Reklama

Biznes

100 dni rządu Beaty Szydło. Ocena polityków PO i PiS oraz naukowca

Jaromir Kwiatkowski
Dodano: 03.03.2016
25329_Platforma-Obywatelska-Region-Podkarpacki
Share
Udostępnij
100 dni tego rządu to 100 dni podważania fundamentu demokracji, 100 dni chaosu legislacyjnego – uważa Krzysztof Kłak, lider PO na Podkarpaciu, dodając w imieniu swojej partii: "wstydzimy się za 100 dni tego rządu". Wojciech Buczak, poseł PiS, przekonuje, że to dobry i pracowity rząd, i że żadnemu poprzedniemu gabinetowi nie udało się w tak krótkim czasie zrealizować tylu rzeczy ważnych dla przeciętnego Polaka. – Rozpoczęta została dobra zmiana w Polsce – uważa Buczak. Według dr. Tomasza Koziełły z Instytutu Nauk o Polityce Uniwersytetu Rzeszowskiego, prawda leży gdzieś pomiędzy.

Program 500+

Podczas czwartkowej konferencji prasowej poświęconej podsumowaniu 100 dni rządu Beaty Szydło, parlamentarzyści PO głównie krytykowali działania podjęte przez PiS w tym czasie. Posłanka Krystyna Skowrońska, mówiąc o programie 500+, stwierdziła, że PiS obiecał w kampanii wyborczej, a premier Beata Szydło potwierdziła w expose, iż będzie to 500 zł na każde dziecko. – W rzeczywistości mamy ustawę, która wyklucza prawie 3 mln dzieci – podkreśliła Skowrońska, dodając, że PO postulowała program sprawiedliwy, czyli taki, który nie dzieliłby dzieci na lepsze i gorsze, ale poprawki Platformy zostały odrzucone. Skowrońska dowodziła także, że jeżeli nie zredukuje się innych wydatków budżetowych, to albo Polska wpadnie w procedurę nadmiernego deficytu, co już niepokoi Komisję Europejską, albo w kolejnych latach nie wystarczy pieniędzy na program 500+.- Ten program bardzo dzieli rodziny i nie ma przyszłości finansowania – uważa posłanka PO.
 
Wojciech Buczak

Poseł Buczak widzi głównie dobre strony tego programu: – Uchwalenie ustawy 500+ będzie miało bardzo duże znaczenie dla poziomu życia, szczególnie w rodzinach wielodzietnych, ale to jest też zastrzyk pieniędzy, które pojawią się na rynku i ożywią gospodarkę.

Tomasz Koziełło uważa taką formę wsparcia rodzin za dobrą, ale też zastanawia się, skąd rząd weźmie pieniądze na realizację programu. – Możliwości oszczędności byłoby trochę, np. w administracji publicznej. Można byłoby też poprawić ściągalność podatków – uważa pracownik UR.

6-latki

Poseł PO Marek Rząsa podczas wspomnianej konferencji prasowej zaatakował rząd za wycofanie się z obowiązkowego nauczania 6-latków. Stwierdził, że to decyzja nie minister edukacji, tylko państwa Elbanowskich, którzy stali się "twarzą" ruchu społecznego walczącego o zniesienie tego obowiązku. Zdaniem Rząsy,  "tą jedną decyzją wprowadzili kompletne zamieszanie, dezorientację rodziców, ktorzy nie wiedzą, czy mają swoje dziecko poslać jeszcze raz do pierwszej klasy, czy skierować dziecko do klasy drugiej". Zdaniem posła PO, cofnięcie 6-latków do oddziałów przedszkolnych spowoduje brak miejsc w przedszkolach dla dzieci 5-, a zwłaszcza 4- i 3-letnich, zaś brak jednego rocznika w szkołach spowoduje konieczność zwolnień nauczycieli.

Chaosu w szkołach nie obawia się Wojciech Buczak. Przypomina, że istotą zmiany jest rezygnacja jedynie z obowiązku posyłania 6-latków do szkół i zostawienie rodzicom decyzji w tej sprawie. – Jeśli rodzice zdecydują, że dziecko jest przygotowane i tego wymaga jego dobro, to pójdzie do szkoły w wieku 6 lat – podkreśla poseł PiS. Przekonuje też, że system edukacji ma służyć przede wszystkim dzieciom, ich dobremu nauczaniu i wychowaniu, a nie urzędnikom.

Podobne jak PiS widzenie tego problemu ma Tomasz Koziełło, który uważa pomysł obowiązkowego nauczania 6-latków za zły i też jest za rozstrzyganiem tej sprawy przez rodziców.

Wiek emerytalny

W tej kwestii PO jest niekonsekwentna: z jednej strony krytykuje PiS za pomysł obniżenia wieku emerytalnego, z drugiej – za to, że ten projekt nie został jeszcze zrealizowany.

Zdaniem Tomasza Koziełły, powinniśmy zostać przy tym, co stworzyła Platforma, zwłaszcza, że wiązało sie z tym podniesienie wysokości emerytury. Oczywiście, z zachowaniem przywileju wcześniejszego przechodzenia na emeryturę niektórych grup zawodowych. – Równolegle powinno się stworzyć warunki do tworzenia nowych miejsc pracy, by starsi stażem nie blokowali miejsc młodym – uważa pracownik UR.

Kwota wolna od podatku

Zdzisław Gawlik skrytykował to, że w kwestii zapowiadanego w kampanii wyborczej podwyższenia kwoty wolnej od podatku "jesteśmy w lesie". Zdaniem posła PO, nie wiadomo, kiedy to nastąpi, bo padają tu ze strony obozu PiS różne sprzeczne deklaracje, a ponadto będzie to kwota niższa od zapowiadanej w kampanii.

Wojciech Buczak podkreśla, że PiS zgłębia różne problemy i w razie potrzeby koryguje swoje projekty. – Nie zachowujemy się jak poprzednicy: nie udajemy, że mamy monopol na wiedzę – podkreśla poseł PiS.
 
Tomasz Koziełło

W każdej kampanii wyborczej zdarzają się hasła populistyczne, które później weryfikuje życie – komentuje Tomasz Koziełło. – Wiadomo było, że PiS w pierwszym roku nie zrealizuje wszystkich obietnic. Nie wiadomo nawet, czy zrealizuje połowę. Z prostego powodu: miał  ustalony budżet. Dopiero teraz, gdy rząd Beaty Szydło będzie samodzielnie przygotowywał budżet na przyszły rok, zobaczy, na ile realne były te obietnice. 

Dialog czy arogancja

Zdaniem Kłaka, po 1989 r. nie było takiego rządu, który potrafiłby tak mocno zdewastować fundamenty państwa prawa, czego objawem jest m.in. zagrożona demokracja i sparaliżowany Trybunał Konstytucyjny.

To, co się dzieje wokół TK, Wojciech Buczak nie uważa za naruszenie demokracji, tylko za porządkowanie prawa. – Po wielu latach funkcjonowania układu, który Polską rządził, są potrzebne zmiany, w tym zmiany w funkcjonowaniu TK – przekonuje poseł PiS. – To próba stworzenia sytuacji, w której prawo nie przeszkadza, a pomaga w dobrym urządzeniu w Polsce spraw gospodarczych i nie tylko – dodaje. Buczak podkreśla też, że rząd, podejmując wiele inicjatyw, robi to w dialogu ze społeczeństwem, z poszanowaniem prawa do wyrażania opinii przez związki zawodowe i organizacje reprezentujące różne grupy społeczne. Uważa, że ataki ze strony opozycji są wyrazem jej frustracji po przegranych wyborach oraz obawą przed odpowiedzialnością za to, co było do tej pory. – Skoncentrowani na rozwiązaniach pozytywnych, równolegle przeprowadzamy remanent tego, co zastaliśmy. Jest to obraz często przygnębiający – podkreśla Buczak.

Innego zdania jest szef PO na Podkarpaciu: – Ten rząd zaczął swoje urzędowanie od wybitnej arogancji, buty, pewności siebie, nieomylności – stwierdził Krzysztof Kłak. A poseł Zdzisław Gawlik dodał, że hasło "Dobra zmiana" może się niedługo zamienić w takie samo, tyle że z przecinkiem w środku.

Prawda leży gdzieś pomiędzy – uważa dr Tomasz Koziełło. PiS, zanim jeszcze objęło rządy, już miało, zdaniem naukowca z UR, negatywną opinię. W tej sytuacji było wiadomo, że niezależnie od tego, co zrobi rząd PiS-u, i tak będzie krytykowany. Na zasadzie: jeżeli PiS nie zrealizuje swoich obietnic – będzie oszustem. Jeżeli zrealizuje – doprowadzi kraj do bankructwa. Zdaniem Koziełły, faktem jest jednak, że PiS popełnił kilka aroganckich rzeczy: chodzi zwłaszcza o sprawę TK czy ułaskawienie Mariusza Kamińskiego.  – Jeżeli jest się od samego początku na cenzurowanym, to takich rzeczy nie powinno się robić – uważa pracownik UR. – Można było nacisnąć na TK, żeby odrzucił tych dwóch sędziów, których nielegalnie wprowadziła Platforma, ale nie od razu wywracać cały Trybunał. Bo to nie jest żadna dobra zmiana. PiS, który krytykował poprzednie ekipy, zwłaszcza PO, za arogancję, nieudacznictwo, nepotyzm i łamanie prawa, działając w ten sposób niczym się nie różni od poprzedników.
Share
Udostępnij
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nasi partnerzy