlamentu. Najlepszy wynik spośród liderów list mniejszych partii uzyskał Waldemar Zarębski z Kongresu Nowej Prawicy – prawie 14,8 tys. głosów. Jednak i to nie wystarczyło, by zdobyć mandat na Podkarpaciu, choć partia do europarlamentu weszła. Według danych z 91 proc. obwodów, wybory na Podkarpaciu zdecydowanie wygrał PiS, zdobywając 49,3 proc. głosów. PO zdobyła niespełna 18,5 proc.  Najwyższe poparcie partia Jarosława Kaczyńskiego zyskała w powiecie kolbuszowskim, najniższe – w Tarnobrzegu. Właśnie w tym mieście PO zdobyła najwyższe poparcie. Najniższe – w powiecie ropczycko-sędziszowskim.
 
PKW zapowiedziała konferencję prasową, na której poda kolejne wyniki, na godz. 18.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy