Reklama

Biznes

Opozycja odbiła prezydium sejmiku. Sławomir Miklicz przewodniczącym

Jaromir Kwiatkowski
Dodano: 28.06.2014
13338_5270_Wojciech_Buczak
Share
Udostępnij
Podczas dwóch piątkowych sesji nadzwyczajnych podkarpackiego sejmiku po raz drugi nie udało się uzupełnić składu zarządu województwa. Opozycji PO-SLD-PSL udało się natomiast przejąć władzę w prezydium sejmiku. Nowym przewodniczącym został szef klubu PO, Sławomir Miklicz. Choć głosowania były tajne, to wszystko wskazuje na to, że zadecydowała o tym postawa odwołanego byłego wicemarszałka Jana Burka, który głosował razem z dotychczasową opozycją. Wygrała ona wszystkie głosowania – większość stosunkiem głosów 17:16. 

Pierwsze głosowanie dotyczyło zwolnienia Jana Burka z pełnionych obowiązków (przypomnijmy, że stało się to po tym, jak okazało się, że jego zięć, wicedyrektor Filharmonii Podkarpackiej, jest współwłaścicielem firmy realizującej projekty finansowane m.in. z dotacji przyznawanych przez Urząd Marszałkowski). Opozycja PO-SLD-PSL plus niezrzeszony Mirosław Karapyta, wygrała je 18:15, co oznacza, że za Burkiem – oprócz niego samego – głosował jeszcze jeden radny koalicji PiS-Prawica Rzeczypospolitej. To rozstrzygnięcie oznacza, że Burek – choć nie jest już wicemarszałkiem – będzie pełnił swoje obowiązki do czasu wyboru nowego wicemarszałka. 
 
Podczas sesji Burek rozdał dziennikarzom kopie pisma do przewodniczącego rady Regionalnej PiS Marka Kuchcińskiego, w którym oświadczył, że działalność zastępcy dyrektora Filharmonii Podkarpackiej, a obecnie jego zięcia (nie był nim, gdy obejmował tę funkcję) nie kolidowała z jego działalnością jako wicemarszałka zarówno pod względem prawnym, jak i merytorycznym. Stwierdził, że nie postawiono mu dotychczas żadnych konkretnych zarzutów dotyczących domniemanych nieprawidłowości w czasie pełnienia przez niego funkcji wicemarszałka. Wyraził też wielki żal do regionalnych władz PiS za to, że choć to dzięki niemu ta partia przejęła w maju ub. roku władzę w samorządzie województwa, to w momencie, kiedy „został przez media przedstawiony jako zdrajca i przestępca”, nie uzyskał żadnej pomocy medialnej ze strony partii. Zapowiedział też, że jeżeli nie potrzyma odpowiedzi na swoje pismo, to zamierza całkowicie wyłączyć się z działalności politycznej, jak również z członkostwa w klubie PiS (nie został z niego wyrzucony, a jedynie zawieszono jego członkostwo w partii), gdyż „nie chce dalej być w takim zawieszeniu”.
Później już do końca drugiej sesji głosowania przebiegły po myśli PO, SLD i PSL. Jednym głosem (17:16) przepadł wniosek marszałka Władysława Ortyla o powołanie Tadeusza Pióro na wicemarszałka, co powoduje, że nadal pozostaje on członkiem zarządu województwa. Mimo to PiS chciał doprowadzić – już po raz drugi w tym tygodniu – do głosowania nad kandydaturą Jerzego Cyprysia, szefa klubu radnych PiS w Radzie Miasta Rzeszowa, na członka zarządu, ale na przeszkodzie stanął zapis w statucie województwa, który precyzyjnie określa, że wicemarszałków i członków zarządu ma być po dwóch. W związku z tym wniosek o powołanie Cyprysia stał się bezprzedmiotowy.
 
Podczas drugiej sesji nadzwyczajnej, która odbyła się po pierwszej, radni PO, SLD i PSL i niezrzeszony Mirosław Karapyta, odwołali Wojciecha Buczaka z funkcji przewodniczącego sejmiku, zaś Lidię Błądek i Ewę Draus (wszyscy PiS) – z funkcji wiceprzewodniczących. Wszystkie głosowania zakończyły się stosunkiem głosów 17:16. Nie złożono natomiast wniosku o odwołanie z sejmiku Janusza Magonia z Prawicy Rzeczypospolitej, co jeden z dziennikarzy skomentował zdaniem, iż było to celowe upokorzenie PiS.
Autorzy wniosku o odwołanie Buczaka uzasadnili, że utracił zaufanie radnych PO, SLD i PSL. Jedyne konkrety, jakie przytoczono, to  sytuacja z poniedziałkowej sesji absolutoryjnej, kiedy Buczak zarządził reasumpcję głosowania nad sprawozdaniem finansowym po tym, jak okazało się, że radny Janusz Ciółkowski z PiS zgłosił, że nacisnął przycisk do głosowania, ale maszyna nie zadziałała, jak również, że od kiedy w maju ub. r. objął tę funkcję, nie dopilnował, aby pracowały komisje. Buczak nie zgodził się z tymi zarzutami.
 
Atmosfera na sali robiła się coraz bardziej gorąca. – To nie jest uprawianie polityki, to dziecinada – wołał Tadeusz Majchrowicz  (koalicja PiS-PR). 
– Miejcie pretensje do siebie, że utraciliście większość – nie był dłużny Zygmunt Cholewiński (PO). Ta wypowiedź zdenerwowała marszałka Władysława Ortyla, który stwierdził, że w demokracji liczy się nie tylko matematyka, ale przede wszystkim głowa, myślenie. A Wojciech Buczak (PiS) podkreślił, że w polityce najważniejsza jest nie matematyka, tylko przyzwoitość. Występując tuż przed głosowaniem na temat swego odwołania powiedział, że starał się pomagać marszałkowi w rozwiązywaniu trudnych problemów, z którymi przyszło mu się zmierzyć.   – Apeluję o podjęcie takich decyzji, by marszałkowi nie było trudniej – stwierdził. Za chwilę został odwołany.  Marszałek Ortyl, dziękując Buczakowi za współpracę przez ostatni rok, podkreślił, że ich świetne wzajemne kontakty mają swoje źródło w ich znajomości z „Solidarności”.

Nowym przewodniczącym radni PO, SLD i PSL oraz niezrzeszeni (Mirosław Karapyta) wybrali szefa klubu PO, Sławomira Miklicza, który pokonał 17:16 kandydatkę PiS i Prawicy Rzeczypospolitej, Lidię Błądek. Miklicz zadeklarował wolę ułożenia dobrych relacji z marszałkiem Ortylem.
W miejsce przedstawicielek PiS: Lidii Błądek i Ewy Draus, do prezydium sejmiku zostali wybrani Janusz Konieczny (SLD) i Dariusz Sobieraj (PSL). Konieczny nie miał kontrkandydatów (zgłoszony przez PiS Jarosław Brenkacz odmówił kandydowania, w czym być może „pomógł” mu szef klubu radnych tej partii, Czesław Łączak, niefortunnie uzasadniając jego kandydaturę tym, że „każdy będzie lepszy od kandydata SLD”). Sobieraj pokonał kandydata PiS Władysława Turka 18:15, co oznacza, że poparła go także jedna osoba z koalicji PiS-Prawica Rzeczypospolitej.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy