Reklama

Biznes

Nie wykluczam, że za jakiś czas będą dymisje w rządzie

Z dr. Pawłem Kucą, politologiem z Uniwersytetu Rzeszowskiego, rozmawia Jaromir Kwiatkowski
Dodano: 27.06.2014
13336_Kuca_1
Share
Udostępnij
Rząd otrzymał w Sejmie wotum zaufania po tzw. aferze taśmowej. Niespodzianki nie było.
 
Jest jasne, że jeżeli premier wystąpił o wotum zaufania, to musiał mieć pewność, że zostanie mu ono udzielone. Po drugie, manewr był sprytny, ale do przewidzenia. Przy takiej sprawie wniosek o wotum zaufania wydaje się dość naturalnym krokiem. Po trzecie, przynajmniej część opozycji wydawała się zaskoczona takim obrotem sprawy. 
 
 Rząd odzyskał spokój, ale czy wiarygodność? Na tych taśmach są jednak rzeczy skandaliczne i widać, że erozja obozu władzy następuje.
 
Te nagrania pochodzą z podsłuchów zrobionych nielegalnie, to po pierwsze. Po drugie, uważam, że każdą z tych taśm należy rozpatrywać oddzielnie. Łączenie tego wszystkiego w jeden wątek robi taki misz-masz. Dla mnie największą wagę ma rozmowa Sienkiewicz-Belka, bo z jej kontekstu jasno wynika, że rozważano, jakie mechanizmy można zastosować, by opozycja nie wygrała wyborów, jeżeli będzie miała duże poparcie. Samo to, że prezes NBP angażuje się w takie rozmowy, podrywa wizerunek tej instytucji. Jeżeli uznamy, że tego typu rozmowy są w porządku, to następny szef NBP i następny minister mogą to uznać za standard i pójść o krok dalej. Ale to trzeba powiedzieć otwarcie.
 
Jest też pytanie, czy to co mówił minister Sikorski, nie skomplikuje nam stosunków z USA.
 
Na podstawie treści niektórych taśm stwierdzam, że nie widzę interesu publicznego w ich publikacji.

Premier Tusk mógł dość łatwo wyjść z tej afery, dymisjonując od razu ministra Sienkiewicza. Zatrzymał go, a w świat poszedł przekaz „Polacy, nic się nie stało”. Akcent przeniesiono na to, kto nagrywał i w jakim celu. Jest to kwestia ważna, ale wtórna wobec tego, co było treścią przynajmniej niektórych rozmów oraz że ministrowie tak łatwo dali się nagrać, co z kolei rodzi pytanie o osłonę kontrwywiadowczą ich spotkań.
 
Premier, jak rozumiem, uznał, że nie będzie działał pod dyktando nielegalnych podsłuchów. Druga kwestia: nie wykluczam, że za jakiś czas dymisje w rządzie będą. Zwłaszcza, że minister Sienkiewicz powiedział publicznie, iż wyjaśnienie tej sprawy będzie jego ostatnim zadaniem. Ale jest jeszcze inny problem: jeżeli nie będzie żadnych konsekwencji personalnych, to to będzie kolejny dowód na to, że w państwie polskim właściwie nikt za nic nie opowiada.
 
To, że – jak słyszymy – jest kilkaset godzin nielegalnych podsłuchów czołowych polityków w tym kraju, powinno powodować konsekwencje personalne. Jeżeli przyjmiemy, że za tą całą sprawą stoją pracownicy restauracji, o których jest mowa w mediach, to należy przyjąć, że wywiady obcych państw to wszystko już dawno wiedzą. Ostatnia kwestia: czy tego typu rozmowy muszą się odbywać w restauracjach? Słyszę, że miały one charakter prywatny. Skoro tak, to jestem ciekaw, dlaczego za prywatne rozmowy czołowych polityków mają płacić podatnicy. To jest niby drobiazg, ale jakoś mało się o nim mówi i pisze. Podejrzewam, że tego typu obiadów jest w Polsce mnóstwo i traktuje się to jako coś naturalnego.

Może ta kwestia to drobiazg, ale istotny. Pokazuje bowiem, że ludzie władzy czują się właścicielami tego państwa. Zapytam na koniec: czy będą wcześniejsze wybory parlamentarne? 
 
Na dziś nie zależy na tym nikomu. Platforma liczy na to, że z biegiem czasu ludzie zapomną o tych taśmach. PiS pewnie liczy, że to się będzie ciągnęło, Platforma będzie się powoli dezorganizować, a oni będą na tym zyskiwać. To, że PiS nie chce wcześniejszych wyborów i że to co robi, to czysty teatr, widać choćby po tym, że stawia nierealne warunki w sprawie konstruktywnego wotum nieufności.
 
SLD pewnie widzi się jako potencjalny koalicjant Platformy po wyborach, a jednocześnie liczy na to, że centrolewicowy elektorat odpłynie z PO do nich. Ruch Palikota przy obecnych sondażach musi się martwić, czy w ogóle wejdzie do Sejmu. PSL jest koalicjantem i po co ma zamieniać to, co pewne, na to, co potencjalne i niepewne. Mówienie o wcześniejszych wyborach to czysta retoryka, za którą nie idą realne działania.
 
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy